Mieliśmy Piłsudskiego-Jachowicza- Kobylińskiego jeździć jak po sznurku dzięki tzw. zielonej fali. Tymczasem co światła - to trzeba stać na czerwonym! - wskazuje radna Barbara Smardzewska-Czmiel.
Kilka lat temu - przypomina radna - z budżetu miasta wydano sporo pieniędzy na automatyczny system sterowania sygnalizacją świetlną na kolejnych skrzyżowaniach, a dzięki zielonej fali strategiczne ciągi komunikacyjne można było pokonać właściwie bez zatrzymywania się na światłach. Takie udogodnienie było szczególnie potrzebne na trasie Piłsudskiego-Jachowicza-Kobylińskiego, system miał być gwarantem sprawnego przedostania się z Podolszyc na Winiary czy do Orlenu. Miał a nie jest - niemal przy każdym kolejnym skrzyżowaniu kierowcy jak na złość natrafiają na kolejne czerwone. - Zainstalowany sekundnik jedynie pokazuje im, ile czasu stracili na przejazd - wskazuje radna. - Sytuacje takie wyzwalają oczywistą - nerwową - reakcję kierowców. Oprócz złości i frustracji kierowców, samochody spalają więcej paliwa, co wprost przekłada się na zwiększoną emisję spalin.
Ratusz odpowiada - tak, niestety, będzie jeszcze przez jakiś czas, bo zakłócenia w koordynacji świateł na tych skrzyżowaniach wynikają z prowadzonych przez Miejski Zarząd Dróg prac związanych z przebudową czterech skrzyżowań Jachowicza - z 11 Listopada, 1 Maja, Obrońców Westerplatte i Nowym Rynkiem oraz z Bielską i Kobylińskiego. I nic się nie da zrobić póki trwają prace nad inwestycją. Za to jak tylko się skończą - wróci również zielona fala.
Przebudowa czterech skrzyżowań zaczęła się w maju, potrwa do końca września.
Przypominamy, że od dzisiejszego popołudnia do poniedziałku rano trzeba się liczyć z poważnymi utrudnieniami przy Jachowicza, Bielskiej i Targowej oraz na Podolszycach, czytaj też:
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock
