reklama

Blumsztajn: PiS wierzy, że może wszystko

Opublikowano:
Autor:

Blumsztajn: PiS wierzy, że może wszystko - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO niedostatecznej wyobraźni, brutalnej czystce w mediach, zagrożonych samorządach, wizji proponowanej przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości wyjętej z XIX wieku, o tym, że państwa Zachodu nie darują Polsce niektórych decyzji w środę mówił na spotkaniu KOD-u Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i były działacz opozycyjny.

O niedostatecznej wyobraźni, brutalnej czystce w mediach, zagrożonych samorządach, wizji proponowanej przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości wyjętej z XIX wieku, o tym, że państwa Zachodu nie darują Polsce niektórych decyzji mówił w środę na spotkaniu KOD-u Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i były działacz opozycyjny.

W środę gościł w Płocku na zaproszenie płockiego Komitetu Obrony Demokracji Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i działacz Komitetu Obrony Robotników w latach 70. Opowiadał o działalności opozycyjnej, którą współtworzyły dwa pokolenia ludzi. - Wśród nas znaleźli się ludzie o wielkich biografiach, członkowie Państwowej Akademii Nauk, więźniowie polityczni, sporo osób z pokolenia 1968 roku. Byli więc i ci młodsi, głównie 30-latkowie, jak i ci starsi. Wydawaliśmy pisma, mnożyły się kolejne inicjatywy do momentu, aż zrodziła się Solidarność, która przejęła nasze postulaty.

Pierwsza na świecie rewolucja trzeciego wieku

A jaki to ma związek z KOD-em? - KOD to pierwsza na świecie rewolucja trzeciego wieku – podsumował nasz gość, nawiązując do wieku działaczy, wśród których przeważają jednak osoby na emeryturze, aktywne, dysponujące czasem, często korzystające z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. - KOD to ruch ludzi z pokolenia Solidarności, znających cenę wolności, oburzonych, że ktoś przekreśla całe biografie i życiowe dorobki – wyliczał. - Wielki renesans polskiej inteligencji. Z nami było podobnie.

To jednak nie znaczy, że nie ma różnic. - Wy jednak działacie w sytuacji, kiedy jest wolność słowa - zwracał się do zebranych. - Na razie można przyjść na spotkanie i nikt nikogo za to nie wsadzi do więzienia. Z kolei KOR działał w innej sytuacji. Wówczas traciło się pracę. Nas było kilka tysięcy osób, was jest ponad sto tysięcy w skali kraju. Działacie w Polsce podzielonej, kiedy po jednej stronie macie ludzi przekonanych, że zamordowano prezydenta, utożsamiających Moskwę z Brukselą, wierzących w zamach w Smoleńsku. Dlatego uważam, że to mimo wszystko nam było łatwiej działać, bo wtedy sytuacja była klarowniejsza, bardziej jednoznaczna. Teraz podziały zaznaczają się nawet w jednej grupie znajomych, przez co albo my wyrzucamy kogoś, albo ktoś nas wyrzuca z Facebooka. Żyjemy w kraju bez autorytetów, dla wielu osób nawet prof. Władysław Bartoszewskim jest nikim. W rezultacie czujemy, jak ta pętla zaciska się coraz mocniej wokół nas. KOD zrodził się w momencie, kiedy zabrano coś, co wydawało się oczywiste. A jednak pojawiają się pytania, co dalej. Z samych marszów niewiele może wynikać. W tym sensie jest to wszystko trudniejsze.

PO? Dziś jest słaba

Główna bolączka? To, że każdy ma inny pomysł na państwo. Blumsztajn krytycznie odnosił się zarówno do Prawa i Sprawiedliwości, jak i do Platformy Obywatelskiej. - PO jest bardzo słaba, zostali w niej głównie aktywiści. Nie wszyscy zapewne wierzą, że Grzegorzowi Schetynie uda się stworzyć jakąś sensowną propozycję dla ludzi – mówił. W żadnej z tych partii nie rzucają się w oczy ludzie młodzi. - Gdzieś ich zostawiliśmy. Jedni uważają, że to problem śmieciówek, inni skłaniają się ku złej edukacji historycznej.

