Majówka to doskonały moment, żeby odpocząć od zgiełku miasta. Wielu z nas wybiera się na spacery, wędrówki do lasu czy przejażdżki na rowerze. Trzeba pamiętać o kleszczach, które mogą się skrywać dosłownie wszędzie gdzie są drzewa i krzewy.
Kleszcze przy takiej temperaturze i takiej wilgotności czują się najlepiej. To niestety zła wiadomość dla ludzi, bo nawet niemal co drugi z nich jest nosicielem boreliozy. Chorobę łatwo pomylić z innymi schorzeniami, więc często jest trudna do wykrycia, a i leczenie nie należy do najprostszych.
Najlepsza jest więc profilaktyka. Do lasu najlepiej wybierać się w odzieży z długim rękawem, a po każdej wizycie wziąć prysznic i dokładnie obejrzeć swoje ciało. Być może uda się zmyć kleszcza zanim znajdzie dogodne dla siebie miejsce. Najczęściej znaleźć go można w pachwinach, zgięciu łokci, pod pachami czy biustem. Jeśli już jednak znajdziemy niechcianego towarzysza na sobie, pomocy należy szukać u lekarza. Sami możemy tylko pogorszyć sprawę.
Może zdarzyć się, że kleszcz nas ukąsi, a my nawet nie będziemy o tym wiedzieć. Warto obserwować swoje ciało. Charakterystyczny dla boreliozy jest tzw. rumień wędrujący. Może się pojawić nawet po 7-10 dniach i mieć średnicę nawet do 5 cm. Objawami towarzyszącymi może być gorączka, przemęczenie, ból mięśni, głowy i sztywność karku. Jeśli niedawno byliśmy w lesie, mamy rumień i powyższe objawy, można podejrzewać boreliozę.
Pamiętajmy też, że nie każdy kleszcz jest nosicielem boreliozy. Podczas wizyty u lekarza warto wspomnieć o przebywaniu w terenach zielonych - to może przyspieszyć postawienie diagnozy. Borelioza jest chorobą wielonarządową. Jeśli zlekceważymy pierwsze objawy, będzie postępować. W późniejszej fazie mogą wystąpić objawy w ośrodkowym układzie nerwowym, które przypominają stwardnienie rozsiane czy chorobę Alzheimera. Może dojść nawet do zakażenia narządów ruchu czy zaburzenia układu krążenia, włącznie z zaburzeniami rytmu serca.