reklama
reklama

Sąsiedzka wspólnota czy partyjny interes? Tomasz Kominek: wiarygodność przewodniczącego w sprawie osiedlowych rad spadła do zera [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Karolina Burzyńska

Sąsiedzka wspólnota czy partyjny interes? Tomasz Kominek:  wiarygodność przewodniczącego w sprawie osiedlowych rad spadła do zera [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Karolina Burzyńska

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości - Jeśli Artur Jaroszewski zamierza zaistnieć w innym ugrupowaniu politycznym, to niech powie prawdę, a nie robi politykę na mieszkańcach i własnych radnych, którym nie mówi całej prawdy odnośnie podejmowanej uchwały – komentuje zachowanie radnego z PO kolega z koalicyjnego PSL-u Tomasz Kominek.
reklama

Od kilku tygodni trwa w Płocku spór o sposób głosowania w wyborach do Rad Mieszkańców Osiedli. Na kwietniowej sesji radni zdecydowali, że każdy wyborca będzie mógł poprzeć tylko jednego kandydata, a nie jak dotąd 15. Części mieszkańców, w tym wielu osiedlowym radnym, nie podoba się ta zmiana, więc domagają się refleksji na ten temat i ponownego głosowania. Za zasadą „1 głosujący na 1 kandydata” opowiada się przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski, wskazując, że jest to system najbardziej uczciwy, sprawiedliwy i przejrzysty. 

Czemu osiedlowi radni tak mocno upierają się przy sposobie głosowania „1 na 15”? Czy chodzi o sąsiedzką wspólnotę czy może o partyjny interes? O tym rozmawiamy z szefem klubu radnych Polskiego Stronnictwa Ludowego w płockiej radzie miasta Tomaszem Kominkiem

Płocki PSL - z panem na czele - od kilku tygodni walczy o zachowanie w ordynacji wyborczej do osiedlowych rad zasady głosowania „1 na 15”. Podczas ostatniej sesji, głosami PiS oraz dwóch radnych PO, ta zasada została zmieniona na „1 na 1”. 

To nie PSL, ani ja jako przewodniczący klubu radnych tej partii w płockiej radzie miasta, o to walczę, ale szerokie grono osób, w tym osiedlowi radni, których głos został całkowicie pominięty w tej sprawie. Obraz tych, którzy domagają się powrotu do głosowania w tych wyborach „1 na 15” mieliśmy podczas konferencji czy protestu przed ratuszem. Udział w nim wzięli nie tylko radni PSL, ale też Platformy Obywatelskiej, chociażby Łukasz Chrobot czy Łukasz Pietrzak, ponadto radny osiedla Kochanowskiego Stanisław Szkopek, który ma wyraźnie prawicowe poglądy, a także poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, były radny miejski i osiedlowy Arkadiusz Iwaniak. Czyli o ponowną refleksję nad sposobem głosowania w wyborach do RMO wnoszą osoby z najróżniejszych partii i z najróżniejszymi poglądami – od prawa do lewa. Błędna jest więc teza, że to moje ugrupowanie domaga się powrotu do poprzedniego sposobu głosowania.

To zacznijmy od sedna sporu. Czemu – nazwijmy ją stroną, którą pan reprezentuje czy wspiera – upiera się przy głosowaniu „1 na 15”?

Osiedlowym radom przyświeca idea sąsiedzkiego działania na rzecz mieszkańców. W radach osiedlowych, czy sołectwach, które także są jednostkami pomocniczymi, działają znajomi. Oni nie chcą ze sobą rywalizować. Ich celem jest wspólne rozwiązywanie problemów ich małych ojczyzn czy kierowanie ważnych spraw wyżej, jeśli skala problemu tego wymaga. System głosowania „1 na 1” wymusi rywalizację między znajomymi, sąsiadami. A ta spowoduje niechęć do kandydowania. W efekcie może dojść do sytuacji, w której zabraknie 16 chętnych do osiedlowej rady. Wówczas wybory na takim osiedlu nie odbędą się, a co za tym idzie, RMO tam nie powstanie. A to byłaby ogromna strata dla danej części miasta.

