Płock jest najbardziej wykluczonym komunikacyjnie 100-tysięcznym miastem w Polsce. To nie opinia, fakt wynikający z opracowań. Miasto jest oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od jakiejkolwiek autostrady czy drogi szybkiego ruchu. Sytuacja z połączeniami kolejowymi w ostatnich latach nieco się poprawiła - dwa razy dziennie można pojechać do Katowic (przez Łódź) lub do Trójmiasta. Płocczanie wciąż czekają jednak na połączenie do Warszawy.
Teoretycznie z Płocka do Warszawy można jechać pociągiem, w weekendy nawet w nieco ponad 2 godziny, ale to nie rozwiązuje problemu. Bolączki komunikacyjne miasta rozwiązać mogą dwie inwestycje - droga ekspresowa S10 możliwie blisko północnej granicy miasta i szybkie, bezpośrednie połączenie ze stolicą przez lotnisko w Modlinie.
10-letnia batalia
Ponad 10 lat o takim pomyśle mówił marszałek Adam Struzik. Za 1,8 mld złotych miała powstać trasa kolejowa Płock-Modlin, na której pociągi mogłyby się rozpędzać do 160 km na godzinę. Łatwo policzyć, że płocczanie do lotniska docieraliby w niespełna pół godziny, do stolicy dojedżaliby w kolejne kilkanaście minut. Optymistyczne założenia wskazywały na budowę linii do 2018 roku.
Jest 2023 roku, torów jednak nie ma. W 2015 roku politycy Prawa i Sprawiedliwości wykorzystali problemy kolejowe Płocka w kampanii wyborczej. W połowie października, na ostatniej prostej przed wyborami, Maciej Wąsik i Marek Martynowski zorganizowali konferencję na dworcu. Uderzali wówczas w polityków Platformy Obywatelskiej, wskazywali, że po 8 latach rządów inwestycji nie ma.
- Widzimy konieczność zaangażowania Orlenu – tłumaczyli. - Orlen to nie tylko maszynka do produkcji paliwa – wtrącił Wąsik. - Zakład musi pamiętać o aspekcie społecznym i regionalnym swojej działalności - ważne, aby chociaż grunt został wykupiony pod budowę przyszłej trasy - przytaczamy wypowiedzi z 2015 roku.
W lutym 2023 roku minęło ponad 7 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, a senator Marek Martynowski znów zorganizował konferencję na dworcu PKP. Zapytaliśmy senatora o postępy w budowie trasy kolejowej z Płocka do Warszawy.
- Szprycha w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego jest wpisana, program jest realizowany. Spotyka się jednak z wieloma protestami. Sam w swoim płockim biurze miałem kilku deweloperów, którzy nie chcą tej inwestycji. Ona przebiega przez Podolszyce. Jako jeden z przedstawicieli parlamentarzystów przy radzie politycznej premiera Mateusza Morawieckiego mówiłem, że póki trwają konsultacje społeczne, żeby tego nie robić. Wiemy, że ta inwestycja ma służyć mieszkańcom, a nie ekipie rządzącej teraz czy w przyszłości. Platforma Obywatelska już zapowiadała, że tę inwestycję wstrzymają i tej szprychy by nie było - odpowiedział senator Marek Martynowski. - U mnie w gminie Stara Biała jest zrobionych 7 śladów pod tę inwestycję. W każdej sąsiedniej gminie praktycznie nikt z mieszkańców tej inwestycji nie chce, bo albo przepoławia pole, albo przechodzi przez drogę albo trzeba by zburzyć kilka domów. To trwa. Ładnie to wygląda na rysunku, ale kiedy zderzymy się z rzeczywistością, wygląda to zupełnie inaczej.
Nikt nie ma wątpliwości, że dojazd do centrum Warszawy z Płocka w około godzinę pozytywnie wpłynąłby na rozwój miasta. Wszystko wskazuje jednak na to, że to wciąż melodia dalekiej przyszłości.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.