Te ptaki z charakterystycznym długim i prostym dziobem żyją praktycznie na całym świecie za wyjątkiem okolic okołobiegunowych, wschodniej części strefy klimatu umiarkowanego Ameryki Południowej, północno-zachodniej Afryki oraz Nowej Zelandii i Oceanii. Teraz pelikan płynie przez Wisłę, niewiele robiąc sobie z pracowników zoo, którzy z uporem próbują go pochwycić.
Pelikany mają duże skrzydła i uchodzą za doskonałych lotników. Tak też opuścił płocki ogród zoologiczny, w których pracownicy obcinają na wszelki wypadek ptakom lotki. A te i tak rwą się do lotu i na wolność.
Jeden z naszych Czytelników dostrzegł pelikana już dwa miesiące temu na Wiśle w okolicach mariny Horyzont i Yacht Club Prestiż. Kilka dni temu skontaktował się z naszą redakcją przez Alert 24 z informacją, że ptak pojawia się we wskazanej lokalizacji systematycznie.
- Prawdopodobnie jest to uciekinier z płockiego ZOO. Jest bardzo płochliwy w stosunku do człowieka. Doskonale lata, ale trzyma się stad łabędzi i kaczek. Nocuje na drzewach na terenie pobliskiego półwyspu.
Skontaktowaliśmy się z pracownikami zoo. Okazało się, że faktycznie zmniejszył im się ptasi inwentarz już kilka miesięcy temu, ale odnaleźli pelikana i cały czas mają go na oku, systematycznie dokarmiając byłego podopiecznego.
- Ptak, którego zauważył czytelnik, to pelikan mały, który zbiegł ze stawów ekspozycyjnych zoo. W tym roku, prawdopodobnie ze względu na bardzo wysokie temperatury wiosną, niektóre ptaki rozpoczęły pierzenie zaraz po przeniesieniu ich z zimowiska na ekspozycję. Podejrzewamy, iż tak się stało w przypadku tego osobnika. Musiał wymienić lotki znacznie wcześniej, niż ma to miejsce zazwyczaj - podczas przenoszenia ptaków na ekspozycję lotki są przycinane, aby ptak nie mógł odfrunąć ze stawów ekspozycyjnych. Ciekawe jest to, iż dotyczy to tylko tego osobnika - u pozostałych pelikanów nie obserwujemy odstępstwa od normy w tym zakresie.
Uciekinierowi takie wakacje na Wiśle najwyraźniej na tyle przypadły do gustu, że wciąż nie dał się schwytać. Pracownicy zoo liczą na to, że coraz chłodniejsze temperatury skłonią mimo wszystko naszego pelikana, aby wrócił do ogrodu i pod stałą opiekę. To konieczne, ponieważ - jak tłumaczą - ptak wykluł się w warunkach sztucznych i prawdopodobieństwo, że poradzi sobie podczas naszych zim jest niewielkie. - Nasi pracownicy cały czas monitorują sytuację i dokarmiają ptaka w przystani. Niestety podjęte próby schwytania go nie powiodły się. W chwili obecnej obserwujemy go, czekając jednocześnie na pogorszenie aury na zewnątrz, co prawdopodobnie ułatwi nam odłapanie pelikana. Doświadczenie hodowców ptaków egzotycznych pokazuje, iż najczęściej wtedy ptasi uciekinierzy powracają pod opiekę człowieka, jako że nie są to osobniki przystosowane do radzenia sobie w trudnych warunkach - tłumaczą w zoo.