O wprowadzonych zmianach już informowaliśmy. Dla przypomnienia: na kwietniowej sesji rady miasta, po burzliwej dyskusji, przyjęto nową ordynację wyborczą do Rad Mieszkańców Osiedla. Największa zmiana dotyczy sposobu głosowania. Do tej pory można było wybrać tylu kandydatów ile jest mandatów – czyli jedna osoba mogła oddać 15 głosów. Po wprowadzonej zmianie zacznie funkcjonować system „jeden na jednego”.
To pomysł Artura Jaroszewskiego, przewodniczącego rady miasta - pomysł, według dużej części rajców, błędy. Jednym z najgłośniej krytykujących był reprezentujący Polskie Stronnictwo Ludowe Tomasz Kominek. Odpierał on argumenty „odpolitycznienia” RMO i przekonywał, że taka zmiana może doprowadzić do upadku rad osiedlowych.
- Żeby się nie okazało, że gdy nie ma wspólnego kandydata i sąsiedzkiego organizowania się, to nie będzie wymaganych chętnych na powołanie rady – mówił podczas sesji. – Grupa, społeczność, kolektyw – te terminy do mnie przemawiają. Jeśli pozbawimy osiedlowych radnych tego elementu, to podetniemy skrzydła ludziom, którzy od samego porządku są w radach – przestrzegał.
W trakcie kwietniowej sesji krytyka padała też z ust przedstawicieli rad osiedlowych: Karola Krajewskiego z Podolszyc Południe czy Katarzyny Wiśniewskiej z RMO Wyszogrodzka. Wszyscy podpowiadali, że model głosowania „1 na 15” jest lepszy. Bezskutecznie.
Temat ten wrócił w piątkowe południe. Wtedy to, przed budynkiem płockiego magistratu, zebrali się samorządowcy, by ponad podziałami politycznymi zadeklarować wspólne stanowisko. Apelują w nim do włodarza miasta i proszą o podjęcie interwencji w tej sprawie. Samorządowcy, z inicjatywy Tomasza Kominka, przygotowali pismo sprzeciwiające się wprowadzonym zmianom. Jak możemy w nim przeczytać:
„Projekt uchwały w sprawie zmiany Ordynacji wyborczej do RMO nie był w naszej ocenie inicjatywą oddolną, jak chciałby to widzieć pomysłodawca, a indywidualną aktywnością jego samego. Przed przystąpieniem do tworzenia projektu uchwały, nie odbyły się konsultacje z przedstawicielami RMO, które mogłyby potwierdzić lub zadać kłam tezie o potrzebie wprowadzenia zmian w ordynacji. Radni RMO mogli pochylić się nad sprawą dopiero, gdy kształt uchwały był już ustalony i podlegał jedynie kosmetycznym zmianom [...] Potraktowano niewłaściwie nie tylko radnych osiedlowych […] ale też radnych miejskich.”
Pomysł ten krytykowali licznie przybyli samorządowcy. Byli wśród nich zarówno radni miasta, rajcy osiedlowi, jak i parlamentarzysta z Płocka.
- Zgodnie z tym co mówił Artur Jaroszewski, prace nad zmianami trwały od początku roku. Szkoda tylko, że pan przewodniczący nie znalazł czasu, by porozmawiać o nich z tymi, którzy w radach osiedlowych na co dzień pracują – wytykała Katarzyna Wiśniewska z rady osiedla Wyszogrodzka. – Pan przewodniczący jest ojcem tej uchwały. Mam nadzieję, że jako odpowiedzialny rodzic wystartuje w jesiennych wyborach do rad osieli i pokaże nam, tym którzy w jego opinii nie zawsze dobrze współpracują, jak to się robi – drwiła.
Stanisław Szkopek, wieloletni przewodniczący rady mieszkańców osiedla Kochanowskiego, także sprzeciwił się zmianom w ordynacji wyborczej RMO. Jego zdaniem, przygotowując tak ważny projekt niezbędna jest konsultacja z mieszkańcami, której w tym wypadku zabrakło.
- Nie można psuć czegoś, co dobrze działa od lat – przekonywał Szkopek. - My nie uciekamy od rzetelnej rozmowy i debaty. Jesteśmy otwarci także na dyskusję na temat zmiany ordynacji, tylko jej nigdy nie było. To co się stało jest niegodne i chcę to otwarcie wyrazić – grzmiał.
Bunt płockich samorządowców wsparł także Arkadiusz Iwaniak, poseł na Sejm RP. Parlamentarzysta przypomniał, że kiedyś również zasiadał w radzie osiedla Międzytorze, był też radnym miasta, dlatego poruszany problem jest mu bliski. W opinii posła Iwaniaka, wpływanie na ordynację wyborczą w taki sposób tylko zniechęci potencjalnych kandydatów na osiedlowych rajców. Nie będzie też w nich chęci do działania.
- Czy system, który się sprawdza i jest akceptowalny od lat powinien być zmieniany? Czy zmian można dokonywać w sposób zakulisowy? Otóż nie! – przekonywał poseł SLD. - Rada osiedla to zespół ludzi, który się zbiera, razem przystępuje do wyborów i wspólnie pracuje. Diagnoza jest dość prosta: tam gdzie jest zgrana ekipa, która dodatkowo ma jakiś cel do działania, tam jest praca na rzecz osiedla – argumentował.
Przegłosowane zmiany to, w ocenie posła, „podcinanie skrzydeł” przyszłym społecznikom.
- Zmiana ordynacji w taki sposób, dla najniższego szczebla samorządności, tego, w którym ludzie oddają swój cenny czas w imię dobra osiedla, społecznie, jest po prostu haniebna – przekonywał Iwaniak. – Czy ktoś w ogóle spotkał się z tymi ludźmi i po prostu zapytał, czy chcą jakiś zmian? Czy ktoś rozmawiał z mieszkańcami? Przecież jeśli spojrzymy na frekwencję w wyborach do rad osiedlowych to jest ona kilkuprocentowa. Czy warto "gmerać" przy ordynacji tylko dlatego, że zmieniło się w ostatnim czasie barwy polityczne? Bo ja to tak w tej chwili odbieram. Niech ludzie grupują się na swoich osiedlach, robią wspólne ulotki i startują do wyborów – razem, bo mają wspólny cel – mówił.
Pismo, z podpisami wszystkich zebranych, trafiło już do płockiego magistratu. Adresatem dokumentu jest Andrzej Nowakowski, prezydent Płocka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.