reklama
reklama

Ruszył proces ws. zabójstwa 20-letniego Rafała. Wstrząsające zeznania oskarżonych

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

Ruszył proces ws. zabójstwa 20-letniego Rafała. Wstrząsające zeznania oskarżonych - Zdjęcie główne

Zdjęcie z drugiej rozprawy | foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Po blisko 2 latach od brutalnego morderstwa 20-letniego Rafała ruszył proces jego oprawców. Na ławie oskarżonych zasiadło 3 mężczyzn - żaden z nich nie przyznał się do morderstwa. Oskarżonym grozi dożywotnie pozbawienie wolności.
reklama

27 stycznia 2020 roku. 20-letni Rafał pracuje w pizzerii na Podolszycach, tego dnia właśnie kończył zmianę. To ostatnia dostawa tego dnia, na Borowiczki. Przywozi pizzę, jak się okazuje ludziom, których znał - przynajmniej 2 z 3 oskarżonych. Niedługo potem skrępowany wylądował w bagażniku samochodu, a kilka godzin później - duszony, pocięty nożem - w wykopanym dole w miejscowości Okalewo, 65 km od Płocka. Z opinii biegłego wynika, że Rafał żył kiedy był przysypywany ziemią i wapnem. 

Po blisko 2 latach przed Sądem Okręgowym w Płocku stanęli oskarżeni o tę zbrodnię - 25-letni Konrad M., 22-letni Łukasz R. i 20-letni Kamil W.  Mężczyznom grozi dożywotnie pozbawienie wolności. 

W piątek 10 grudnia odbyła się pierwsza rozprawa. 

Żaden z oskarżonych nie przyznał się do zabójstwa 

Łukasz R.:

- Przyznaję się do zwabienia oraz uprowadzenia Rafała, natomiast nie przyznaję się do zabójstwa. 

Kamil W.:

- Nie przyznaję się do tak sformułowanego zarzutu. 

Konrad M.:

-  Przyznaję się, że tam byłem, do udziału w tym tagicznym w skutkach zastraszaniu, a wszytko ponad to to eksces. 

To miał być zwykły dzień

27 stycznia 2020 roku. Oskarżeni Łukasz R. i  Kamil W. rano przyjechali do Obi na Podolszycach,  kupili m.in. trytytki.

- Łukasz mówił, że mogą się przydać - wyjaśniał Kamil W. 

- Domyślałem się, co będziemy kupować w Obi, ale myślałem, że to będzie tylko do zastraszania - wyjaśniał z kolei Łukasz R. 

Prokuratura w akcie oskarżenia wskazuje, że motyw zabójstwa Rafała zasługuje na szczególne potępienie. Łukasz R. i Kamil W. zostali skazani na rok pozbawienia wolności za wyłudzenia. Motywem miały być zeznania Rafała na policji - oskarżeni mieli myśleć, że ofiara obciążyła ich zeznaniami. Mówiąc slangiem - sprzedała. 

- Nigdy nie było planu pozbycia się Rafała, ani takich rozmów - zaprzeczał na sali sądowej Kamil W

Po zakupach w Obi mężczyźni spotkali się z Konradem M. 

- To miał być zwykły dzień. Kamil W. zaproponował mi spotkanie, zgodziłem się. Możliwe, że było to ok. 11:00-12:00. Zdziwiło mnie, że nie przyjechał sam, a z Łukaszem R., którego praktycznie nie znałem - wyjaśniał M

Mężczyźni mieli jechać jeszcze do lombardu, a potem na Podolszycach kupić jeszcze narkotyki. Nastepnie na Borowiczkach zamówili pizzę, którą przywiózł Rafał. W krótkim odstępie czasu dzwonili dwukrotnie. 

- W. i R. poinformowali mnie, że pizzę dostarczy znajomy. Pan R. był strasznie rozemocjonowany, strasznie szybko mówił. Nic nie rozumiałem. Wtedy W. powiedział mi o swoich podejrzeniach względem Rafała. R. zapytał mnie czy pomogę im w zastraszeniu - wyjaśniał M. 

Po przyjeździe Rafała z pizzą mężczyźni ją zjedli i pojechali nad Wisłę. Jak wyjaśniał M., pozostali mężczyźni wspólnie zażyli tam kokainę. Moment skrępowania Rafała i wrzucenia go do bagażnika każdy przedstawia inaczej. 

Konrad M.:

- Rafał zatrzymał się, żeby z nimi pogadać. Poszedłem w kierunku wody, nie chciałem słyszeć o czym rozmaiają. Gdy się odwróciłem i zdałem sobie sprawę co się stało, Rafał leżał na ziemi. Skrępowali go i umieścili i w bagażniku. Byłem w szoku. Kamil W. kazał mi wsiąść do auta.

