Wojewódzki Szpital Zespolony to 1 z 2 szpitalu w mieście. To jednak popularne Winiary mają wyższy stopień referencji, a co za tym idzie więcej oddziałów. Szpital przy Kościuszki jest w zasadzie uzupelnieniem oferty młodszej placówki.
Od lat Winiary borykają się z brakiem personelu. Są oddziały, gdzie grafiki dyżurów są napięte do granic możliwości, a personel, często w imię koleżeńskiej solidarności, godzi się na nadgodziny. Kiedy pojawiają się kwestie zwolnień lekarskich, urlopów macierzyńskich czy wypoczynkowych, gdzienegdzie zdarza się, że są problemy. Dyrektor Kwiatkowski zapewnia nas, że w te wakacje, póki co, groźby ograniczenia pracy któregoś z oddziałów nie ma.
- Musimy sobie radzić. Jesteśmy zobowiązani do utrzymania ciągłości pracy szpitala przez 24 godziny na dobę. Jest trudno. Brakuje w naszym rejonie lekarzy, ale nie możemy zostawić pacjentów. Na tę chwilę wszystko jest zabezpieczone - mówi nam Stanisław Kwiatkowski.
Poszukiwania jednak trwają. Jeśli 10 lekarzy zgłosiłoby chęć pracy na Winiarach, 10 wyszłoby z umową. Tylko dziś placówka poszukuje do pracy na oddziałach:
okulistycznym, obserwacyjno-zakaźnym, neurologicznym, neonatologicznym, chirurgii dziecięcej, chorób płuc, wewnętrznym, chirurgii ogólnej, dziecięcym, laryngologicznym, kardiologicznym, anestezjologii i intensywnej terapii, reumatologicznym.
Jest jednak oddział, na którym niewielu chce pracować.
Najcięższy oddział w szpitalu
Tak można nazwać szpitalny oddział ratunkowy. Kluczem do zrozumienia idei pracy tego oddziału jest słowo "ratunkowy" - powinni do niego trafiać tylko pacjenci z nagłymi chorobami czy po wypadku. W nocy i w święta trafiają tam jednak wszycy - i ci potrzebujący nagłej interwencji, np. po wypadku, ale też alkoholicy którzy uderzyli się w głowę, jak i ci, których gardło boli od tygodnia, ale na wizytę zdecydowali się akurat w sobotni wieczór. Dziennie przez SOR na Winiarach przewija się ponad 150 pacjentów, są dni, że liczba interwencji dochodzi do 200. SOR przy ul. Medycznej w Płocku zabezpiecza obszar, na którym mieszka ok. 300-350 tys. osób.
Na Winiarach obsada SOR-u łatana jest na każdy możliwy sposób - często dyżurują tam młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, co jest ich dodatkowym obowiązkiem, a także lekarze, którzy powinni w tym czasie przyjmować pacjentów w poradniach. Obsada jest więc minimalna, pacjentów dużo, a to i tak tylko początek problemów.
Trwają więc nieustanne poszukiwania chętnych do pracy na tym oddziale.
- Forma zatrudnienia do ustalenia (umowa o pracę lub umowa cywilnoprawna na dyżury). Oferujemy stawkę 200,00 zł. za godzinę udzielania świadczeń oraz mieszkanie - czytamy na stronie placówki.
To kwota brutto, od której trzeba odliczyć podatki, w zalenożci od formy zatrudnienia. Jak mówi dyrektor Kwiatkowski, to dziś rynkowa stawka.
- To jest stawka do negocjacji - przyznaje dyrektor. - To rynkowa stawka. 160 pacjentów na dobę, to nie są przelewki.
Jak dodaje, ta stawka obejmuje lekarzy, którzy przychodzą na Winiary "z zewnątrz". Lekarze pracujący w placówce na etacie nazywają ich "plecakami" - po skończonym dyżurze pakuje plecak i jedzie dalej. Lekarze pracujący na etacie zarabiają znacznie mniej.
- W zdecydowanej większości, poza ordynatorem i zastępcą, wszyscy są na kontraktach - przyznaje dyrektor.
Są jednak lekarze, których nawet tak wywindowana stawka nie przekonuje.
- Nie wziąłbym tej roboty za żadne skarby. To nie jest kwestia pieniędzy - mówi nam anonimowo jeden z lekarzy.
Lekarz pracujący na tzw. kontrakcie też musi odliczyć różne podatki. Oprócz standardowego podatku dla działalności gospodarczej, musi też wykupić ubezpieczenie - zazwyczej lekarz ponosi przynajmniej część odpowiedzialności cywilnej za błędy w sztuce lekarskiej. To także brak płatnych urlopów i świadczeń socjalnych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.