Kaczyński wyjęty z XIX wieku

A co z PiS-em? Na tę partię, podobnie jak na Kukiza, głosował młodszy elektorat. - Odnoszę wrażenie, że tu nie chodzi o sprawy ekonomiczne. Główną kohortę wspierającą PiS tworzą ci, którym Jarosław Kaczyński ma do zaoferowania konkretną opowieść. On jest jak wyjęty z XIX wieku. Opowiada o Polsce osaczonej przez wrogów. Dlatego tak ważny jest dla niego motyw zamachu w Smoleńsku. Bez niego nie ma potwierdzenia spisku. Jego odbiorcy tak zbudowany świat rozumieją. Nie zgadzają się taki świat, który pędzi do przodu, w którym nie ma żadnego tabu.

Brutalna czystka i zniszczenie Wyborczej

Sporo uwagi na spotkaniu na Włodkowicu poświęcono mediom publicznym. Blumsztajn uważa, że obecnie rządząca partia chętnie zniszczyłaby „Gazetę Wyborczą”, z którą związany jest od wielu lat (obecnie jest już na emeryturze, ale wciąż „dyżuruje”). To, co działo się ostatnio w mediach publicznych, wyrzucanie lub zmuszanie do odejścia 130 dziennikarzy, nazywa „brutalną czystką”.

- To, co oni zrobili z głównym wydaniem „Wiadomości” w ciągu zaledwie kilku tygodni, to jest dramatyczne, wręcz nienormalne! - grzmiał gość. - Wprowadzą dużą ustawę medialną i tym samym uzależnią media publiczne od politycznych decyzji. Krzysztof Czabański zapewne zostanie szefem zapowiadanej rady mediów narodowych. Władza ostatecznie spacyfikuje media, a jeszcze my będzie płacili za tę rządową propagandę. Za prezesa Bronisława Wildsteina przestałem płacić abonament radiowo-telewizyjny, a teraz będzie wliczony w rachunek za prąd i już się tak nie da zrobić. Czarno widzę przyszłość mediów publicznych, bo oni się nie zatrzymają, spadnie oglądalność. Już się wspomina o rządowych planach wykupu „Rzeczypospolitej”, kolejnym krokiem będą gazety lokalne. Może przejmą je z pomocą jakiejś spółki Orlenu. Nie boję się o wolność słowa, bo ją jakoś obronimy w internecie. Ja się boję o potęgę kłamstw, które są powtarzane. Lękam się sytuacji, kiedy to rządzący roztoczą kontrolę nad większością mediów w Polsce.

Ważniejsze jest to, co ktoś napisze na Facebooku

Pani siedząca w jednej z pierwszych ławek zdziwiła się, czemu swojego czasu w mediach brylował „dziadek z Wehrmachtu” Donalda Tuska, ale nie ma życiorysu Jarosława Kaczyńskiego. - Kiedy media zaczną być w pełni kontrolowane, w narodzie zacznie górować ciemnota – komentowała wzburzona. Blumsztajn uczulał, że w przypadku mediów prywatnych, komercyjnych obowiązują inne reguły gry, gdyż te bywają nastawione na sensację. Są tabloidowe, a te dobre informacje już tak dobrze się nie sprzedają. - Poważnych mediów już nikt nie chce - tłumaczył. - Gazeta dawniej sprzedająca w kraju 700 tys. egzemplarzy, teraz ma 200 tys. Spada czytelnictwo. Ważniejsze wydaje się to, co ktoś napisze na Facebooku. Wszystko jest pokawałkowane, brakuje wyraźnego podziału na lewicę i prawicę. Także same media są szalenie zróżnicowane.

Nikomu nie starczyło wyobraźni

Ktoś zauważył, że to jednak PiS lepiej daje sobie radę. - Mają lepszą propagandę – oceniła kobieta. - No, ale to nie moja wina – rozkładał ręce dziennikarz. - A mało to osób zwracało uwagę „Gazecie Wyborczej”, aby nie straszyła tym PiS-em, bo czeka nas normalna zmiana władzy. Okazało się jednak, że nikomu nie starczyło wyobraźni. Jak wcześniej rządziło SLD, zdarzały się przypadki korupcji, ale przynajmniej nikt nie demolował władzy. Wprowadzili Polskę do Unii Europejskiej.

Im więcej demokracji, tym więcej chamstwa

Dalej pytano Blumsztajna o język, jakim posługują się politycy, który stale się zaostrza. - Im więcej demokracji, tym jest więcej chamstwa – przekonywał publicysta. - Tacy jesteśmy, tyle że wcześniej, kiedy nie było Internetu, nie było to tak mocno zauważalne. Ktoś, kto czyta „Newsweeka” i „Politykę” żyje w innym świecie od tego, który ogląda telewizję „Trwam”. Przy dwóch odmiennych światach jak mamy ze sobą rozmawiać? Schamienie języka polityki zawdzięczamy przede wszystkim prawicy, a głównie PiS-owi – diagnozował.

Czy jest szansa na rozłam w samym PiS-ie? Blumsztajn nie wierzył w rozłam. - Kaczyński ich wszystkich dobrze przećwiczył. To trochę jak w mafii, kiedy trzeba zabić, aby boss mógł łatwo sprawcę trzymać w szachu. Oni już poszli za daleko. Inna sprawa, że co zrobią, to się pomylą. Jak można było powierzyć taką władzę Zbigniewowi Ziobrze? Najwidoczniej działają w amoku. Wierzą i demonstrują, że mogą wszystko.

Blumsztajn: pamiętam Jarosława z czasów młodości

Blumsztajn zna osobiście Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów młodości, kiedy z kolegami rozprawiali o polityce. Pamięta go, jako rzutkiego chłopka, taki typ awanturnika. - Robimy mu straszną przyjemność, analizując jego psychikę. Z niego jest szalony facet - uznał. - Na początku lat 90. odbyło się eleganckie spotkanie w Warszawie. Brałem udział w podopisywaniu jakiejś umowy. Po wszystkim wyszliśmy, a tu z innej sali wyszedł Jarosław Kaczyński, który był wtedy szefem Porozumienia Centrum. Witamy się. On patrzy na mnie i mówi „do drogich restauracji się chodzi”, a wychodziliśmy z tej samej. To mu na taką uwagę odpowiedziałem, że przynajmniej nie robię tego z pieniędzy podatników, za co strasznie się na mnie obraził.

Przygotujcie się na wyzwiska

Miał też rady dla działaczy KOD-u. - Musicie przygotować się na wyzwiska. Ważne, abyście byli świadomi, że możecie na siebie liczyć. Jak was wyrzucą z pracy, to reszta zrzuci się na opłacanie pomocy prawnej. Najważniejsze pozostaje solidarność. No i prostujcie kłamstwa na bieżąco. Nie wstydźcie się poglądów. Odwaga jest zaraźliwa. Wychodźcie na kolejne manifestacje. Organizujcie się, innej złotej recepty nie znam. Jedyne, co jeszcze mogę dodać, to że aktywiści partyjni pewnie już się nie zmienią, ale istnieje szansa na zmianę nastawienia wyborców. Samorządy lokalne są bastionem oporu. Niestety zawsze się coś znajdzie, że by kogoś załatwić. A planują, to pewne. Możliwości mają, niektóre całkiem bezczelne. Mówi się o pomyśle zabraniu od marszałka województwa pieniędzy unijnych, aby decydował o ich przyznawaniu wojewoda. A jaka będzie ta Polska później? O tym już zadecyduje skala oporu społecznego. Tu każdy mus robić co tylko może. Kaczyński będzie niszczył instytucje, które mogą go kontrolować.

Zachód nam tego nie daruje...

- Zachód nie daruje nam stanowiska wobec przyjęcia uchodźców – uczulał Blumsztajn. - PiS jest zbyt naburmuszony, atak nie robi się polityki zagranicznej. Liczą się sojusze. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych już tęsknią za byłą minister z PiS, Anną Fotygą. Aż tak „dobrze” sprawdza się Witold Waszczykowski na swojej obecnej funkcji. Może obowiązuje zasada, że im gorzej, tym lepiej? - wcisnął kolejną szpilę pod adresem ekipy u steru władzy. - Wizerunek Polski to jakiś dramat. Polska była przykładem sukcesu. Politycy PiS znaleźli się na drodze, na której ciężko już się zatrzymać. Sam nie wiem. Może jak użyją przemocy, to wówczas wszystko pęknie...

Kolejne spotkanie w sali Włodkowica odbędzie się 18 maja o godzinie 17.00. Gościem będzie Jerzy Stępień, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, były prezes TK.

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE