Płocki Ogród Zoologiczny ma ogromne plany ekspansji. Właśnie w tym celu ponad rok temu zoo zostało przekształcone spółkę. Dlaczego? Spółka może np. zaciągać kredyty, szukać dofinansowania, a jest na co. Do dyspozycji ogrodu jest blisko 4,5 hektara terenu na skarpie - od strony strzelnicy, tuż parkingiem. Spółka musi poszukać pieniędzy na inwestycję, o czym pisaliśmy wcześniej. Teraz pokazano wizualizacje - namacalny obraz tego, co mogłoby powstać w tym miejscu.
Zadanie wykonała grupa ośmiorga studentów z płockiej filii Politechniki Warszawskiej. Nikt tego nie ukrywał - to po prostu pokłosie "biedy", a jak wiadomo przy niedoborach finansowych trzeba sobie radzić w sposób kreatywny. Prezes Krzysztof Kelman zwrócił się do dr inż. Piotr Gryszpanowicza, wykładowcy na Politechnice. Od słowa do słowa okazało się, że studenci, choć już z tytułem inżyniera, będą realizować zadanie w ramach zajęć.
- To priorytet, żeby Płock rozwijał się w różnych wymiarach, także turystycznym, a zoo stanowi atrakcję, która w perspektywie całego roku ściąga do Płocka turystów - mówił prezydent Andrzej Nowakowski.
Co zaproponowali studenci? Skarpa ma swoje ograniczenia, więc choćby z tego powodu nie będzie to jeden duży budynek, a kilka mniejszych. Konkretnie cztery budynki i kilka innych - jeden schowany w jarze. Pawilonów będzie więcej pięć, szósta będzie woliera. Plusem takiej koncepcji jest także etapowość - nie wszystko musi być zbudowane od razu, można zbudować jeden lub dwa budynku, a potem kolejne. Wiele jest bowiem uzależnione od pieniędzy, a tanio nie będzie.
- Mogliśmy sami stworzyć coś od zera. Coś, co ma szansę na realizację i coś innego, niż robimy na co dzień - mówili młodzi inżynierowie, przyznając, że chcieliby kontynuować prace nad zagospodarowaniem przestrzeni zoo w ramach pracy magisterskiej.
Puste budynki nie przyciągną jednak turystów. Potrzebne są zwierzęta. Prezes nie chciał zdradzać jeszcze jakie konkretnie gatunki mogłyby zamieszkać w nowych pawilonach.
- Można pokazywać zwierzęta kontynentalnie i środowiskowo. Wydaje mi się, że będziemy próbować pokazywać środowiskowo, np. las tropikalny, pustynia, wybrzeże morskie - wyliczał Kelman. - Zwierzęta w zoo nie biorą się ze sklepów zoologicznych. Większość zwierząt, zwłaszcza tych cenniejszych, jest hodowanych w ramach programów ochrony gatunków ginących. Na czele stoi koordynator, czyli pracownik któregoś z ogrodów. On prowadzi tzw. księgi rodowowodowe. Decyduje, gdzie na całym świecie zwierzęta mają być, gdzie są tworzone grupy, gdzie idą nowonarodzone młode.
Płockie zoo jest członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Światowej Organizacji Ogrodów Zooligocznych. Jak mówił prezes, to otwiera drogę do rozmów z koordynatorami w celu pozyskania zwierząt.
- Budujemy pawilony, przekazujemy informację koordynatorom i czekamy na przydział zwierząt. To nie jest takie proste, rzadkich zwierząt jest mało i ogrody wręcz walczą o nie. Czasami czeka się latami, dlatego już zaczynamy te rozmowy - mówił prezes Kelman.
Kiedy można spodziewać się realizacji? Najwcześniej za kilka lat.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.