reklama
reklama

Zmiana ordynacji wyborczej. Kominek: to jest dopiero najczarniejszy dzień w płockiej demokracji

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: kadr z transmisji sesji rady miasta

Zmiana ordynacji wyborczej. Kominek: to jest dopiero najczarniejszy dzień w płockiej demokracji - Zdjęcie główne

foto kadr z transmisji sesji rady miasta

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Po burzliwej dyskusji podczas czwartkowej sesji rady miasta została przyjęta nowa ordynacja wyborcza do Rad Mieszkańców Osiedla. Dwóch radnych z Koalicji Obywatelskiej nie poparło wniosku koalicyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego.
reklama

Kadencja obecnych rad osiedlowych, czyli jednostek pomocniczych miasta, kończy się w maju tego roku. Zgodnie z przepisami nowe wybory powinny odbyć się w ciągu następnych 12 miesięcy. Póki co zostały zaplanowane na 24 października. Oczywiście, w zależności od sytuacji epidemicznej w kraju, ta data może się zmienić.

„1 na 1” czy „1 na 15”?

Tymczasem podczas kwietniowych obrad radni pochylili się nad zapisami dotyczącymi sposobu wybrania nowych osiedlowych radnych. Zanim na sesję został przygotowany projekt nowej ordynacji wyborczej odbyły się konsultacje społeczne w tym temacie. Jak mówił przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski, na przestrzeni ostatnich kilku lat docierały do niego głosy, zarówno od radnych miejskich i osiedlowych jak i innych mieszkańców, by zmienić zasady funkcjonowania tych pomocniczych jednostek. I tak po tych konsultacjach społecznych na pierwszy plan wysunęły się dwie sporne kwestie.

Pierwsza dotyczyła długości kadencji, która obecnie trwa cztery lata. Pojawiły się głosy, by wydłużyć ją do pięciu – by było tak samo jak w przypadku rady miasta. 

Druga – zdecydowanie bardziej sporna, która wywołała ostrą dyskusję, to sposób głosowania. Do tej pory można było głosować na tylu kandydatów ile jest mandatów, czyli na 15. Podczas konsultacji została zgłoszona propozycja, by każdy mógł poprzeć tylko jedną osobę. Ten pomysł zdecydowanie nie przypadł do gustu obecnym osiedlowym radnym, jak również miejskim radnym z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dodajmy, że troje z czworga należy do RMO.

- W tych czasach ciężko zachęcić mieszkańców, by aktywizowali się na rzecz swojej małej wspólnoty. Dla mnie ważnym jest, by zmotywować młodych ludzi, żeby chciało im się pracować społecznie. Od 12 lat jestem osiedlowym radnym, a przez osiem byłem najmłodszy. Młodsi niespecjalnie się garnęli do pracy dla drugiego człowieka – zaczął Tomasz Kominek i dodał, że niekiedy ludzie nazywają działalność w osiedlowej radzie trampoliną do rady miasta. – Ja zdobyłem w niej doświadczenie i umiejętność wsłuchiwania się w potrzeby innych. Nie zamierzam już do niej kandydować. Chcę ustąpić pola innym, by mogli zaszczepić w sobie chęć do aktywnego działania na rzecz lokalnej społeczności. Dzisiejsza dyskusja o sposobie głosowania, to również rozmowa o tym jak w przyszłości będziemy te rady traktować. Chcemy chyba, żeby osiedlowi radni były osobami mającymi najlepszy kontakt z mieszkańcami, swoimi sąsiadami. Sam rozmawiałem co najmniej z 40 osobami na temat ordynacji. I tylko jedna w komentarzu na Facebooku napisała, że chciałaby głosowania „jeden na jeden”. Do tej pory system pozwalał głosować na 15 osób, ale można było oddać głos również na 5 i na 10 osób. I zawsze ktoś miał większą liczbę głosów. Żeby się nie okazało, że gdy nie ma wspólnego kandydowania i sąsiedzkiego organizowania się, to nie będzie wymaganych 16 chętnych. Grupa, społeczność, kolektyw, współpraca – te terminy do mnie przemawiają! Jeśli pozbawimy osiedlowych radnych tego elementu, to podetniemy skrzydła ludziom, którzy od samego początku są w radach. 

Konsultacje społeczne były, ale gdzie ich wyniki?

