W poniedziałek uczniowie klas od czwartej do ósmej w szkołach podstawowych oraz szkół średnich – po półrocznej przerwie - wrócą do zajęć stacjonarnych. Początkowo nauka będzie odbywała się w systemie hybrydowym, co oznacza, że w tym samym czasie połowa uczniów będzie uczyła się w szkolnych ławkach, a połowa w domach. Rolą dyrektorów szkół jest tę naukę zaplanować i uczniów odpowiednio podzielić. Co najmniej połowa wspomnianych wyżej uczniów w poniedziałek wróci więc do standardowej szkoły.
Kontakt z rówieśnikami vs stres
Zapytaliśmy rodziców, czy cieszą się z powrotu swoich dzieci do – choć częściowej – normalności. Odpowiedzi jakie uzyskaliśmy były różne. Przeważały jednak głosy zadowolenia.
- Bardzo się cieszę, że wracają. Po pierwsze dlatego, że syn w końcu odejdzie od tego komputera, bo przez ostatnich sześć miesięcy ciągle spędzał mnóstwo czasu przed monitorem. Najpierw miał zdalne lekcje, a potem jeszcze odrabiał prace domowe, też przy komputerze. Zauważyłam też, że popołudniami kontaktuje się z kolegami również przez internetowe komunikatory. Trochę mnie to przeraża. Martwię się, czy nie zaczyna to być już uzależnienie. Ale w pandemii nie mogłam go przecież „wysłać” na dwór, by pobiegał z rówieśnikami, bo jestem raczej z tych osób, które wolały się izolować. Pogoda zresztą też jeszcze do niedawna nie napawała do chociażby wycieczek rowerowych – mówi nam pani Anna, mama 12-letniego Miłosza i 10-letniej Hani. – Liczę, że jak syn wróci do „normalnych” zajęć i „normalnych” spotkań, to wirtualny świat zejdzie na dalszy plan. A po drugie, z racji zdalnej nauki dzieci, częściowo przeszłam na home office. Teraz, gdy dzieci wrócą do szkoły łatwiej będzie mi zaplanować sobie pracę.
Większość rodziców, z którymi rozmawialiśmy podkreślała, że cieszy się, iż dziecko wróci do normalnych kontaktów z rówieśnikami i odejdzie od monitora. Niektórzy zauważyli też, że dziecko przez te ostatnie pół roku nieco przytyło. Przyznają, że przyczyną może być fakt, iż posiłki w szkolnej stołówce są pewnie zdrowsze, bardziej zbilansowane niż te domowe, niekiedy przygotowywane na szybko. Ale gdy w domu ma się trójkę dzieci na zdalnym, które wymagały pomocy i uwagi nie zawsze był czas na gotowanie pełnowartościowego obiadu i człowiek ratował się półproduktami. Teraz liczą na to, że jak dzieciak wróci do szkoły, pobiega na zajęciach z w-f-u, na przerwach i z kolegami po lekcjach, to spali nieco kalorii. Co ciekawe, dorośli też przyznają, że na tym home office przytyli i planują wakacje bardziej aktywne niż zwykle.
Czytaj więcej: Czy zdalne nauczanie przygotuje do matury? - Bolą nas głowy, bolą nas oczy. Część z nas już się poddała
Ale są też rodzice, którzy powrót właściwie na miesiąc do szkoły uważają za pozbawiony sensu.
- Wrócą na niecały miesiąc. Wrócą tak naprawdę tylko na wystawienie ocen końcowych. A to wystawienie ocen będzie poprzedzone klasówkami ze wszystkiego! I tylko niepotrzebny stres zafunduje się tym dzieciakom. Po co? – usłyszeliśmy od mamy 13-letniej Natalii.
Nauczyciele! Pokażcie dzieciom, że na nie czekacie
Przypomnijmy, że w zeszłym roku uczniowie, po tym jak przeszli na zdalną edukację w marcu, do szkoły już przed wakacjami nie wrócili. Dopiero we wrześniu. I wtedy też pojawiały się głosy, że dzieci i młodzież wracają do szkolnej dyscypliny po półrocznej przerwie. Ale wtedy zaczynali nową klasę, każde miało czystą kartę. Teraz uczniowie wracają w trakcie, gdy powinni „coś” umieć. Powstaje więc pytanie: jak nauczyciele do tego podejdą. Czy zaczną od rozliczania ich z tego, czego się nauczyli? Czy zrobią powtórki?