Ale z drugiej strony, osoba chcąca działać w RMO, ale nie mająca grupy znajomych, która razem z nią chciałaby się włączyć w tę aktywność, nie ma szans się do niej dostać. Bo zobaczmy – jedna osoba przekona do siebie dajmy na to kilkudziesięciu wyborców. A osoba, która idzie do tych wyborów z ekipą, może liczyć nie tylko na tych, których sama przekona, ale też tych przekonanych przez resztę ekipy. I tak jak mówił na sesji przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski, wówczas wybory opierają się na zasadzie „moje głosy są twoimi głosami”. Wystarczy, że każda z 10-osobowej grupy przekona 10 osób. I już każdy ma 100 głosów. Pojedynczy kandydat nie ma szans w zderzeniu z tą grupą.

To tylko teoria, która nigdy nie zadziałała. Wystarczy przeanalizować wyniki poprzednich wyborów. Błędne jest przekonanie, że każdy głosuje na 15 kandydatów. Nawet gdy idzie grupa znajomych, która wzajemnie się promuje, każda z nich zdobywa inny wynik. I za przykład mogę podać swoją osobę, jak też koleżankę z mojej RMO Radziwie Teresę Kijek. Każde z nas do osiedlowej rady startowało z grupą. A mieszkańcy w większości oddali głos na nas, a nie na wszystkich naszych znajomych. Ludzie często głosują na tych, których znają, na swoich sąsiadów, a nie na znajomych – znajomych. A co do osób, które startują samodzielnie, to jeśli działają aktywnie dla osiedla, to są znane jego mieszkańcom i bez problemu dostaną się do RMO. Argument ten jest więc fałszywy. Dodam, że w całej Polsce nie znalazłem sołectwa - a miasta tylko dwa, w których są osiedlowe rady – gdzie byłby system głosowania „1 na 1”. Zawsze głosuje się na tyle osób, ile jest miejsc w radzie. 

Ja pamiętam jednak zielone ulotki grup kandydatów – choć bez partyjnego logo - do osiedlowych rad, związanych z partią Ludowców. Czy więc nie chodzi tu o polityczny interes? Obsadzić osiedlowe rady, a następnie już bardziej znanych osiedlowych radnych wystawić w wyborach samorządowych?

Ze wszystkich osób, które zabierały głos podczas sesji czy protestu przed ratuszem, członkiem PSL-u jest tylko Karol Krajewski. Katarzyna Wiśniewska kandydowała do rady miasta z listy naszego komitetu, reprezentując społeczników. Krzywdzące jest twierdzenie, że to są nasze partyjne rady osiedla. Podczas gdy członków partii jest w nich może 10 proc. Ja się nie zgadzam ze stwierdzeniem, które pada w tej dyskusji, że osiedlowe rady mają być trampoliną do rady miasta. Choć niewątpliwie są dobrą szkołą dla osoby, która chciałaby później działać w samorządzie. Pozwala lepiej poznać potrzeby ludzi. Mówi pani o ulotkach grup znajomych, wśród których byli radni naszego ugrupowania. A nie widziała pani ulotek osób związanych z PiS-em? Też krążyły po mieście. Przykładem jest ponownie RMO Radziwie. Była ulotka ze mną i moimi znajomymi, ale była też ulotka Teresy Kijek z PiS z gronem znajomych. W efekcie weszło kilkoro osób z jej grupy i kilkoro z mojej. A po wyborach połączyliśmy siły i działamy wspólnie dla osiedla. Bo o to właśnie chodzi w tych osiedlowych radach. Liczy się współpraca na rzecz naszych małych ojczyzn bez oglądania się na partyjne barwy. 

Ale to jednak pan został twarzą walki o sposób głosowania „1 na 15”.

Cóż – nie będę przepraszał za to, że mieszkańcy Płocka, osiedlowi radni w temacie, który jest dla nich bardzo ważny zwracają się do mnie o pomoc. Powiem więcej, cieszę się, że darzą mnie zaufaniem i wierzą w moją skuteczność. Twierdzenie, że bezpartyjny osiedlowy radny nie powinien się zwracać o pomoc do Kominka jest absurdalne. W tym momencie ja jestem ich głosem. Tym bardziej, że zgadzam się z nimi zarówno w kwestii, iż sposób głosowania „1 na 15” jest jedynym słusznym w wyborach do osiedlowych rad, a także tak samo jak oni jestem zbulwersowany faktem, że nikt ich nie zaprosił do rozmowy na ten temat. Sam jestem osiedlowym radnym od 12 lat. Choć podtrzymuję to, co mówiłem na sesji - nie zamierzam już kandydować do osiedlowej rady.

