Powoli milkną echa XI edycji Polish Hip-Hop Festival. Czy to była udana edycja? Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas, choć przez 3 dni na plaży nad Wisłą widziałem raczej zadowolonych ludzi. Artystów może nie było tylu, do ilu przyzwyczaiła się publiczność, ale na to złożyło się kilka czynników, o czym Marcin Siwek, organizator festiwalu, mówił w rozmowie ze mną kilka tygodni temu. Każdy też mógł znaleźć coś dla siebie.
Nie da się jednak uciec od tego, że Polish Hip-Hop Festival zupełnie inaczej rezonuje w mieście. Łatwo zauważyć, że jest to impreza kierowana do młodych ludzi, którzy często dysponują po prostu nieco skromniejszymi zasobami finansowymi, niż osoby w średnim wieku, o ugruntowanej pozycji zawodowej. Nie ma się co na to obrażać. Gołym okiem widać jednak, że młodzież woli zorganizować sobie "bifora" w domu, na działce czy w plenerze, a nie w restauracjach na starówce. Argument ekonomiczny wygrywa. Poza tym hip-hop opiera się na lokalnej społeczności.
Zupełnie inną publiczność do Płocka przyciągał Audioriver - to byli, przeważnie, dosyć bogaci ludzie, mogący zainwestować w przeżycie festiwalu kilka tysięcy złotych. Korzystali restauratorzy, taksówkarze, hotelarze, a nawet zwykli mieszkańcy. W pewnym momencie festiwal jednak przerósł Płock - za mało było miejsc noclegowych, zwłaszcza po przyjeździe kilku tysięcy pracowników do budowy Olefin/Nowej Chemii dla Orlenu, a i festiwal miał swoją określoną rangę. Płock stał się po prostu za mały i nie jest to niczyja wina.
Część płocczan tęskni za Audioriver
Co nie oznacza, że nie warto zadać pytania: czy Płock jest sierotą po Audioriver? Bywały lata, że w Płocku były trzy duże festiwale - do Audioriver i Polish Hip-Hop Festivalu dołączały festiwale disco polo, kiedyś był jeszcze Reggaeland. Od 2 lat duży festiwal jest jeden i da się w Płocku usłyszeć tęsknotę za latami, kiedy starówka od rana do wieczora tętniła życiem, restauracje były pełne, a taksówki krążyły po mieście w tę i z powrotem. Jeden z byłych już restauratorów opowiadał mi, że zastrzyk gotówki w czasie weekendu Audioriver był tak duży, że pozwalał przetrwać kiepskie dla branży miesiące jesienno-zimowe.
Tu nie chodzi o to, żeby miasto na około dotowało określone gałęzie biznesu, to niejako efekt uboczny - choć trzeba przyznać, że pozytywny. Warto tworzyć dobry klimat dla przedsiębiorców, to oni w końcu płacą podatki. Lokalna gospodarka to pewien obieg, na którym wszyscy korzystamy. Bo im więcej taki restaurator ma dochodów, tym więcej może wydać - na ludzi, na nowe meble, na kwiaty do knajpy, na poszerzenie asortymentu. Poza tym jest aspekt kompletnie wymykający się statystkom - miasto przez te 3 dni żyło. Zdaję sobie sprawę, że festiwal generuje też uciążliwości - hałas, nietrzeźwe osoby, zaśmiecone miasto. Coś jednak za coś.
Wielu mieszkańców Płocka jako przyczynę wyludniania się miasta wskazuje, że "nic się tu nie dzieje". Nie do końca się z tym zgadzam, bo to nie jest tak, że na Audioriver przychodziło 100 tysięcy płocczan. Poza tym w mieście i jego okolicach dzieje się całkiem sporo - wystarczy poszukać. Coś w tym jednak jest, że takie imprezy ożywiają miasto. W ostatnich dniach coraz głośniej jednak słychać pytanie o możliwy powrót Audioriver, a jeśli nie, to coś innego. Coraz głośniej można usłyszeć też odpowiedź, że coś się szykuje. Oczywiście nic na siłę, bo to nie sztuka wydać kilkaset tysięcy złotych i mieć z tego niewiele. Miasto też nie jest organizowania takich wydarzeń. Wygląda jednak na to, że coś w tej materii się dzieje i jeśli udałoby się w Płocku zorganizować jeszcze jeden, przynajmniej dwudniowy festiwal, to miasto zyskałoby sporo.
Widać jednak, że organizacja festiwalu w Polsce jest coraz trudniejsza. Rosną wymagania finansowe usługodawców, artystów, ale też oczekiwania fanów. Wydarzeń w Polsce przybywa, konkurencja jest ogromna, a przy obecnej mobliności problemem nie jest wyjazd na festiwal do Niemiec czy Czech. Czy miasto powinno zrobić wszystko, żeby ściągnąć lub pomóc zbudować tu drugi festiwal? Moim zdaniem jeśli oferta będzie konkretna, to miasto może dołożyć, ale też nie za wszelką cenę.
Michał Wiśniewski
redaktor naczelny Portalu Płock
Komentarze (0)