Orlen Wisła Płock pisze piękną historię w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Nafciarze złapali drobną zadyszkę w dwumeczu z Barceloną, ale już tydzień temu wygrali na wyjeździe w z GOG-iem. Teraz, w 9. kolejce, podopieczni Xaviego Sabate potwierdzili swoje aspiracje. Mistrzowie Polski wygrali w Paryżu 30:29. Wynik powinien być wyższy, ale płocczanom zabrakło nieco zimnej krwi i mocy z ławki rezerwowych w końcówce.
Wisła ma zespół, PSG ma Steinsa
Pierwsza połowa długo była dość wyrównanym widowiskiem. Nafciarze dobrze weszli w mecz, nie dali się stłamsić gospodarzom, których dopingowała solidna grupa fanów. Mecz toczył się w zasadzie gol za gol, a goście pokazywali różnorodność rozegrania. Trafiali rozgrywający, trafił Michał Daszek, z obrotu rzucił Dawid Dawydzik. W zespole PSG standardowo - dopóki Luc Steins był na boisku, dyrygował zespołem. Sam nie rzucał za dużo, ale narzucił mocne tempo rozegrania i defensywa Wisły nie zawsze nadążała.
Problem gospodarzy pojawiał się, kiedy filigranowy Holender musiał odpocząć. Wisła potrafiła przyspieszyć i wsadzić PSG na karuzelę. Daszek pewnie wykonywał rzuty karne, swoje bramki dorzucał Melvyn Richardson, a Mirko Alilović popisywał się kolejnymi obronami. Mistrzowie Polski zaczęli odjeżdżać i na przerwę schodzili z wynikiem 14:18. Mogło być wyżej, ale w ostatniej akcji w poprzeczkę rzucił Richardson.
Problemy, ale z happy endem
Po zmianie stron lepiej zaczęło grać PSG, choć w wielu momentach to Wisła podawała paryżanom rękę. Nie zmienia to faktu, że po 10 minutach gospodarze złapali "kontakt" (20:21). Goście szybko jednak odpowiedzieli i znów wypracowali trzybramkową przewagę. Pomogła m.in. kara dla jednego z członków sztabu PSG, który pokazywał coś ręką swoim zawodnikom i wbiegł w niego Lovro Mihić. To jedno z najbardziej kuriozalnych wykluczeń w historii piłki ręcznej.
I tak właśnie wyglądała druga połowa - Wisła uciekała na kilka bramek, pojawiały się błędy w ataku i dobre obrony paryskich bramkarzy i PSG było w stanie wrócić do meczu z wyniku 25:29 w 52. minucie. Przestój w bramce miał Mirko Alivocić (Torbjorn Beregurd w ogóle nie pojawił się na parkiecie), a po Gergo Fazekasu i Mitji Jancu widać było zmęczenie. Xavi Sabate nie kwapił się jednak do zbyt wielu rotacji, a kiedy w końcu w 56. minucie wpuścił Siergieja Kosorotova, Rosjanin oddał niezły rzut. Po prostu Mikkel Lovkvist popisał się lepszą obroną.
Elohim Prandi robił co mógł, ale i Francuz miał swoje limity. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem Fazekas, po serii nieudanych akcji, w końcu zdobył bramkę na 28:30. Gospodarze starali się odpowiedzieć, ale Mirko Alilović odbił kolejne rzuty i paryżanom czasu starczyło tylko na jedno trafienie.
Orlen Wisła Płock wygrywa z PSG po raz trzeci z rzędu i po raz drugi w Paryżu! Po 9 kolejkach Ligi Mistrzów mistrzowie Polski mają 12 punktów na koncie.
PSG - Orlen Wisła Płock 29:30 (14:18)
Komentarze (0)