Raz na jakiś czas w basenach na całym świecie dochodzi do zanieczyszczenia basenów fekaliami. To się zdarza. W Polsce jednak na tyle często, że w kodeksie wykroczeń pojawił się nawet osobny przepis na ten temat. Płock od marca bije jednak wszelkie rekordy i jest na ustach całej Polski. Nic dziwnego, w końcu zamieniliśmy swój basen w publiczną toaletę.
Zaktualizujmy niechlubne kalendarium incydentów kałowych w Podolance:
- 10 marca - pierwszy incydent kałowy w Podolance w 2024 roku
- 18 marca - niecka rekreacyjna została uruchomiona
- 19 marca - drugi incydent kałowy w Podolance
- 22 marca - niecka rekreacyjna została uruchomiona
- 2 kwietnia - trzeci incydent kałowy w Podolance
- 5 kwietnia - niecka rekreacyjna została uruchomiona
- 15 kwietnia - czwarty incydent kałowy w Podolance
- 17 kwietnia - niecka rekreacyjna została uruchomiona
- 26 kwietnia - piąty incydent kałowy w Podolance
Czekamy na ponowne uruchomienie niecki, procedura trwa minimum 2 dni. Łatwo policzyć, ze Podolanka, na której otwarcie setki płocczan czekały z niecierpliwością, ostatnio częściej jest zanieczyszczona fekaliami, niż nie. Takie są smutne fakty. MOSiR ustalił do tej pory ze 100-procentową pewnością sprawcę jednego, czwartego z kolei incydentu w 2024 roku. Nie wiadomo jeszcze czy to było celowe działanie czy po prostu wypadek.
Kto za to odpowiada i dlaczego to robi?
Trudno jednak prowadzić narrację, że na Podolance w ciągu 1,5 miesiąca doszło do 5 wypadków. 5 razy w ciągu ostatnich 6 tygodni w niecce rekreacyjnej znajdowała się ludzka kupa. Na dobrą sprawę MOSiR nie wie czy za każdym razem kupa była wydalana na miejscu czy może przynoszona - do tak absurdalnych rozważań trzeba się posunąć. Nie ma pewności, nie wiemy. Spółka też nie rejestruje z imienia i nazwiska odwiedzających basen - trudno mi powidzieć, ale chyba nie pozwala na to prawo. Pozostaje szukanie sprawcy "po czasie", choć jak wskazuje spółka, kamery nie są topowej jakości i zawodzą. Poza tym to basen, pojawia się wilgoć, w czasie zajęć szkolnych czy w piątkowy wieczór na obiekcie może być kilkadziesiąt osób. Raz sprawcę uda się ustalić sprawcę, raz nie. Sam akt może trwać przecież zaledwie kilka sekund, a śmierdzący problem pozostaje.
Za czwartym razem sprawcę ustalono, MOSiR zapowiedział próbę pociągnięcia do odpowiedzialności. Tanio nie jest, bo koszt procedury i utraconych zysków spółka oblicza na 11 tys. złotych. I co? Nic, pojawił się piąty incydent. W ciągu zaledwie 2 miesięcy wymiana wody w Podolance kosztowała nas więc ponad 50 tys. złotych, a przecież nikt nie powiedział, że to już koniec MOSiR zainwestuje niebawem w nowe kamery, choć nikt nie da gwarancji, że to pomoże.
Naprawdę rozumiem, że to się może zdarzyć - dzieciom, osobom starszym czy chorym. Jednak nie z taką częstotliwością w jednym miejscu. To z kolei skłania do stwierdzenia, że to głupie żarty. Kilka lat temu na YouTubie panował tzw. challenge (z angielskiego "wyzwanie"), w którym osoby polewały się wrzątkiem. Tak, dzieci i dorośli polewali się wrzącą wodą. Chwilę później powstał challenge polegający na zsikaniu się we własne spodnie. Takich wyzwań w czasie internetu są setki - było jedzenie kapsułek do prania, wciągania prezerwatywy przez nos i wyjmowanie ustami, piłowanie zębó pilnikiem do paznokci czy podduszanie się do nieprzytomności, co doprowadziło do śmierci kilkorga dzieci.
Przy tym wszystkim wyzwanie "a co, ty nie zrobisz kupy w Podolance?" wygląda niewinnie. Czy taki jest mechanizm zanieczyszczania pływalni na Podolszycach? Nie wiem. Nietrudno jednak wyobrazić sobie, że po pierwszym incydencie rozpoczął się niezbyt chlubny trend.
Jeśli są to głupie żarty, na co jednak dowodu nikt nie ma, to pozostaje pytanie: jakie mechanizmy rządzą w trzeciej dekadzie XXI wieku?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.