Do tej pory Państwowa Straż Pożarna dysponowała wozem strażackim z 30-metrowym wysięgnikiem. To maksymalny pułap, jaki osiągała mechaniczna drabina, z której można m.in. gasić pożary na wysokościach czy nad halami produkcyjnymi. Nowy wóz, którego zakup dofinansowało miasto, daje nowe możliwości, bo wysięgnik ma 42 metry. Te 12 metrów mogą zrobić różnicę.
- Żyjemy w czasach coraz gwałtowniejszych zmian klimatu. Intensywne burze, ulewne deszcze, powodzie, susze wywołujące fale upałów i pożary sprawiają, że gotowść, umiejętności i służbę strażaków docieniamy jeszcze bardziej. Niosą pomoc i są pierwsi zawsze tam, gdzie ich potrzebujemy. Aby mogli nam skutecznie pomagać, potrzebny jest specjalistyczny sprzęt
- mówił prezydent Andrzej Nowakowski.
Nowy wóz to nowe możliwości, ale też zwiększenie bezpieczeństwa strażaków. Bo pamiętajmy, przy niesieniu pomocy i likwidacji zagrożeń pierwszą zasadą jest bezpieczeństwo osoby niosącej pomoc.
- Będziemy mieli możliwość dosięgnięcia najwyższego piętra, oczywiście jeśli będziemy mogli dojechać. Teraz przez kilka tygodni będziemy się szkolić
- mówi st. bryg. Jacek Starczewski Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Płocku.
Wóz będzie musiał zatem poczekać na swój chrzest bojowy. Do Płocka przyjechał z Niemiec, kosztował 4,5 mln złotych, z czego 600 tys. złotych wyłożyło miasto, 395 tys. dołożył samorząd województwa mazowieckiego. Nowy pojazd zastąpi wysłużony wóz, który swoją służbę zaczął w 1998 roku.
Komentarze (0)