Sytuacja w tabeli jest taka, że Nafciarze prowadzą z kompletem punktów, a kielczanie mają jedną porażkę - 25:29 w Płocku. Oznacza to, że gospodarze niedzielnego pojedynku musieliby wygrać wyżej niż 4 bramkami, by ewentualnie mieć lepszą pozycję w play-off.
Industria Kielce - Wisła Płock już w niedzielę
Zespoły mają za sobą ciężkie mecze kilka dni temu w Lidze Mistrzów, a już w środę i czwartek - ostatnią, ważną kolejkę w LM. W tych rozgrywkach płocczanie zanotowali ostatnio trzy zwycięstwa z rzędu, a Industria spisuje się słabo: zajmuje zaledwie 7 miejsce w grupie i wciąż walczy o awans.
Nikt nie zamierza jednak z powodu kalendarza LM względu odpuszczać na krajowym podwórku w tak prestiżowym starciu.
- Przed nami kolejny finał, który jest bardzo ważny pod względem fazy play-off, dlatego musimy utrzymać formę z poprzednich meczów. Mamy świadomość, jak trudny to teren, dlatego też wsparcie naszych kibiców będzie tam na wagę złota – podkreśla Marcel Jastrzębski, bramkarz Wisły.
Duża grupa fanów będzie wspierać Nafciarzy w Kielcach, transmisja będzie w Polsacie Sport 1.
- Bardzo dobrze wiemy, jak to jest rywalizować w Kielcach w Hali Legionów. Czeka nas niezwykle trudny mecz. Musimy się w pełni poświęcić wyłącznie sportowi i grać w piłkę ręczną, czyli robić to, co potrafimy najlepiej – komentuje Xavi Sabate, trener Wisły Płock.
Superliga. Mecz czy "święta wojna"?
Lovro Mihić, skrzydłowy zespołu z Płocka zapewnia, że Wisła chce zwyciężyć i zapewnić sobie pierwsze miejsce w tabeli, a zespół jest na fali wznoszącej.
- Mamy jednak świadomość, że pojedynki z Kielcami to zupełnie inna i bardzo indywidualna sprawa, a wyniki osiągnięte wcześniej często nie grają roli. Zawsze ta „święta wojna” daje nam ogrom emocji i dużo radości szczególnie po wygranej - podkreśla Lovro Mihić.
Na zwycięstwo liczy oczywiście także Industria. Tałant Dujszebajew, trener „żółto-biało-niebieskich” zapewnia, że wprawdzie priorytetem dla wszystkich jest Liga Mistrzów, ale mecze z Wisłą są zawsze wyjątkowe.
- Chcemy, żeby drugi i ewentualne trzecie starcie finałowe były u nas, dlatego musimy wygrać czterema bramkami. To nie wojna, to mecz. „Święta wojna”, rozkręcanie tych meczów, to też jest częścią tego, co się dzieje potem na boisku. Nie piszcie o tym, że to jest wojna - powiedział serwisowi cksport.pl Tałant Dujszebajew, trener „żółto-biało-niebieskich”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.