Sprawa bloków przy ul. Żyznej ciągnie się od kilkunastu lat. Problemy zaczęły się dekadę temu, gdy deweloper wydał wniosek o dopuszczenie budynku do użytku. Najpierw ją otrzymał, ale później została cofnięta. Urzędnicy wskazywali, że wykorzystanie ostatniego piętra na cele mieszkalne jest niezgodne z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzenneg. Zaczęła się batalia.
Finału dla mieszkańców wciąż nie ma.
- Pewne kwestie, całe szczęście, na różnych etapach są. Po stronie miasta mieszkańcy zawsze mogli liczyć na wsparcie. W przypadku jednego bloku sprawa właściwie została rozwiązana - mówił prezydent Andrzej Nowakowski przy okazji otwarcia ulic Chrostowskiej i Świtalskiej.
Ale nie o tym jest ten materiał. Po inwesycji InBudu pozostał m.in. niedoszły parking podziemny. To kilkumetrowy dół, prowizorycznie ogrodzony, a i to nie do końca. Wszędzie jest ostra blacha, wzniesienia, wystające pręty. Niewiele trzeba, żeby zrobić sobie krzywdę.
Radny Łukasz Pietrzak apeluje o ogrodzenie tego terenu.
- Wychowałem się w tej części osiedla Zielony Jar - mówi radny. - Bardzo ważne będzie lobbowania, żeby teren został uprzątnięty i odpowiednio zabezpieczony. Obserwuję jeszcze pozostałości po deweloperze. Część terenu naraża dzieci na niebezpieczeństwo. Swoją pracę skupię na tym, żeby ten teren został uprzątnięty i ogrodzony.
Nietrudno sobie wyobrazić, że ten teren jest "idealnym" miejscem dla zabaw dzieci czy też wizyt bezdomnych.
Teren, o którym mówi radny, to działka należąca do dewelopera. Miasto ma więc nieco związane ręce. Sprzątnięcie terenu będzie zapewne kosztowne. Będziemy monitorować tę sprawę.
Komentarze (0)