Sprawa bloków przy ulicy Żyznej w Płocku była głośna od ponad 10 lat. Przypomnijmy, że chodzi o 3 bloki przy ul. Żyznej 43, 45 i 47. Sytuacja lokatorów każdego z nich jest nieco inna, ale wielu z nich czuje się oszukanych. Zaczęło się w 2013 roku, kiedy deweloper złożył wniosek o pozwolenie na użytkowanie bloku przy ul. Żyznej 47. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego zgodę wydał, ale ratusz przyjrzał się blokowi i doszedł do wniosku, że... blok jest o 1 kondygnację za wysoki. Miało być pięć kondygancji i w tym poddasze, było pięć kondygancji plus poddasze. Potem urzędnicy zaczęli doszukiwać się nieprawidłowości w pozostałych blokach.
Kilkudziesięciu pokrzywdzonych złożyło pozew przeciw właścicielom firmy InBud. Deweloperowi zarzucali m.in. zbudowanie budynku niezgodnie z pozwoleniem na budowę i miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego oraz doprowadzenie lokatorów do niekorzystnego rozporządzeniem mienia w kwocie przekraczającej 15,5 mln złotych.
Z kolei Stefan Karczewski przekonywał, że miał pozwolenia urzędników na swoje działania. Tak o sprawie pisaliśmy w 2016 roku:
- Sprawa jest skomplikowana, a zaczęło się od wysokości jednego z bloków i zagospodarowania poddasza. Zdaniem Ratusza blok miał być pięciokondygnacyjny wliczając w to poddasze (zagospodarowane na pralnie i suszarnie). Karczewski blok postawił, ale wyższy. Miał pięć kondygnacji plus poddasze (a tam powstały mieszkania). Twierdzi, że mógł tak zrobić, ponieważ pozwolenie wydał mu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. W rezultacie, kiedy urzędnicy stwierdzili nieprawidłowości, osoba, która wydała wadliwe pozwolenie pożegnała się z posadą. Ratusz zaznacza, że te mieszkania na poddaszu w ogóle nie powinny powstać i w zasadzie powinien nakazać ich rozebranie. Skoro jednak mieszkańcy wydali na upragnione „M” pieniądze (zaciągając kredyty w bankach), postanowiono szukać innego rozwiązania. Jest nim zmiana miejscowego planu zagospodarowania, a to kosztuje.
Ratusz chciał także, by deweloper pokrył 1,3 mln złotych kosztu budowy drogi dojazdowej do bloków. Deweloper przyznał się do samowoli budowlanej, ale tylko w przypadku budowy garaży. Poza tym przekonywał, że ktoś pozwolił użytkować bloki.
Spór skończył się 21 sierpnia 2024 roku. Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi (sprawa nie mogła toczyć się w Płocku - według naszych informacji prawie wszyscy sędziowie wyłączyli się z orzekania w tej sprawie).
Sąd uznał Henryka i Helenę Karczewskich za winnych. Skazał ich na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Mają też wypłacić po 5 tys. złotych (czyli razem 10 tys. złotych) każdemu z pokrzywdzonych. Sprawę założyło kilkudziesięciu pokrzywdzonych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.