Ale przecież konsultacje społeczne się odbyły. Przewodniczący Artur Jaroszewski, który jest autorem projektu nowej ordynacji wyborczej, odpowiadając na wasz protest napisał „Na moją specjalną prośbę konsultacje zaczęły się od poinformowania wszystkich Rad Osiedli o ich ogłoszeniu”. 

Wysłanie maila do osiedlowych rad to nie są żadne konsultacje. Należało zaprosić ich na spotkanie, chociażby w auli ratusza i zapytać co sądzą o zmianie sposoby głosowania. Radni osiedlowi zasługują na rzetelną dyskusję w tym temacie!

Ale musimy jednak pamiętać, że od ponad roku mamy pandemię. Spotkanie w auli, czy jakiejkolwiek innej, nawet większej sali, byłoby stwarzaniem zagrożenia. Dlatego niestety trzeba było się ograniczyć do konsultacji internetowych.

Oczywiście, w dobie pandemii takie spotkanie nie byłoby najlepszym pomysłem. Ale przecież można było poczekać, zarówno z konsultacjami jak i z wyborami. Kadencja RMO kończy się pod koniec maja. Nowe wybory powinny się odbyć w ciągu 12 miesięcy. Naprawdę nie trzeba było już teraz ich ogłaszać i tworzyć ordynacji na kolanie – bez uwzględnienia głosu tych, którzy od lat w tych radach działają. A swoją drogą, czy fakt, że przewodniczący Jaroszewski zlekceważył głosy sprzeciwu osiedlowych radnych nie zalatuje uprawianą przez niego polityką? Z jednej strony do przeprowadzenia tych niby konsultacji użył poczty elektronicznej, bo przecież pandemia, a z drugiej zapomniał w internecie opublikować ich wyników. Przecież to się kupy nie trzyma.

Widać, że działalność i zachowanie przewodniczącego rady Artura Jaroszewskiego pana irytuje.

To nie jest kwestia irytacji. Każdy ma prawo do swojego sposobu uprawiania polityki, ale wyborcy oczekują prawdy. Jeśli przewodniczący zamierza zaistnieć w innym ugrupowaniu politycznym, to niech powie prawdę, a nie robi politykę na mieszkańcach i własnych radnych, którym nie mówi całej prawdy odnośnie podejmowanej uchwały. A co do obecnego tematu, to uważam, że jego wiarygodność w sprawie osiedlowych rad spadła do zera.   

Za to on o panu powiedział „bohatersko milczał w tej sprawie, a żalić się zaczął po przegranym głosowaniu”.

Ja uszczypnąłem jego, on uszczypnął mnie. Taki urok działania w samorządzie. Czasem trzeba ubarwić wypowiedzi kierowane do drugiej strony sporu, to dodaje smaku.

Myśli pan, że Artur Jaroszewski – ważna postać w koalicji PO-PSL, rządzącej miastem – odejdzie z PO?

Myślę, że tak. Żeby było jasne, nie życzę mu źle. Szanuję go jako samorządowca i nie jestem z nim w żadnym sporze ideologicznym. Ale obserwując zbiegi okoliczności z jego udziałem myślę, że planuje zmianę barw politycznych. Zresztą nie mnie to dotyczy. Jeżeli tak się stanie to nie mi będzie się tłumaczył, tylko swoim wyborcom.

Wracając do ordynacji wyborczej - decyzja w tej sprawie już zapadła na ostatniej sesji. Radni miejscy - niejednogłośnie co prawda – większością głosów zdecydowali, że w wyborach do osiedlowych rad będzie obowiązywać zasada „1 na 1”. Czego teraz oczekujecie?

Oczekujemy od prezydenta Andrzeja Nowakowskiego refleksji nad sposobem głosowania do osiedlowych rad, przemyślenia argumentów jakie w tym momencie podajemy. Liczymy na to, że projekt ordynacji ponownie stanie na sesji rady miasta, a protest otworzy oczy tym, którzy do tej pory nie zdawali sobie sprawy jakie idee przyświecają działalności osiedlowych rad. Jeśli jednak zasada głosowania zostanie taka, jaka jest obecnie, to z pokorą przyjmę tę decyzję.

Rozmawiała Joanna Wiśniewska

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama