W październiku pisaliśmy o skardze, która wpłynęła do rady miasta.
Przypomnijmy: skarżący, który nie pochodzi z Płocka, zaparkował samochód na chodniku, a strażnicy ukarali go blokadą na koło. Mężczyzna przyjął mandat, ale uznał, że został niesprawiedliwie potraktowany. Nie dlatego, że musiał zapłacić, ale dlatego, że miejscowych kierowców - którzy mieli dopuścić się tego samego wykroczenia - nie ukarano.
- Potwierdza to moje podejrzenia, że w straży miejskiej mamy do czynienia z zachowaniami rasistowskimi ze względu na miejsce zameldowania i bytowania - napisał.
W pierwszej kolejności o wyjaśnienie sprawy zwrócił się do komendanta. Odpowiedź, którą otrzymał uznał jednak za "skandalicznie żenującą" i "obrażającą inteligencję". Następnie skarga trafiła do rady miasta.
Co na to radni?
Dokument rozpatrzyła Komisja Skarg, Wniosków i Petycji.
Radni ponownie zwrócili się do komendanta straży miejskiej o wyjaśnienie sytuacji. Odpowiedź była podobna - na wniosek skarżącego przeprowadzono wewnętrzne postępowanie, które nie potwierdziło zasadności zarzutów.
W związku z tym, komisja uznała skargę za nieuzasadnioną.
- Nie są wiarygodne te zarzuty Skarżącego, które odnoszą się do rzekomego „rasizmu” funkcjonariuszy, polegającego na podejmowaniu czynności w stosunku do kierowców spoza Płocka, a ignorowaniu wykroczeń popełnianych przez kierowców z płockimi tablicami rejestracyjnymi. Gdyby tak było, funkcjonariusze Straży Miejskiej właściwie nie podejmowaliby żadnych czynności, albowiem gros pojazdów poruszających się po Płocku stanowią pojazdy zarejestrowane w Płocku - czytamy w projekcie uchwały w tej sprawie.
Członkowie komisji skrytykowali również skarżącego za używanie wulgaryzmów.
To najprawdopodobniej jednak nie koniec.
Z projektu uchwały dowiadujemy się, że ze względu na treść skargi, straż miejska zamierza skierować sprawę do prokuratury.
Komentarze (0)