Od blisko 2 miesięcy Tymek walczy z nowotworami w Barcelonie. Przypomnijmy, że na początku listopada cała rodzina Cholewińskich wyleciała do stolicy Katalonii, gdzie leczenia podjął się dr Jaume Mora w szpitalu Sant Joan de Deu. Po 2-tygodniowej diagnostyce lekarze podjęli decyzję o operacji, w trakcie której wycięli większą część guza w szyi chłopca. To była pozytywna wiadomość, chłopiec dobrze zareagował na operację.
Jeszcze przed wylotem do Hiszpanii polscy lekarze zdiagnozowali jednak przerzut do płuca chłopca. W grudniu pojawiły się kolejne komplikacje - nowotwór zajął oba płuca chłopca, badanie PET wykazało też przerzut do kości strzałkowej.
Święta rodzina Cholewińskich spędziła poza szpitalem, ale też nie w domu. Jak mówią rodzice, starają się by było najbardziej normalnie, jak to możliwe w tej sytuacji. A sytuacja jest zła - do tego stopnia, że lekarze w Barcelonie też rozłożyli ręce.
- Przeciwnik naszego syna to okrutna bestia. Nie odpuszcza, nie reaguje na leczenie - zabiera siły, wysysa radość z naszego dziecka. Lekarze są bezradni. Jesteśmy w kontakcie z kliniką z Chin, jutro wysyłamy im próbkę guza - przekazali rodzice chłopca. - Tymuś jest bardzo słaby, dużo śpi - niestety nie ma apetytu, nie chce pić - dostaje tlen i morfinę. Tylko tyle i aż tyle jesteśmy w stanie dla niego zrobić.
Tymek poprosił o modlitwę w swojej intencji. Rodzice zapowiadają dalszą walkę.
Do tego potrzebne są pieniądze. Cały czas trwa zbiórka na opłacenie leczenia chłopca. 30 grudnia na koncie chłopca było blisko 2,4 mln złotych. Wciąż nie wiadomo ile będzie kosztowało leczenie w Barcelonie. Każda złotówka się liczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.