reklama

Wielkie emocje, "Święta wojna" Płocka z Kielcami. Nafciarze z pewnym zwycięstwem!

Opublikowano:
Autor: mars | Zdjęcie: Tomasz Miecznik

Wielkie emocje, "Święta wojna" Płocka z Kielcami. Nafciarze z pewnym zwycięstwem! - Zdjęcie główne

Zdjęcie poglądowe (Wisła - PSG) | foto Tomasz Miecznik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW niedzielnym hicie Superligi doszło do potyczki zespołów, która zawsze elektryzuje kibiców piłki ręcznej, i to nie tylko w Polsce. W Hali Legionów w Kielcach miejscowa Industria zmierzyła się z mistrzem Polski Orlen Wisłą Płock. Były emocje, gorący doping, kartki, spięcia na parkiecie i ławkach. Pięcioma bramkami wygrała Wisła Płock!
reklama

Industria Kielce to wielka marka i choć w tym sezonie np. w Lidze Mistrzów idzie jej słabo (1 zwycięstwo i 4 porażki) i boryka się z kontuzjami, to na mecze w Nafciarzami zawsze mobilizuje się wyjątkowo. Zespół Talanta Dujshebaeva na krajowym podwórku miał - podobnie jak Wisła - komplet punktów.

Wzmocniona Wisła w tym sezonie ma wielkie nadzieje, w Lidze Mistrzów wygrała 4 z 5 meczów. Kibice Nafciarzy z pewnością pamiętali porażkę płocczan z Industrią w tegorocznym Superpucharze Polski (po rzutach karnych 32:31) i liczyli na prestiżową wygraną w Kielcach.

Industria - Wisła. Wyrównany początek

- Przed nami bardzo ważny mecz na europejskim poziomie. Żeby odnieść zwycięstwo, musimy przede wszystkim ograniczyć liczbę bramek, które zdobywają rywale. Kluczowa będzie nasza gra w obronie i szybki powrót do niej. Znamy jednak swoją wartość i chcemy się zrewanżować za ostatni mecz Superpucharu – mówił Michał Daszek, skrzydłowy Wisły.

reklama

W niedzielę płocczanie rozpoczęli od nieudanego rzutu Melvyna Richardsona - obronił były zawodnik Wisły Adam Morawski. Walka była wyrównana, na tablicy pojawiał się remis lub jednobramkowe prowadzenie miejscowych. W 8. minucie było 6:6.

Drugi raz pomylił się Richardson, ale z kontry trafił Gergo Fazekas i goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (7:6). Do ostrego spięcia z obu stron doszło po tym, jak Vlah potraktował łokciem w twarz Michała Daszka i "wyleciał" na 2 minuty.

Wisła mogła wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale zespół Xaviera Sabate popełnił szkolny błąd - na boisku pojawiło się zbyt wielu graczy, co oznaczało odebranie piłki i 2 minuty kary. Ale i w osłabieniu Nafciarze trafili do siatki.

reklama

Superliga. Wielka walka w meczu na szczycie 

Wisła grała dobrze, ale nie ustrzegła się od kilku błędów, dzięki czemu Kielce trzymały wynik. W 20. minucie Nafciarze wygrywali 13:10. Nieźle spisywał się w tym okresie w bramce Torbjorn Bergerud.

Oba zespoły harowały w obronie, cztery minuty przed końcem było już 16:12 dla nieco dokładniej grających płocczan! Do kuriozalnej sytuacji doszło 3 minuty przed końcem, gdy rozpychający się a ataku Białorusin Artsem Karalek tak wymownie aktorsko szalał na linii szóstego metra, że próbujący powstrzymać go Przemysław Krajewski otrzymał... podwójną karę, czyli aż 4 minuty!

reklama

Gra Nafciarzy się posypała, wycofali bramkarza, ale to nie pomagało, szybko zrobiło się 16:14. Do siatki trafił Gergo Fazekas, ale okupił to uderzeniem w plecy przy upadku na parkiet. W nerwowej końcówce pierwszej połowy Sabate poprosił o czas.

Do końca zostało 30 sekund, Wisła miała piłkę. Mitja Janc wywalczył rzut karny, ale mało skuteczny w pierwszej połowie Richardson tym razem spudłował. Kielce miały 10 sekund na akcję. Rzucał Karalek, bo obronie Bergeruda piłka trafiła w słupek. Bergerud ją złapał i w ostatniej sekundzie przez całe boisko rzucił do pustej bramki! Było 18:14 dla Wisły.

Hit w Kielcach. Dramatyczna walka

Po kilkunastu minutach do pustej bramki trafił Sunsja, ale po chwili karę "złapał" Zoltan Szita. Gdy Mitja Janc rzucił na 21:15, w hali niosło się głośne "Nafciarze! Nafciarze!". Ale Kielce walczyły, po kolejnej karze dwuminutowej czerwoną kartkę otrzymał Krajewski. Przewaga stopniała do 21:18.

reklama

Na dodatek płocczanie mieli dwie kary i stracili skuteczność w ataku. Industria zdobyła czwartą bramkę z rzędu, szalał Alex Dujshebaev i w 49. minucie było już tylko 21:19. Sabate poprosił o czas.

Po dwóch karnych Richardsona zrobiło się 23:20 i to kielczanie grali w osłabieniu. Industria przyspieszyła grę, faul w ataku popełnił Dawid Dawydzik, Sabate nie dowierzał, gdy kwadrans przed końcem meczu z sześciobramkowej przewagi niemal nic nie zostało! Na dodatek znów karę otrzymał Szita i było już tylko 24:23 dla Wisły.

Gra się zaostrzyła, co chwilę ktoś padał na parkiet. Wisła zerwała się do punktowania, udało się wyrwać piłkę w obronie i w 50. minucie Nafciarze mieli trzybramkową przewagę 26:23. Bramkarz Wisły bezlitośnie ogrywał Maguedę.

Po raz pierwszy na parkiecie pojawił się Siergiej Kosorotow, ale nie trafił, Kielce doszły na 26:25. Na karnego wszedł Mirko Alilović i obronił! Niestety, spudłował Lovro Mihić, ale "odrobił" to szybko w obronie, a Daszek trafił z kontry na 28:25. Znów zaiskrzyło, karę otrzymał Dawydzik. Dujszebajew w swoim stylu machał rękami po każdej akcji i decyzji sędziów. 

Cztery minuty przed końcem Wisła grała z pustą bramką, ale wygrywałą 29:27.Fantastycznie rzucał Fazekas, a Dawydzik nie ustępował agresywnemu Karalekowi, Wisłą wybroniła kolejną akcję. Dwie minuty przed końcem po rzucie niezawodnego Fazekasa wygrywała 31:27, kibice Nafciarzy szaleli, bo znów karnego obronił Alilovic!

W ostatniej minucie po spięciu z Dawydzikiem jak rażony piorunem padł na parkiet Dylan Nahi. Płocki obrotowy dostał czerwoną kartkę, a Francuz - 2 minuty. Skończyło się zasłużonym zwycięstwem Wisły 32:27, a iskrzyło jeszcze i po meczu...

Industria Kielce - Wisła Płock 27:32 (14:18)

 

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo