reklama

Ucztowanie i wyścigi po rezurekcji - 100 lat temu też się umieli bawić! [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor:

Ucztowanie i wyścigi po rezurekcji - 100 lat temu też się umieli bawić! [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDzisiaj jest Wielkanoc. Dla większości Polaków jest to jedno z najważniejszych świąt, które spędzą w gronie najbliższych. A jak było dawniej?

Dzisiaj jest Wielkanoc. Dla większości Polaków jest to jedno z najważniejszych świąt, które spędzą w gronie najbliższych. A jak było dawniej?

W poszukiwaniu ciekawostek, które przechowuje dla nas tradycja osnuta wokół Wielkanocy – udaliśmy się do Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Tam w tradycyjnych chatach polskiej wsi, jak i dworku, właśnie trwają przygotowania do świąt….

- W samym obrzędzie Wielkanocy jest dużo pierwiastków słowiańskich obyczajów przekutych na chrześcijańską symboliką – mówi Karolina Echaust, asystentka działu etnograficznego. -  Już w samej tradycji  Wielkiego Piątku widać znamiona dawnego kultu. Wierzono, że w tym czasie  działają siły ciemności i śmierci, należy więc zachować powagę i skupienie, natomiast Wielkanoc jest symbolem tego zwycięstwa dobrych mocy nad złymi, a tym samym odrodzenia się, zmartwychwstania.

A jak spędzano święta blisko sto lat temu?

Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że święta spędzano w zasadzie podobnie w całej wsi, natomiast ich ostateczny wygląd, rzecz jasna, uzależniony był od statusu społecznego. Inaczej było więc we dworze, inaczej u zamożnego chłopa, np. sołtysa, a jeszcze inaczej u biednych mieszkańców wsi.

Od Środy Popielcowej trwał restrykcyjny post. Gospodynie czyściły naczynia, by nawet gram tłuszczu nie pozostał na emalii, a bogatsze wyciągały oddzielne garnki do mięsiwa i do dań postnych.

- Na Wielkanoc do dworu przyjeżdżało bardzo dużo gości, nie mogło zabraknąć jedzenia, szynki, kiełbasy, kaszanki, tortów, ogromnej ilość jaj, pisanek zdobionych – opowiada pani Karolina. - Jedzenie przygotowywano w oddalonej o 30 metrów oficynie, by uniknąć rozprzestrzeniania się nieprzyjemnych zapachów gotowania wewnątrz dworu. Dzisiaj wiadomo, idziemy do sklepu, kupujemy półprodukty, np. kura jest przygotowana do wrzucenia do garnka, a wówczas trzeba było wszystko przygotować od podstaw.

Uprzątnięcie chaty i przyozdobienie – było kolejnym niezwykle ważnym etapem w przygotowaniu do świąt

Ciekawie to wygląda w chacie z Czermna z 1900 roku z terenu sannicko-gąbińskiego.  Region ten słynie z ciekawych ozdób, takich jak klapoki przyczepiane na powałę chaty. Kobiety wycinały też firanki w oknach nożycami do strzyżenia owiec. Była to dobra okazja do pokazania swoich artystycznych zdolności, szczególnie dla dorastających dziewcząt, panien na wydaniu, które mogły zabłysnąć w tym kunszcie i pokazać się od najlepszej strony. I tak prawdę mówiąc, oglądając toporne nożyce, czując ich ciężar, trzeba dać wyraz uznania ówczesnym gospodyniom.

Oprócz przyozdabiania domów w wymyślny sposób, bielono chaty, dzieląc się obowiązkami w ten sposób, że  mężczyźni wynosili sprzęty, a kobiety malowały.

Kolejnym istotnym elementem w przygotowaniu do świąt było wypiekanie białego chleba

Zaglądamy w tym celu do chaty z  Izdebna Kościelnego z roku 1850 (wnętrze datowane na lata 1915-1920), gdzie są rozstawione dopiero co upieczone chleby. Wypiekiem zajmują się kobiety, mężczyźni nie mają podczas tej czynności wstępu do izby. Jest to zajęcie typowo kobiece.

- W następnej kolejności, wiadomo, istotne było przygotowanie potraw, oczywiście gotowano ogromną ilość jaj, które przyozdabiano w zależności od dostępnych produktów, tego, co było w zasięgu ręki – kontynuuje nasza rozmówczyni. - Używano techniki batikowej- zdobienie woskiem pszczelim, dawniej to nie były wydmuszki, zdobiono jaja gotowane, nanoszono wzorki, i takie ozdobione jajo farbowano w cebulaku, tj. moczono w cebuli, buraku, młodym życie. Kurpiowskie pisanki robiono np. z sitowia.

Co interesujące, pierwotna symbolika jajka wiązała się z kultem płodności: budzeniem się przyrody i powstawaniem nowego życia.

Przygotowanie święconki

We wsi zwyczajowo święconkę święciło się w domu sołtysa w Wielką Sobotę. Oglądamy i jego chatę, w jednej z izb – stół ugina się od nagromadzonych koszyków pełnych smakowitości.  

- Są tam jajka, chleb, masło, babki, chrzan, rozmaite mięsa (kiełbasy i wędliny), sól i pieprz, a także sery i masło – wskazuje pani Karolina. - To właśnie jedzenie ze święconki będzie stanowiło trzon spożywanego w Niedzielę Wielkanocną uroczystego śniadania. Śniadanie wielkanocne to też echo dawnych wystawnych pogańskich uczt.

Warto nadmienić, że tak do syta ucztowano raz czy dwa razy do roku. Na co dzień nie jadano mięsa, tłustych potraw. Odstępstwem było np. wesele.

Wyścigi po rezurekcji, nie zawracano nawet po żony…

Zabawnym zwyczajem, choć nie należącym do bezpiecznych, trzeba powiedzieć, były wyścigi po rezurekcji, czyli po myszy wielkanocnej w niedzielę. Trzeba było jak najszybciej dotrzeć do swojego gospodarstwa „na urodzaj”.

-  Ten kto dotrze pierwszy, może mieć świadomość, że będzie mu się darzyło – powiedziała z nutką humoru Karolina Echaust. - W szaleńczy wyścig puszczali się więc zarówno biedni jak i bogaci. I co nie dziwi, zdarzały się wypadki. Znane są historie, że gospodarz, któremu żona spadła z wozu, nie zatrzymał się po małżonkę, a gnał dalej. No cóż liczył się efekt końcowy….

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo