Cech Rzemiosł Różnych to miejsce, które skupia rzemieślników określonych specjalizacji. W Płocku istnieje od 1945 roku i zajmuje się nauczaniem młodych ludzi konkretnych zawodów.
- Od zawsze mistrzowie szkolili sobie uczniów, których przygotowujemy do zawodu - mówił Andrzej Pięta, starszy cechu i prezes zarządu Cechu Rzemiosł Różnych w Płocku. – Niezmiennie i od zawsze pokazujemy młodym ludziom podstawy pracy. Uczymy ich fachu i przygotowujemy do egzaminów: czeladniczych czy mistrzowskich – precyzował w rozmowie z nami.
75 lat historii
Przez te ponad 75 lat cech zapisał się na kartach historii - nie tylko płockiej ale i polskiej.
- Początki istnienia były ciężkie. Przez pierwsze lata swoją siedzibę mieliśmy w podwórku przy ul. Kolegialnej 9. To tam się spotykaliśmy i to w tym miejscu przeprowadzano wszelkie egzaminy – wracał pamięcią prezes płockiego cechu. – Miałem przyjemność w tamtych latach zdawać egzamin na czeladnika i kilka lat później na mistrza. To był 1959 rok. Czas na zmiany nastąpił później, w 1968 roku. Wtedy właśnie powstał budynek, w którym teraz się znajdujemy – przypominał.
Przeniesienie cechu do obiektu przy ul. Jachowicza pozwoliło na dalszy rozwój. Liczebności członków płockiego cechu, który zrzeszał w sobie wiele zawodów, zazdroszczono w całej Polsce. Jak przekonuje prezes Pięta, dzięki temu Płock odgrywał dużą rolę w krajowym rzemiośle.
- Kiedyś Płock stał rzemiosłem. Zrzeszaliśmy tylu rzemieślników, że musieliśmy spotykać się sekcjami – wspominał w rozmowie z nami szef płockiego cechu. – Pamiętam cech odzieżowy, introligatorów, drzewny, fotograficzny… Nie zmieścilibyśmy się wtedy na jednej sali. Zresztą jej przez wiele lat tak naprawdę nawet nie było. Zanim wzniesiono obecny budynek spotykaliśmy się u pana Milke przy ul. Kolegialnej. To było przez długi czas centrum rzemieślników w Płocku - wracał pamięcią.
Pomimo upływu lat trzon działalności cechu pozostał niezmienny. – Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mistrz rzemiosła, który prowadzi swój zakład, uczy swojego podopiecznego – zdradził Pięta. – Oczywiście musi mieć on wszelkie kursy i uprawnienia. Tak było od samego początku i tak też pozostanie – zapewniał.
A co się zmieniło? Wbrew pozorom bardzo dużo! Dzisiejszy cech – choć działa nieprzerwanie od 75 lat – jest cieniem samego siebie z najbardziej "prężnych" lat. To niestety oznaka zmieniających się czasów. Jak tłumaczą w cechu, szkolenie rzemieślników w Polsce bardzo podupadło. Wpływ ten widać po zmniejszonej liczbie zawodów, które zrzeszone są w Cechu Rzemiosł Różnych w Płocku.
- Przetrwali fryzjerzy, mechanicy samochodowi, piekarze, cukiernicy... – to zawody, które zrzeszamy tu od lat. Niestety część umarła śmiercią naturalną – wyjaśnia Pięta. – Próby czasu nie przetrwało chociażby introligatorstwo, kuśnierstwo, krawiectwo. Nie mamy zrzeszonego żadnego kowala czy szewca. Z kiedyś prężnie działającego cechu metalowego nie ostało się nic – wymieniał z żalem.
W 2020 roku Cech Rzemiosł Różnych świętował 75 lat istnienia. Uroczyste, walne zgromadzenie członków, odbyło się jednak rok później – w czerwcu 2021 roku. To przez trwającą pandemię koronawirusa. Okrągła rocznica to świetna okazja do snucia planów na przyszłość – bliższą i dalszą. Jaki los czeka płocki cech?
- Na pewno nadal będziemy szkolić młodych ludzi. Chcemy, by jak najwięcej rzemieślników się do nas zapisywało - zapowiadał prezes. - Niestety wiem też, że kolejne zawody wkrótce zaginą całkowicie – tłumaczył.
Pomimo tego w płockim cechu nie składają broni i przekonują, że nadal będą czekać na przyszłych rzemieślników.
- Jesteśmy tu od lat i tu pozostaniemy - przekonywał Tadeusz Wyszyński, długoletni członek cechu. - Możemy pochwalić się bogatą historią i wspaniałą lokalizacją. Tego zazdroszczą nam inne cechy w Polsce - mówił.
W cechu szkoli się inaczej
Czy kolejne lata będą powrotem do świetności płockiego cechu? Tego nie wiadomo. Pewnym jest natomiast, że rzemieślnicy zrzeszeni w płockiej placówce cały czas chcą szkolić młodych ludzi. A to nauka wyjątkowa.
Jak usłyszeliśmy, w cechu szkoli się inaczej. Nie jest to typowa szkoła, w której zazwyczaj stawia się nacisk na teoretyczne przygotowanie do kariery zawodowej. Zajęcia prowadzone w cechu to tak naprawdę prawie normalna praca, którą młodzi odbywają w zakładach.
Jak zapewnia Robert Słomkowski, właściciel piekarni „Słomkowscy”, nauka oferowana przez cech to cenna alternatywa. - Nie każdy przecież rodzi się inżynierem, magistrem czy politologiem - przekonuje.
Właśnie dlatego, by dać szansę tym, którym nauka w szkole „nie zawsze jest po drodze”, pan Robert pozostał z cechem kontynuując niejako rodzinną tradycję. Przed laty do płockiego cechu dołączył jego ojciec i założyciel piekarni.
- To jest trochę tak, że szkolimy sobie przyszłych pracowników. A przynajmniej powinno tak być. Niestety coraz trudniej można znaleźć młodą osobę, która wie co chce robić w życiu – zdradził w rozmowie z nami pan Robert. – Nie zmienia to jednak faktu, że w piekarni pracuje bardzo wielu moich uczniów. Niektórzy są ze mną już ponad 20 lat - zapewnia.
Nauka w cechu z całą pewnością nie jest jednak dla każdego.
- Tu jest mało teorii, za to cały czas mamy praktykę. Uczniowie w cechu bardzo szybko muszą przyswoić wiedzę i niektórym się to podoba – stwierdził Robert Słomkowski, członek zarządu cechu. – Możemy szkolić piekarzy, cukierników, mechaników samochodowych wysyłając ich od razu do pracy. Nie oznacza to jednak, że w cechu szkolimy osoby, którym nie udało się w tradycyjnej szkole. Niejednokrotnie przychodzą do nas osoby zdolne, które po prostu wybrały taki sposób na życie – przez pracę – przekonywał w rozmowie z nami.
Uczniowie cechu mają okazję poczuć jak wygląda normalna praca. Z czym ją tak naprawdę się je.
- Są tacy uczniowie, którzy szukają swojej przyszłości. Niejednokrotnie zdarzało się, że podpisują umowę i wybierają drogę mechanika samochodowego, by po jakimś czasie rozpocząć naukę w piekarni. Choć "papiery" otrzymuje się tylko z jednego rzemiosła, to skosztować można wielu dróg zawodowych – przekonywał Andrzej Pięta.
Członkowie zrzeszeni w płockim cechu wywalczyli mnóstwo nagród i wyróżnień. W przeszłości pełnili też ważną rolę w polskim rzemiośle. Dość stwierdzić, że to właśnie w siedzibie płockiego cechu zawisły aż dwie Szable Kilińskiego, najwyższe honorowe odznaczenia rzemieślnicze. I choć przyszłość płockiego rzemiosła pozostaje póki co niewiadomą, to gmachu przy Jachowicza dalej mistrzowie rzemiosła będą szkolić swoich uczniów. Tak długo, jak to tylko będzie możliwe...
Komentarze (0)