Następnie głos zabrało troje przedstawicieli osiedlowych rad: Karol Krajewski z Podolszyc Południe, Katarzyna Wiśniewska z Wyszogrodzkiej i Łukasz Kołodziejski z Łukasiewicza. Wszyscy jednym głosem mówili, że model głosowania „1 na 15” jest lepszy niż „1 na 1”.

- Ciężko jest znaleźć osoby, które chcą się angażować w pracę. Łatwiej jest kandydować z sąsiadami, ze znajomymi w grupach. Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w której z przyjaciółmi stajemy się konkurencją dla siebie – mówił Karol Krajewski.

Z kolei Katarzyna Wiśniewska wskazywała, że w innych miastach, takich jak Wrocław, Gliwice, Poznań czy Krosno też można w wyborach do RMO głosować na tyle osób – ile jest miejsc w radzie.

– Nie rozumiem na czym ma polegać ta innowacyjność. Do tego na stronie internetowej miasta nie znalazłam wyników konsultacji społecznych. Uczestniczyłam w nich, więc wiem mniej więcej jak wyglądały. Powiedzenie mi dziś, że ktoś coś chciał nie jest dla mnie argumentem, by coś wprowadzić. Do mnie jako osiedlowej radnej też czasem przychodzi ktoś i mówi, że on z sąsiadami by coś chcieli. Ale przychodzi sam. I ja mam obowiązek go wysłuchać, ale potem muszę zakasać rękawy i przejść się „po mieszkańcach” i spytać czy tego chcą. I często okazuje się, że mają inne zdanie niż ten człowiek, który u mnie był. 

Stwierdzeniem, że nie ma upublicznionych wyników konsultacji społecznych do odpowiedzi poczuł się wywołany przewodniczący Artur Jaroszewski.

- Jeśli nie ma dostępnych na stronie internetowej wyników, to rzeczywiście jest to błąd. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by je przedstawić – powiedział Jaroszewski i przedstawiał, że wpłynęły 32 wnioski, z czego 27 od obecnych osiedlowych radnych. – Po kilka, a nawet kilkanaście wniosków było z jednej osiedlowej rady. Wnioski te dotyczyły pozostawienia ordynacji dotychczasowej, czyli głosowania „1 na 15”. Pięć osób natomiast, którzy nie należą do osiedlowych rad uznało, że powinno być „1 na 1”. Według nich głosowanie „1 na 15” upolitycznia rady osiedlowe.

Jaroszewski dodał też, że osiedlowi radni, którzy zabrali głos na sesji są z aktywnych rad. A nie wszystkie takie są. W niektórych są osoby, które wspólnie z całą grupą dostają się do rady, po czym w jej pracach w ogóle nie uczestniczą. Niektóre mają nawet problem, by zebrać kworum potrzebne do głosowania. 

Na te słowa oburzyła się radna Małgorzata Struzik (PSL), która stwierdziła, że to iż dziś na sesji jakaś rada nie zabiera głosu nie znaczy, że nie jest aktywna.

Z kolei radna Małgorzata Ogrodnik (KO), która działa w RMO Skarpa przyznała, że jej rada ma problem z frekwencją.

– Dochodzi do takich absurdalnych sytuacji, w których chcąc odwołać jakiegoś radnego, bo nie przychodzi na posiedzenia, nie możemy tego zrobić, bo nie mamy kworum… W najbliższym czasie trzeba też zmodyfikować forum.

Kominek: czy uderzycie się w pierś jak osiedlowe rady nie powstaną?

Wyraźnie zirytowany tą dyskusją Tomasz Kominek komentował:

- Tylko pięć osób opowiedziało się za głosowaniem „1 na 1”. Jeśli dla nich chcemy zmienić ordynację, by była inna niż chcą ci, którzy przez lata budowali osiedlowe rady, to coś jest nie tak! Czy jeśli rada miasta przyjmie tę zmianę, to będzie bić się w pierś, gdy RMO w ogóle nie powstaną? I kto mi da gwarancję, że po głosowaniu „1 na 1” będzie kworum?

Pomysłu z głosowaniem „1 na 1” bronił natomiast szef rady Artur Jaroszewski. 

