To był długi, żmudny, ponad 5-miesięczny proces. Przewód sądowy poprzedziły opinie wielu biegłych, m.in. psychiatrów. Obrońcy Konrada M. do końca wskazywali że mężczyzna ze względu na swoją chorobę nie mógł przewidzieć skutków swoich działań i starali się o powołanie nowego zespołu biegłych. Sędzia Wawrzyńczak odrzuciła ten wniosek.
Biegli psychiatrzy i psychologowie nie mieli nie wątpliwości: wszyscy trzej oskarżeni byli tego dnia poczytalni i byli w stanie ocenić skutki swojego zachowania, choć byli pod wpływem środków odurzających. Biegli uzasadniali, że zachowanie Konrada M. jest sprzeczne z zachowaniem ludzi z zespołem Aspergera. Sąd dysponował też wieloma innymi dowodami, m.in. nagraniami ze sklepów Obi w Płocku i Bricomarche w Lipnie. Mężczyźni kupili tam m.in. linkę, łopatę, wapno, denaturat. Wszystkie przedmioty, które zostały użyte wieczorem 27 stycznia 2020 roku, gdzie został zakopany Rafał.
20-latek znał swoich oprawców - świadkowie zeznawali, że Rafał był "słupem" w działalności Łukasza R. i Kamila W. Mężczyźni zostali skazani za oszustwa internetowe - według zeznań świadków wyszukiwali oni osoby, które zakładały konta w banku, a następnie przekazwali im wszystkie dokumenty i karty, za co dostawali 100 zł. Mężczyźni zaciągali wówczas pożyczki. Niektórzy wskazywali, że Rafał znał także Konrada M.
Motywem zbrodni miały być domniemane zeznania Rafała na policji - toczyła się sprawa, a Kamil W. i Łukasz R. mieli myśleć, że Rafał obciążył ich zeznaniami. 27 stycznia 2020 roku zwabili Rafała na Borowiczki pod pozorem dostawy pizzy, a po kilku chwilach chłopak był już w bagażniku.
Żaden z oskarżonych nie przyznał się do zabójstwa - każdy próbował umniejszać swoją rolę w porwaniu, zastraszaniu i zabójstwie. Oprawcy prawdopodobnie myśleli, że udusili Rafała linką. Ułożyli go w prowizorycznym grobie, przysypali wapnem i ziemią, a na koniec polali denaturatem. Biegły wskazał, że ofiara żyła, kiedy była przysypywana ziemią.
Ustalenie dokładnego przebiegu zdarzeń od momentu porwania na Borowiczkach do powrotu mężczyzn do Płocka okazało się niemożliwe - jedyny pewny dowód z tych godzin to nagranie z Bricomarche z Lipna i logowanie telefonów komórkowych. Po powrocie do Płocka mężczyźni rozdzielili się - Konrad M. poszedł do pubów przy ul. Grodzkiej, a następnie do koleżanki. Łukasz R. i Kamil W. zapalili zaś marihuanę z innym "słupem". Wszyscy, którzy tego wieczora i następnego dnia mieli z nimi kontakt wskazywali, że zachowywali się normalnie.
Wyrok
Prokurator Jan Sadowski domagał się dożywotniego pozbawienia wolności dla wszystkich oskarżonych z możliwością przedterminowego zwolnienia po 30 i 40 latach. Przypomnijmy, że na ławie oskarżonych zasiedli 25-letni Konrad M., 23-letni Łukasz R. i 21-letni Kamil W.
W mowie końcowej siostra Rafała wskazywała, że przeprosiny oskarżonych są nieszczere, a poza tym "nie zostaną przyjęte teraz ani nigdy".
Sędzia Justyna Wawrzyńczak w piątek 29 kwietnia tuż po godz. 14:00 ogłosiła wyrok. Sędzia uznała, że czyn popełniony przez oskarżonych wyczerpuje znamiona zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Wszyscy trzej oskarżeni zostali skazani na dożywotnie pozbawienie wolności. Łukasz R., Konrad M. i Kamil W. zostali ponadto pozbawieni praw publicznych na 10 lat. Mają także solidarnie wypłacić mamie Rafała 200 tys. złotych, a siostrze Rafała 50 tys. złotych.
Sędzia nie wskazała momentu, w którym oskarżeni będą mogli ubiegać o przedterminowe warunkowe zwolnienie. Będą się mogli więc ubiegać o wyjście z więzienia po upływie 25 lat. Na poczet kar zaliczono czas, jaki oskarżeni spędzili w areszcie.
Skazani ze spokojem przyjęli wyrok. Emocji nie kryła za to rodzina Rafała, a także matka Konrada M.