Ewa Petrykowska – psycholog, doradca metodyczny w Mazowieckim Samorządowym Centrum Doskonalenia Nauczycieli - Wydział w Płocku w zakresie pomocy psychologiczno-pedagogicznej w szkole – przyznaje, że od rodziców, ale też dzieci, słyszy podobne opinie na temat powrotu do tradycyjnej szkoły.
- Czasem dzieci martwią się, że nauczyciel będzie chciał powtarzać omówiony zdalnie materiał, a niektóre z nich, nieco ,,odpuściły” podczas tych zdalnych lekcji i teraz obawiają się konsekwencji. Mogą bać się też powrotu do dawnego schematu szkolnego. Ucząc się w domu mogły wychodzić do łazienki, kiedy chciały czy jeść wtedy, gdy miały na to ochotę. Wystarczyło mieć wyłączoną kamerkę. Nie trzeba było też rano wstawać, by do tej szkoły dojść czy dojechać. Można było całe przedpołudnie siedzieć przed komputerem w piżamie. Dla nich ta zdalna edukacja miała swoje zalety. Teraz to się zmieni. I ta zmiana może ich stresować – mówi Ewa Petrykowska. – Ale dzieciaki potrzebują też poczucia przynależności, wspólnoty. Dla dzieci w wieku szkolnym bardzo ważny jest rozwój kompetencji społecznych. A tych można się nauczyć przede wszystkim w kontakcie bezpośrednim z grupą. Dlatego uważam, że powrót do szkoły jest dla nich dobry, przede wszystkim dlatego, że będą mogły się spotkać z rówieśnikami i rozwijać relacje. Ale dobrze by było, żeby nauczyciele, wiedząc o ich obawach wyszli im naprzeciw.
Tylko jak im wyjść naprzeciw? Jakby nie było, szkoła to instytucja, w której nauczyciele uczą, ale też wymagają i potem tę wiedzę sprawdzają?
- Ja powrót do szkoły nazwałabym "świętem relacji". Dobrze by było, żeby nauczyciele przekazali wcześniej rodzicom i dzieciom informację, że wszyscy w szkole na nich czekają i są pozytywnie do ich powrotu nastawieni. I zapewnią, że te pierwsze dni po powrocie spędzą ze sobą dbając o dobry humor – odpowiada psycholog i dodaje, że dziecko znowu w szkole musi poczuć się bezpiecznie. – Żeby tak było, trzeba odbudować wspólnotę. I niech też dzieci mają szanse powiedzieć z czym sobie nie radziły w tym ,,innym” dla nich czasie, w związku z tym czego potrzebują. Dobrze też zebrać od nich informacje jakie miały swoje strategie na zdalną naukę i przetrwanie tego ,,innego czasu”. Co było dla nich pomocne. I niech sami też pochwalą się swoimi mocnymi stronami w tym zakresie. Zapytajmy co się u nich dobrego działo przez te miesiące. I przede wszystkim trzeba im wysłać jasny komunikat: „Cieszymy się, że wracacie!”
Petrykowska zwraca uwagę, że część dzieci w ogóle nie włączała kamerek. Słuchała lekcji, czasem się odzywała, stąd rodzice mieli poczucie, że dziecko bierze udział w zajęciach, ale tak naprawdę nie wchodzili w interakcje z innymi. Teraz w końcu będą mogły się od dłuższego czasu zobaczyć i znów budować poczucie wspólnoty.
