Straż miejska w Płocku znów w ogniu krytyki
Pierwsza skarga na działania strażników miejskich wpłynęła w kwietniu tego roku. Sprawę, łącznie z jej finałem, a więc podjętą przez radnych uchwałą, kilkukrotnie opisywaliśmy.
To jednak nie koniec.
Działania municypalnych postanowiła skrytykować kolejna osoba.
Z treści wynika, że skarżący nie pochodzi z Płocka. Do miasta miał przyjechać, by odwiedzić stryja, który przebywa w Domu Opieki Księży Emerytów przy ul. Misjonarskiej. Mężczyzna opisuje, że zaparkował samochód na chodniku, pozostawiając odstęp 1,5 m od budynków. Mimo to strażnicy zdecydowali o założeniu blokady na koło.
- Zadzwoniłem do straży, by odblokować mój samochód. Przyjechały dwie panie... tu pozwolę sobie na mały komentarz: czarne uniformy, czarne farbowane włosy, czarny makijaż, czarna szminka na ustach. Gdyby nie emblematy na mundurach i radiowóz pomyślałbym, że mam do czynienia z jakąś sektą satanistyczną - pisze autor skargi.
Przyjął on mandat w wysokości 100 zł, jednak to nie w karze leżał problem.
W stronę strażników padły oskarżenia o rasizm i dyskryminację
Na tej samej ulicy, w sposób budzący wątpliwości, miały być zaparkowane także inne samochody. Mimo to miejscowi kierowcy popełniający to samo wykroczenie nie zostali ukarani.
Właśnie dlatego mężczyzna uznał działania strażników za dyskryminujące.
- Potwierdza to moje podejrzenia, że w straży miejskiej mamy do czynienia z zachowaniami rasistowskimi ze względu na miejsce zameldowania i bytowania - dodaje.
Autor zapewnia, że sprawa trafi do prokuratury i nie będzie to pierwszy raz, gdy złoży pozew na funkcjonariusza. Jak sam opisuje, na początku lat 2000 miał doprowadzić do zwolnienia policjanta, który obraził go podczas rozmowy telefonicznej mówiąc: "zamknij się ćwoku".
- Jestem już w tym wieku, że wiem, kiedy jestem robiony w przysłowiowego ch*ja (w mojej młodości była to gra karciana, proszę tego broń boże nie wiązać z popularnym obraźliwym określeniem męskiego narządu rozrodczego) - uzupełnia.
Komendant odpowiada
Skarga w pierwszej kolejności trafiła do komendanta straży miejskiej w Płocku.
- Informuję, że w tej sprawie zostało przeprowadzone postępowanie skargowe, które nie potwierdziło zarzutów stawianych pod adresem strażników. Działania patrolu były przeprowadzone prawidłowo. Wszyscy kierujący pojazdami dokonujący wykroczeń są za nie rozliczani. Miejsce zamieszkania w żaden sposób nie determinuje postępowania mandatowego - odpowiedział komendant Konrad Guzanek.
Wyjaśnienie nie usatysfakcjonowało skarżącego. Nazwał je "skandalicznie żenującym" i "obrażającym inteligencję".
Następnym krokiem było więc skierowanie skargi do prezydenta. 21 października na Komisji Skarg, Wniosków i Petycji rozpatrzyli ją radni. Przewodniczący komisji Łukasz Pietrzak zapowiedział, że wystosuje do komendatna kolejne pismo z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
Pełną treść skargi znajdziecie w dołączonej galerii zdjęciowej.
Komentarze (0)