To standard - widząc radiowóz, kierowcy automatycznie zdejmują nogę z gazu i grzecznie zatrzymują się na czerwonym. Ale już bez radiowozu na horyzoncie - hulaj dusza, piekła nie ma. Policja wymyśliła, jak zaradzić tym niecnym występkom.
Jak informuje rzecznik płockiej policji, od 16 lutego drogówka skuteczniej walczy z kierowcami, którzy lekceważą czerwone światło na skrzyżowaniu. - Na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną można zaobserwować mrożące krew w żyłach sceny - opowiada Krzysztof Piasek. -Zapalające się czerwone światło oznacza bezwzględny zakaz wjazdu na skrzyżowanie, natomiast niektórzy kierowcy odczytują ten sygnał świetlny jako doping do naciśnięcia pedału gazu!
Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, że to wykroczenie jest poważnym zagrożeniem dla innych uczestników ruchu, więc płoccy policjanci starają się je ograniczyć. I wykorzystują miejski monitoring. - Wykroczenia, które zostają zarejestrowane przez kamery monitoringu, są zabezpieczane i przekazywane do Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Płocku - informuje Krzysztof Piasek. - Funkcjonariuszka po przeanalizowaniu materiału wzywa kierowców do zapłaty mandatu.
Wtedy właśnie przychodzi pora na ogromne zdziwienie: jak to mandat, za co?! Kto by tam pamiętał, że trzy dni temu śmignął przez skrzyżowanie z szybkością błyskawicy? Pamięć odświeża krótki filmik. - Funkcjonariuszka zaprasza na krótki film, na którym jak na dłoni widać wykroczenie - opowiada oficer prasowy. - Kierowcy po obejrzeniu filmu są zdziwieni, ale bez żadnych tłumaczeń godzą się na grzywnę.
A ta wynosi od 300 do 500 zł plus 6 punktów karnych(dotyczy wykroczenia polegającego na niestosowaniu się do sygnalizacji świetlnej). - Takich wykroczeń jest najwięcej, poza nimi ujawniamy też wykroczenia polegające na niestosowaniu się do znaków pionowych - podaje Krzysztof Piasek. - Łącznie od 16 lutego ujawnionych zostało 30 wykroczeń, mandatami karnymi ukarano pięć osób, jednak do pozostałych już zostały wysłane wezwania.