Sprawdzenie wiedzy - tak, jedynki - nie
Jeśli ktoś na zdalnych lekcjach nie nauczył się budowy jamochłonów czy dat wojen, to w zależności od potrzeb albo będzie żył w tej niewiedzy albo w przyszłości to zwyczajnie nadrobi. A nauczyciel jakoś dalej z materiałem ruszy. Ale jak wiadomo, w matematyce często najpierw trzeba zrozumieć jeden dział, by móc rozwiązywać zadania z następnego. Nie obliczymy np. objętości bryły nie znając sposobów obliczenia pól figur płaskich. Więc ten matematyk musi przecież sprawdzić, czy dzieci zrozumiały zagadnienia, które były wcześniej. Do tego nie możemy wykluczyć też, że dzieci nie pracowały samodzielnie. Znamy historie o rodzicach pod biurkiem podczas klasówki…
- Nie chodzi o to, żeby klasówki czy kartkówki w ogóle do wakacji nie zrobić. Ale nie róbmy tego na początku po ich powrocie. Dajmy im najpierw przestrzeń, by mogły się w szkole poczuć bezpiecznie – odpowiada Ewa Petrykowska. – Nie stawiajmy w tych pierwszych dniach jedynek. Nauczyciel rzeczywiście potrzebuje informacji zwrotnej co nie sprawia im problemu, a co trzeba wytłumaczyć jeszcze raz. Ale można to zrobić bez stawiania jedynek. Np. dać im do rozwiązania zadania, ale zaznaczyć przy tym, że to nie jest praca na ocenę. Część dzieci miała kłopoty z nauką w tym zdalnym systemie. Jak dołożymy im wizję trzech kartkówek jednego dnia, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Podobnie jest ze sprawdzaniem zeszytów. Po co to robić? Nie widzę potrzeby. Musimy sobie zdać sprawę, że dzieciaki w okresie pandemii zostały skierowane na zupełnie inne tory. Tak samo zresztą jak dorośli. I też różnie sobie radzili w tym innym czasie, więc co dopiero dzieci. Nie możemy więc od razu ustawiać perspektywę oceniania i karania jeśli nie poradziły sobie najlepiej. Tym bardziej, że ich sposoby radzenia sobie też zależały od wsparcia rodziny. A to w różnych domach było inne. Trzeba wykazać się tu życzliwością i wyrozumiałością. Zadbać o ich zdrowie psychiczne i – powtórzę – poczucie bezpieczeństwa. Wymogiem przyniesienia zeszytów do sprawdzenia tego nie zrobimy.
Petrykowska dodaje, że przy powrocie do szkoły bardzo ważne jest wsparcie rodziców. Zdaje sobie bowiem sprawę, że może być grono nauczycieli, które zamiast życzliwie, podejdzie do uczniów zadaniowo. Czyli na pierwszym miejscu postawi realizację materiału i sprawdzenie wiedzy uczniów. Dlatego bardzo ważnym jest, by rodzice, którzy najlepiej znają swoje dzieci, uspokoili je. Przede wszystkim powinni z nimi porozmawiać.
- Zapewnijmy je, że je rozumiemy. Powiedzmy im, że wiemy, że może im być ,,różnie”, a nawet trudno. Ale porozmawiajmy z nimi o tym, co dobrego przyniesie powrót do szkoły. Niech same wskażą jasne strony. Spotkanie kolegów? Ulubione przekąski na drugie śniadanie, które wcześniej wkładaliśmy im do plecaka? I zapytajmy też je wprost, czego potrzebują, co możemy zrobić, by powrót na tradycyjne lekcje był dla nich milszy – mówi Petrykowska.
A jak dziecko będzie tak zestresowane, że poprosi, by mogło zostać w domu? - dopytujemy.
- To znana strategia w walce ze stresem, nazywana unikową. Nie polecam jej, gdyż jeśli się zgodzimy, to dziecko może będzie po nią częściej sięgało. Lepiej zapytać o przyczynę tego stresu. Może nasza pociecha boi się czegoś, o czym nie wiemy. Jeśli jest zdenerwowana, bo boi się odpytywania w szkole, to zapewnijmy ją, że nawet jeśli dostanie gorszą ocenę, to nic się nie stanie. A może właśnie potrzebuje pomocy w nauce? Zapytajmy czego by potrzebowało, żeby znowu mieć odwagę czy chęć do chodzenia do szkoły. Rozmawiajmy z dziećmi – poleca psycholog. - A może dziecko czuje się przeciążone? Są uczniowie, którzy dobrze czuli się w domu. Sprzyjała im praca w ciszy. Do tego po tylu miesiącach przyzwyczaili się do tej rutyny. Odpowiadał im komfort lekcji w domu. W klasowym hałasie są przebodźcowani sensorycznie i dlatego obawiają się powrotu do szkoły. Być może cześć z nich będzie potrzebowała dodatkowego wsparcia, np. w postaci konsultacji psychologicznej. Ale na pewno wszyscy potrzebują życzliwości!
Im więcej stresu, tym mniej efektywnej nauki
Swój pomysł na powrót dzieci ma szkoła niepubliczna „Cogito”. Na swojej tablicy na Facebooku zamieściła post, w którym informuje, że powrót uczniów odbędzie się „bez testowania, bez pytania, bez sprawdzania zeszytów”. A hasło przewodnie wznowienia nauki brzmi „odbudowujemy relacje”.
- Wiemy jak naukę przyswaja ludzki mózg. I wiemy, że nie uczy się w stresie. Im więcej stresu, tym mniej efektywnej nauki – mówi dyrektorka merytoryczna szkoły Cogito Arnika Bytner-Siwek i dodaje, że placówka stawia na wspieranie relacji i reintegrację. – Reintegrację, ponieważ dzieci już się znają. Ale przez ten czas, gdy nie uczyły się wspólnie, one się zmieniły i rzeczywistość dookoła nich. Dlatego teraz muszą się poznać na nowo i na nawo zbudować więzi. Chcemy, żeby jak najwięcej ze sobą rozmawiały i planujemy jak najmniej typowych zajęć w ławkach, co jest zresztą naszą cogitową codziennością. Zamierzamy też jak najwięcej dowiedzieć się od nich, czego one o sobie samych dowiedziały się w tym okresie. I jakie są teraz ich potrzeby. W efektywnym powrocie dzieci do szkoły ogromna rola przypada wychowawcom i naszym psycholożkom. Przygotowujemy zajęcia warsztatowe oraz w terenie np. w lesie. My już wcześniej wykorzystywaliśmy w szkole takie metody i często łączymy lekcje z różnych przedmiotów. Np. matematykę z geografią. Integrujemy wiedzę z różnych przedmiotów w projektach międzyprzedmiotowych – tak jak w życiu.
Bytner-Siwek przyznaje, że nauczyciele będą musieli zdiagnozować, czego dzieci nauczyły się podczas zdalnej edukacji, a co trzeba powtórzyć. Ale zapewnia, że nie będą tego robić za pomocą sprawdzianów.
- Dobry nauczyciel, omawiając z uczniami pewne zagadnienia na ławce w parku czy na spacerze w lesie, potrafi dostrzec jakie mają zaległości, co trzeba powtórzyć. Ponadto są metody, które ułatwiają sprawdzenie wiedzy np. dzieci same przygotowują karty pracy. W sen sposób dziecko nie czuje, że jest sprawdzane, a nauczyciel na podstawie proponowanych przez ucznia zadań widzi jak sobie radzi – tłumaczy dyrektorka Cogito i dodaje, że rodzice zostali już poinformowani jak będzie wyglądała nauka po 17 maja.
W tym roku Cogito pożegna pierwszych absolwentów. To oznacza, że w szkole po raz pierwszy odbędzie się egzamin ósmoklasisty.
– Uczniowie ósmych klas przychodzili do szkoły na konsultacje – informuje Arnika Bytner-Siwek. - Ponadto pracowaliśmy z nimi nad sposobami radzenia sobie ze stresem. Dla nich to bowiem podwójnie trudna sytuacja. Jest to pierwszy ważny egzamin w życiu, a do tego przez ostatnie półtora roku przygotowywali się do niego w wyjątkowych okolicznościach.
Łaskotanie dopaminą i prawne aspekty powrotu do szkół
Zarówno nauczyciele jak i rodzice, którzy chcieliby się więcej dowiedzieć na co zwrócić uwagę po powrocie dzieci do szkół mogą wziąć udział w konferencji online organizowanej przez płocki wydział Mazowieckiego Samorządowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli 25 maja. Jej tytuł brzmi „Wybrane aspekty bezpiecznego powrotu uczniów do szkół”. W programie m.in. psychologiczne aspekty izolacji – jak rozmawiać z uczniami czy wzmacniać jego poczucie własnej wartości, prawne aspekty powrotu dzieci do szkół. Uczestnicy konferencji dowiedzą się co to jest łaskotanie dopaminą czy przebodźcowanie wysokimi technologiami. Udział w konferencji jest bezpłatny. Początek o godz. 15:00. Można się zapisywać tu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.