Łukasz R.

- W. i M. skrępowali ręce i nogi pokrzywdzonego tymi opaskami. 

Kamil W. 

- Kiedy wysiadłem z samochodu, Rafał już leżał. Padła komenda, że trzeba go związać. 

Mężczyźni pojechali do Brico Marche w Sierpcu - ze skrępowanym Rafałem w bagażniku. W trakcie podróży Rafał się obudził, rozmawiał z Konradem M., który siedział z tyłu. 

- Pytał się czy mieliśmy wypadek, co się stało. Powiedziałem, że chcemy go nastraszyć. Prosił o ścieszenie muzyki, bo w bagażniku było głośno - wyjaśniał M. 

Do Brico Marche mężczyźni wchodzili 2 razy - kupili łopaty, denaturat, wapno. 

-  R.  powiedział, że na pewno się przed nami otworzy jak zobaczy szpadle i wapno - wyjaśniał Konrad M. - Kamil W. powiedział mi, że wszytko będzie dobrze, że nic mu nie zrobią. Użył chyba stwierdzenia, że go nie odpalą. 

Z Sierpca mężczyźni udali się do lasu w miejscowości Okalewo w gminie Rypin. To ponad 25 km od Sierpca, i 65 km od Płocka. Co się działo przez kilkadziesiąt kolejnych minut? Wiadomo, że Rafał był duszony linką, kłuty i cięty nożem. Konrad M. twierdzi, że doszło do swego rodzaju przesłuchania. 

Przesłuchanie w lesie

Wersje na temat tego, co działo się w lesie, w którym ostatecznie został zakopany Rafał, znacznie się różnią. Oskarżeni wskazują siebie nawzajem, jeśli chodzi o używanie przemocy. 

- Pan R. zaatakował Rafała. Odszedłem stamtąd, nie chciałem na to patrzeć. Kiedy wróciłem, Rafał stał w samej bieliźnie. R. stał za Rafałem i trzymał linkę i z tego co pamiętam podduszał go. Kamil W. zadawał Rafałowi konkretne pytania. Łukasz R. poprosił mnie, żebym złapał za linkę, bo chce porozmawiać z Rafałem. On z nim nie rozmawiał - krzyczał na niego, oskarżał go, wyzywał. Pamiętam, że Rafał powiedział, że to nie on, że Natalia kłamie. R. krzyknął, że kłamie i on wie. Ktoś podobno zadzwonił do jego taty i powiedział czym się zajmuje, że będzie miał problemy i będą przez to siedzieć. [...] Poczułem nacisk, zauważłem, że ktoś się na nim podwiesił. R. zaatakował Rafała, zaczęli się szarpać. Wtedy W. wkroczył, złapał Rafała za ręce, a R. zaczął go bić. Ponownie go skrępowali. W. powiedział, że chcą go jeszcze trochę nastraszyć, żeby zapamiętał. R. powiedział mi, żebym go więcej nie dotykał, bo może się zdarzyć tak, że wyłapię kosę. Dosłownie. 

Do użycia noża, krępowania, duszenia czy rozebrania Rafała nikt się nie przyznał.

Łukasz R.

- Wydaje mi się, że nóż podałem Konradowi M., ale nie jestem w stanie stwierdzić tego na 100 proc. Nóż do mnie nie wrócił. Osoba, która chciała nóż, powiedziała żebym go podał, bo siedziałem w samochodzie [wcześniej Konrad W. przyznał, że woził w samochodzie nóż - red.]. Nie zapytałem po co, bo mnie to nie interesowało. Usłyszałem tylko, jak M. powiedział, że trzeba mu podciąć tętnice - żeby upewnić się, że nie żyje. M. mówił to kilkukrotnie, jeszcze wsiadając do samochodu. To W. i M. rozbierali Rafała. 

Kamil W.:

- Wszyscy kopali dół, na zmianę. Rafał nie miał już pętli na szyi. Poza duszeniem linką nie stosowaliśmy innej przemocy. 

Łukasz R.:

- Nie widziałem tego jak wygląda ciało pokrzywdzonego, ponieważ byłem w samochodzie i nie widziałem co się dzieje. Wyszedłem jak ciało było już zasypywane, ale wapno ograniczało mi widoczność. Ja tego grobu nie zasypywałem. Nie widziałem kto przecina tętnice. 

Kamil W.:

- Nie wiem dlaczego i przez kogo Rafał został rozebrany. Nie widziałem, żeby ktokolwiek użył noża. Pomyślałem, że Rafał zmarł po uduszeniu linką przez M. Nie widziałem ran kłutych ani ciętych. Nie przyglądałem się. Nie było mnie przy rozbieraniu.

Konrad M.:

- Nie brałem udziału w pobiciu, nie brałem udziału w krępowaniu pokrzywdzonego, nie używałem noża, nie brałem udziału w rozbieraniu pokrzywdzonego i wrzucaniu go do dołu. Nie posypałem go wapnem i nie polewałem denaturatem. 

Duszony i ugodzony kilkukrotnie nożem nieprzytomny, ale wciąż oddychający Rafał, został umieszczony w wykopanym grobie. Został przysypany ziemią, na które zostało wysypane wapno i wylany denaturat. 

Kamil W.:

- Znam wyjaśnienia pozostałych oskarżonych. Żadne nie są prawdziwe. 

Miało skończyć się na zastraszaniu...

Oskarżeni późnym wieczorem wrócili do Płocka - po drodze spalili ubrania ofiary, wyrzucili nóż. Wszyscy wskazują, że w samochodzie panowała cisza. 

Łukasz R.:

- Jak odjeżdżaliśmy stamtąd, grób był całkowicie zasypany. Denaturat został wylany już po zasypaniu ciała. Wylał go M. i położył na to jakieś gałęzie. Przez całą drogę powrotną była cisza. 

Konrad M.: 

- Kiedy podchodziłem do dołu, Rafał jeszcze żył. Kiedy odchodziłem twarz nie była przykryta. 

Jak wyjaśniał, bał się interweniować, bo "skończyłby w tym samym bagażniku". 

Konrad M. wysiadł na starym mieście. Udał się do lokali na ul. Grodzkiej - Ministerstwa Śledzia i Wódki i Zachęty. Jak wyjaśniał, poszedł tam "się napić". Noc spędził u koleżanki. Rano zadzwonił do Kamila W., żeby dowiedzieć się co stało się z Rafałem. W. oddzwonił, ale M. już nie odebrał - jak zeznał na policji, był zajęty uprawianiem seksu z koleżanką.

Kiedy kilka godzin później wrócił do domu, czekała na niego policja. 

Kazali przygotować się na najgorsze 

Zeznania w sądzie składała też Karolina, siostra Rafała. Kobieta nie mieszka w Płocku, ale tego dnia akurat przyjechała do miasta. Podjechała pod pizzerię, w której pracował jej brat. Zastała tam zdenerwowaną byłą dziewczynę Rafała. 

- Powiedziała, że czeka na Rafała. W pizzerii udzielili jej informacji, że Rafał wyjechał z odwozem i nie wrócił - zeznawała siostra Rafała. - Zdziwiłam się, bo niedawno się rozstali. Była bardzo zdenerwowana, chaotycznie opowiadała, że Rafał nie wrócił. 

Nikt nie mógł nawiązać kontaktu z Rafałem, powiadomiono policję. Ok. 1:00 w nocy rodzina dotarła na Borowiczki - miejsce, do którego Rafał miał zawieźć pizzę. Zastali tam jego samochód, choć jak mówiła, policja wcześniej zapewniała, że nie ma go tam. Korespondowała też z byłą dziewczyną Rafała, a w trakcie rozmowy miały paść nazwiska lub pseudonimy oskarżonych Łukasza R. i  Kamila W. 

Pies nie podjął tropu, a jak wspominała pani Karolina, "policjanci kazali przygotować się na najgorsze". Ok. 6:00 rano zostało złożone oficjalne zgłoszenie o zaginięciu Rafała. 

Siostra Rafała zeznała też, że miała podejrzenia względem swojego brata. 

- Kiedyś jechaliśmy samochodem i Rafał poprosił, żebyśmy zatrzymali się na obwodnicy Ciechomic, bo "musi coś załatwić". Przekazał kopertę, w której były przynajmniej 2 karty kredytowe Kamilowi W. Zapytałam czemu je przekazuje, ale odpowiedział, że to nic takiego - zeznawała. - Próbowałam z nim rozmawiać, ale zbywał mnie. 

Rafałowi także grożono. Siostra odczytała to także z komunikatora brata - w jednej z rozmów z przyjaciółką byłej dziewczyny zamordowany 20-latek zwierzył się, że grozi mu proces i próbował się skontaktować z oskarżonymi R. i W. - miał chcieć pieniędzy na adwokata. 

W grudniu odbyła się jeszcze jedna rozprawa sądowa w tej sprawie. Relację na Portalu Płock przedstawimy we wtorek 21 grudnia o godz. 16:00. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama