Większość meczów Wisły Płock można opisać w jeden, ten sam sposób. Różnią się niuamse taktyczne, czasami różnią się wykonawcy, ale co do zasady zespół Mariusza Misiury świetnie czuje się w defensywie. Nafciarze często bronią w obrębie swojego pola karnego, blokując wiele strzałów, zamykając drogi podania w obrębie pola karnego czy wybijając dośrodkowane piłki. Póki co Ekstraklasa nie znalazła recepty na Wisłę Płock, bo jeszcze żaden zespół nie strzelił Rafałowi Leszczyńskiemu więcej niż 1 bramki. I to się w Zabrzu nie zmieniło.
Górnik bije głową w mur
Przed spotkaniem kibice Wisły mogli mieć jednak sporo obaw, bo choć z Lublina zespół przywiózł remis, to sam obraz gry wyglądał póki co najsłabiej w sezonie. Gdyby Motor wygrał to spotkanie 3:0, nikt nie mógłby mieć pretensji. Mariusz Misiura i sztab szkoleniowy wyciągnęli wnioski w czasie przerwy na mecze reprezentacji, zmienili nieco skład. Po raz pierwszy mecz w wyjściowym składzie zaczął Giannis Niarchos, od pierwszych minut zaczęli też związani z Górnikiem Dani Pacheco czy wracający do zdrowia Wiktor Nowak - 20-latek z Górnika jest tylko wypożyczony.
Wisła nie dała w pierwszej połowie Górnikowi rozwinąć skrzydeł. Nafciarze nieco się cofnęli, ale to gra, w której po prostu czują się komfortowo. Dużo było biegania, skracania przestrzeni, doskakiwania do rywali. Gospodarze częściej mieli piłkę, ale stoperzy pewnie wybijali dośrodkowania. Zespół Michala Gasparika bił głową w mur, którego przebić po prostu nie mógł.
Goście od czasu do czasu wychylali głowę, próbowali wyprowadzić kontratak, i po jednej z takich sytuacji Łukasz Sekulsku miał praktycznie 100-procentową sytuację. Świetnie rozegrana kontra, napastnik przyjął piłkę w polu karnym, a Rafał Janicki niby interweniował, ale nie przeszkadzał kapitanowi Wisły. Ten jednak uderzył na siłę, nad poprzeczką.
Wisła prowadzi, Górnik goni
Po pierwszej połowie usatysfakcjonowana była Wisła Płock. Nafciarze mieli w dużym stopniu kontrolę nad przebiegiem spotkania, a po przejęciach piłki pojawiały się okazje do zdobycia bramki. To lider tabeli czuł presję, by przechylić szalę na swoją korzyść.
Presja wzrosła w momencie, gdy Wisła objęła prowadzenie. Rajd Pacheco, dośrodkowanie w pole karne a tu Sekulski toczy pojedynek z Janickim. Sytuacja dużo trudniejsza, niż ta z pierwszej połowy, a jednak tym razem sprytniejszy był kapitan Nafciarzy i Wisła prowadziła 1:0 od 62. minuty.
Trener Gasparik szybko zareagował, wprowadzając na plac 3 nowych zawodników. Mariusz Misiura też wprowadził Ibana Salvadora w miejsce Giannisa Niarchosa. Początkowo Gwinejczyk skupił się grze w piłkę, nie prowokował rywali, ale dość szybko się to zmieniło. Przy akcji bramkowej Górnika Salvador zasugerował, że dostał w głowę, choć powtórki telewizyjne wskazują, że sporo od siebie dodał. Kiedy leżał na boisku, gospodarze przeprowadzili akcję - Kamil Lukoszek dośrodkował, a zza pleców stoperów wybiegł Sandro Liseth. Norweg z najbliższej odległości pokonał Leszczyńskiego. To był jedyny moment, kiedy defensywa Wisły zaspała.
Mecz się nieco otworzył - Górnik poczuł krew i lider dążył do zdobycia zwycięskiej bramki. Wisła też nie potrafiła zaatakować, więc okazje były - dla jednych i drugich. Teoretycznie bliżej był Ousmane Sow, który trafił w poprzeczkę, ale i świetną okazję miał Matchoi Djalo - trafił jednak w rywala.
W ogólnym rozrachunku padł remis. Wisła Płock po raz kolejny nie straciła więcej niż 1 bramki, a Nafciarze są niepokonani od 6 meczów ligowych. Po 15 meczach Nafciarze mają na koncie 27 punktów i zajmują 3. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.
Górnik Zabrze - Wisła Płock 1:1 (0:0)
Komentarze (0)