Sędzia nie uwierzyła oskarżonym
Ustne uzasadnienie wyroku zajęło blisko półtorej godziny. Sędzia Wawrzyńczak podkreślała, że sprawa była bardzo trudna pod względem dowodowym, emocjononalnym, a także społecznego i medialnego wydźwięku, choć zaznaczała że wyrok nie jest odpowiedzią na doniesienia prasy czy oczekiwania społeczne. Przez ponad godzinę punktowała zachowania oskarżonych, które wskazują, że zbrodnia była zaplanowana i umyślna.
- Każdy z oskarżony przerzucał odpowiedzialność na dwóch pozostałych i w tym względzie byli absolutnie zgodni. Wyjaśnienia oskarżonych są wewnętrznie sprzeczne. Dotyczy to szczególnie wyjaśnienień Konrada M., którego relacje ewoluują nie tylko w toku postępowania sądowego, ale już na etapie postępowania przygotowawczego wyjaśnienia były zmieniane co najmniej dwukrotnie - wskazywała sędzia Wawrzyńczak. - Oskarżony M. dopasowywał swoje wyjaśnienia do aktualnego stanu materiału dowodowego.
Sędzia nie miała też wątpliwości co do dowodu, jakim jest nagranie ze sklepu Obi w Płocku. Zakupy w markecie rano tego dnia zrobili Kamil W. i Łukasz R. Wskazywała, że po zachowaniu oskarżonych widać, że zamysł zabójstwa pojawił się najpóźniej tego dnia w godzinach porannych, choć prawdopodobnie decyzja zapadła jeszcze wcześniej.
- Oskarżeni przystępują do zakupów przedmiotów nie tak, jak chcieliby tego obrońcy, służących do zastraszenia pokrzywdzonego. To przedmioty służące wprost do jego zabójstwa - mówiła sędzia.
Oskarżeni w Obi kupili m.in. młotek, nylonową linkę, trzonek do siekiery. Sędzia powiedziała wprost, że takiego nagrania monitoringu jeszcze, mimo wieloletniego doświadczenia, nie widziała. Kamery zarejestrowały każdy krok, gest, moment pobytu Łukasz R. i Kamila W. w sklepie, co jest rzadkością.
- Od razu udali się do tych regałów, tych rzędów, z których dokonywali zakupów. Nie szukali niczego – systematycznie, metodycznie podążali dalej. Nie wybrali pierwszego z brzegu młotka, nie wybrali pierwszego z brzegu trzonka do siekiery. Po co? Żeby zastraszyć? Nie [...] Wybierali kolor sznurka? Nie. Wybierali siłę sznurka. Wzięli kilka do rąk. Wybrali ten, który był najgrubszy, najtwardszy - mówiła sędzia.
Po chwili udali się do półki z rękawicami i zabrali trzy komplety. Sędzia wskazywała po raz kolejny, że oskarżeni już wtedy wiedzieli, że popełnią zbrodnię. Z kolei zakupy w Bricomarche w Lipnie służyły ukryciu zwłok. I znów - sędzia wskazywała, że już wtedy wiedzieli, że zabiją Rafała.
- Tymczasem Konrad M. wysyła smsa do kolegi, że nie dotrze wieczorem do pracy. Do pracy barmana, na której mu zależało. Do której kupił koszulę - mówiła.
Sędzia wskazywała też, że jeśli Konrad M. chciał pomóc Rafałowi [oskarżony wyjaśniał, że bał się pomóc ofierze - red.], mógł to zrobić chociażby na parkingu w Bricomarche. Oskarżeni stanęli na uboczu parkingu, ale mimo to kręciło się tam sporo ludzi. Łukasz R. i Kamil W. udali się na zakupy, a z Rafałem został Konrad M. Nie zrobił nic.
Tego, co konkretnie wydarzyło się w lesie, nie wiemy. Sędzia uznała jednak, że bezspornie wszyscy oskarżeni brali udział w kopaniu dołu, choć niemożliwe do ustalenia jest czy Rafał był świadomy i widział kopany dół czy też był już nieprzytomny. Zabójcy podduszali go linką.
Co prawda Łukasz R. w pewnym stopniu współpracował z organami ścigania, choć początkowo kłamał. Finalnie wskazał jednak miejsce ukrycia zwłok, a także miejsce, w którym spalono odzież Rafała i wyrzucono szpadle oraz nóż. Nie mogło to być jednak okolicznością łagodzącą, podobnie jak niekaralność. No bo co to za wyczyn być niekaranym w wieku 20 lat?
Sąd uznał także, że skrępowanie Rafała za nogi i ręce, kilkukrotnie owinięcie jego głowy na wysokości ust taśmą klejącą, a następnie wożenie go w bagażniku przez kilka godzin z puszczaną głośno muzyką, wyczerpuje znamiona szczególnego okrucieństwa. Motyw zaś, jakim była zemsta za domniemane złożone zeznania, zasługuje na szczególne potępienie.
Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżonym przysługuje odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
Sprawę szeroko opisywaliśmy na łamach Portalu Płock:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.