Od kilkunastu dni widok stert gałęzi, pociętych drzew czy pozostałości po wywróconych drzewach w Płocku to codzienność. Sukcesywnie sprzątane są kolejne fragmenty miasta, ale niektórzy mieszkańcy się niecierpliwią.
- Od nawałnicy minął ponad tydzień, a sterty gałęzi wciąż leżą pod naszymi oknami i zdążyły już uschnąć. Dlaczego trwa to tak długo? - dopytuje nas zniecierpliwiona pani Ania.
W ratuszu tłumaczą, że miasto jest sukcesywnie sprzątane. Priorytet miały miejsca, które po prostu trzeba było udrożnić lub takie, gdzie powalone drzewa zagrażały życiu lub zdrowiu mieszkańców.
Czytaj więcej: Co się stanie z powalonymi drzewami?
- W kolejnych etapach staramy się posprzątać kolejne miejsca. Skala zniszczeń jest tak ogromna, że musi to potrwać - rozkłada ręce Hubert Woźniak z Referatu Informacji Miejskiej urzędu miasta. - Nieusunięte drzewa są też w miejscach niewidocznych dla płocczan. Szacujemy, że sprzątanie miasta potrwa jeszcze 2 tygodnie.
Wichura wiele drzew powaliła, ale są też sytuacje, że drzewo przertwało, ale zostało przechylone. Taka sytuacja jest chociażby na Placu Książęcym. Co z takimi drzewami?
- Nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie - mówi Woźniak.
Ile tak naprawdę drzew stracił Płock w wyniku ostatnich nawałnic? Tego w ratuszu też nie wiedzą. Przy okazji sprzątania liczone są straty. Wiadomo jednak, że ucierpiało mnóstwo drzew.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.