- Po kilku kadencjach takiego systemu głosowania każdy wie, że trzeba zebrać grupę 15 osób i wzajemnie sobie pomagać. Na zasadzie „twoje głosy to moje”. I gdy ktoś chce wystartować jako pojedynczy kandydat przeciwko 15-osobowej grupie, to dla mnie oczywistym jest, że nie ma szans – tłumaczył Jaroszewski i dodawał, że chce odpolitycznienia rad. – Kto ma największe szanse wystawić 15-osobową reprezentację? Oczywiście, że partie polityczne. I ostatnie wybory do RMO to pokazały, gdy krążyły ulotki partii. I jak z taką materią ma się zmierzyć zwykły Kowalski czy Nowak? Ja nie mam wątpliwości, że powinna być zasada głosowania „1 na 1”. Po pierwsze nie wyeliminuje to żadnego dobrze pracującego dziś radnego. A po drugie, ci, którzy jedynie dopisują się do czyjejś listy, są wciągani przez aktywnych liderów, dają kilka głosów po czym ich działalność się kończy. Powinna następować rotacja. Głosowanie „1 na 1” będzie bardziej uczciwe. Ponadto mamy przykład rady, gdzie weszła część z jednej partii i część z drugiej. I mamy tam dwie frakcje, które nie potrafią się dogadać. 

Na te słowa ostro zareagował radny Kominek:

- Nie jest prawdą, że są grupy z różnych partii. Na osiedlach nie ma to znaczenia. Np. w RMO Radziwie jestem ja z PSL, radna Teresa Kijek z PiS, Rafał Nagadowski z PO i to by było na tyle – reszta to starszyzna radziwska.

Głos zabrała także Anna Derlukiewicz z PSL, która jednocześnie jest szefową RMO Łukasiewicza. Jak mówiła, w tej radni działają bardzo aktywnie. Wskazała, że mieszkańcy będą mieli problem, by wybrać jedną osobę, którą chcą poprzeć.

Nieco inne przemyślenia miała radna miejska i zarazem osiedlowa z Radziwia Teresa Kijek. Wskazywała, że przy głosowaniu „1 na 15” wcale nie jest tak kolorowo jak niektórzy mówią.

– W RMO Radziwie na początku był zapał. Po pewnym czasie część osób przestała przychodzić. Za to na posiedzenia rady przychodzili mieszkańcy, którzy nie zostali wybrani. Oni przychodzili z pomysłami. Za to brakowało tych wybranych do rady. I martwiliśmy się czy przyjdzie osiem osób, żeby można było np. plan finansowy przegłosować.

Na koniec telefonicznie głos zabrała jeszcze Iwona Olecka, mieszkanka Płocka, która optowała za głosowaniem „1 na 1”.

- Jestem osobą spoza rad, spoza partii i wszystkich układów. Jakie mają szanse ludzie aktywni, społecznicy niezwiązani z nikim? Znam przynajmniej dwie osoby, które próbowały. Większość osób głosuje na 15. Taki społecznik może liczyć na głosy jedynie rodziny i znajomych. W ten sposób blokuje się młodych, którzy nie są w stanie przebić się przez ten mur. Ludzie mają różne poglądy czy podejścia do spraw, dlatego dobrze by było, żeby w radzie zasiadała nie tylko jedna grupa znajomych.

Dwoje radnych KO przeciwko koalicjantowi

Głosy radnych podzieliły się niemalże po równo. Za głosowaniem „1 na 15” było 11 radnych: wszyscy z PSL, a także: Łukasz Chrobot, Daria Domosławska, Jacek Jasion, Iwona Krajewska, Mariusz Pogonowski, Małgorzata Ogrodnik, Łukasz Pietrzak z KO.

Za głosowaniem „1 na 1” było 13 radnych: wszyscy radni PiS oraz Artur Jaroszewski i Tomasz Maliszewski z KO.

Marta Krasuska z KO wstrzymała się od głosu.

W przypadku głosowania długości kadencji pięcioro radnych było za 5-letnią kadencją, a 20 za 4-letnią.

- Przewodniczący Jaroszewski w lutym na sesji powiedział, że to najczarniejszy dzień w historii płockiej demokracji. [Dziś] to dopiero najczarniejszy dzień w historii płockiej demokracji. Grupa ludzi zdecydowała o losie rad, nie funkcjonując nigdy w tej przestrzeni! – podsumował radny Kominek.

 A który system Waszym zdaniem jest lepszy? 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama