reklama
reklama

Płockie zoo chce sporo zainwestować w rozbudowę. Szykują się duże zmiany

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

Płockie zoo chce sporo zainwestować w rozbudowę. Szykują się duże zmiany - Zdjęcie główne

foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Jeśli radni wyrażą taką wolę, Miejski Ogród Zoologiczny 30 listopada przestanie funkcjonować jako jednostka budżetowa. 1 grudnia ma zmienić się w miejską spółkę, co ma pozwolić na zainwestowanie w rozwój. - Alternatywą jest stagnacja - mówi prezydent Andrzej Nowakowski.
reklama

Na sierpniowej radzie miasta radnym zostaną przedstawione 2 uchwały - jedna likwidująca zoo jako jednostkę budżetową, druga powołująca spółkę miejską. Cała operacja zostałaby przeprowadzona na przełomie listopada i grudnia. Jaki jest cel takiej zmiany? 

Miejski Ogród Zoologiczny jest perłą w koronie Płocka. To obowiązkowy punkt na mapie turystycznej miasta. Od kilku lat zoo sprzedaje ponad 200 tys. biletów rocznie - w tej puli liczone są zarówno bilety jednorazowe, jak i roczne. Warto dodać, że dzieci do 3. roku życia wchodzą za darmo. W ciepłe weekendy przez zoo przewija się kilka tysiący osób, a na okolicznych parkingach widać przeróżne rejestracje - od kutnowskich i włocławskich, po warszawskie, olsztyńskie, białostockie, toruńskie czy bydgoskie. 

- Zawsze tak porównuję, może trochę nieładnie: Warszawa jest piętnastokrotnie bardziej ludna od Płocka. Jeśli my sprzedajemy 200 tys. biletów, to w Warszawie powinny być 3 mln, a jest 600-800 tys. - obrazuje Krzysztof Kelman, dyrektor zoo. - Przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski. Obserwujemy turystykę ogrodów zoologicznych. Ludzie przyjeżdżają, żeby je porównać i zobaczyć. 

Nie da się ukryć, że płockie zoo jest w ścisłej czołówce ogrodów zoologicznych w Polsce. 

Co ma dać zmiana?

Zmiana zoo z jednostki budżetowej w miejską spółkę ma dać ogrodowi większą samodzielność i możliwość pozyskiwania kredytów. Podobny manewr wykonały ogrody we Wrocławiu i Łodzi.

Do tej pory inwestycje finansowało miasto - przykładowo ta największa ostatnich lat, akwaria, kosztowały 6 mln złotych. Mniejszych inwestycji jest jednak dużo więcej, a jak wiadomo - budżet nie jest z gumy. Tuż obok zoo są 4 hektary terenu do zagospodarowania. W założeniu ogród ma pozyskać w najbliższych miesiącach kredyt, m.in. na zagospodarowanie tego obszaru. 

- Mamy w Płocku tereny, które warto wykorzystać i zagospodarować, ale każda inwestycja wiąże się z koniecznością pozyskania na nią środków. Nie wszystko możemy dziś sfinansować z budżetu miasta, ponieważ realizujemy dziś bardzo duże projekty. Ponadto "Polski Ład" grozi uszczupleniem dochodów samorządu, w przypadku Płocka będzie to ok. 50 mln złotych - tłumaczy pomysł prezydent Andrzej Nowakowski. - Ogród zoologiczny od zawsze wymagał dofinansowywania przez miasto, jako właściciela. Zoo jest jednak atrakcyjnym miejscem i chcemy, by się rozwijało. Nie mamy dużego wyboru, alternatywą jest stagnacja ogrodu. Wrocław się rozwinął, choć to zoo nie jest dla nas konkurencją. Ale Łódź już taką konkurencją będzie. Mamy kilka hektarów atrakcyjnych terenów do zagospodarowania i chcemy się nimi zająć, ale pozostaje kwestia pieniędzy. 

To jednak kolejny kredyt. Prezydent podkreśla, że miasto jest dobrej kondycji finansowej. 

- Niestety, państwo łupie samorządy, ale sytuacja finansowa Płocka jest stabilna i mamy dobre wskaźniki. Jeśli "Polski Ład" wejdzie w takiej formule, w jakiej został zapowiedziany, to się one nieco pogorszą, ale nie oznacza to, że nastąpi jakaś katastrofa. Zadłużenie Płocka od 7 lat utrzymuje się na podobnym poziomie ok. 500 mln złotych - mówi prezydent. 

Oddalony o 100 km od Płocka ogród zainwestował ponad 250 mln złotych w Orientarium - ekspozycji zwierząt i roślin z Azji. Zdjęcia z pracy w Łodzi można zobaczyć tu. Trzeba walczyć o turystę. 

- Jesteśmy w awangardzie w Polsce. Zoo Wrocław zmieniło się w spółkę, zainwestowało w siebie, i jest dziś najczęściej odwiedzanym miejscem w Polsce - przebiło Wawel, Wieliczkę i jeszcze wiele innych miejsc - wskazuje Kelman. - Chcemy się mocno rozwijać, bo mamy gdzie. Poszukamy pieniędzy spoza budżetu miasta. Nastawiamy się na rozwój. 

Trudno dziś przewidzieć na jakie pieniądze może liczyć zoo - czy będzie to kilka, kilkanascie czy kilkadziesiąt milionów złotych. To zależy od wskaźników finansowych Płocka, ale też wyników finansowych zoo. Nie sposób dziś określić na jakie inwestycje wystarczy.

Jako jeden z pomysłów, oprócz zagospodarowania dodatkowego terenu, dyrektor Kelman wskazuje przebudowę wejścia - miałby tam powstać budynek z restauracjami, salami edukacyjnymi, kasami i pawilon zwierząt nocnych.

-  Miasto w ostatnim czasie zainwestowało bardzo dużo w zoo i okolicę. To 2 parkingi na ponad 200 miejsc, ul. Norbertańska, wiadukt, nowe rondo, podłączamy się też do miejskiej sieci CO - wylicza Kelman. - Teraz chodzi o inwestycje w samo zoo. Mamy pomysły, ale pieniędzy zawsze brakuje. W ostatnich latach zwiększyliśmy przychody kilkukrotnie, ogród zaczął na siebie z znacznym stopniu. Jest szansa, że to będzie 40-50 proc. budżetu, a wychodziliśmy z 12 proc. budżetu. Czas na większą samodzielność.

W zależności od tego jaki kredyt zostanie przyznany Ogrodowi, inwestycje będą robione "na raz" lub etapowane. Założenie jest takie, żeby ściągnąć odwiedzających w okresie jesienno-zimowym.

- To, co zrobił Wrocław i za chwilę zrobi Łódź: zbudować coś, co będzie można obejrzeć w odpowiednich warunkach jesienią i zimą. Duże pawilony, które będzie można zwiedzać godzinami - ujawnia dyrektor i zaznacza, że szczegóły są dopracowywane. - Wrocław ma zwierzęta afrykańskie, Łódź będzie prezentowała zwierzęta azjatyckie. Ja mam trochę inny pomysł. Nie oszukujmy się jednak - Płock nie jest Łodzią czy Wrocławiem. Inwestycje będą proporcjonalne do płockich warunków. Nie możemy się porwać z motyką na słońce, bo można przeinwestować i mieć problem z utrzymaniem. 

Ceny biletów w górę?

Dyrektor zapewnia, że nie jest planowana duża podwyżka cen biletów do płockiego zoo w najbliższym czasie, choć ceny wejściówek w Płocku i tak należą do najniższych w Polsce. 

- Jeśli w najbliższym czasie będziemy podnosić ceny biletów, to tylko o cenę inflacji. To mogą być 2, 3 czy 5 proc. Nawet bez nowych inwestycji koszty utrzymania zoo rosną minimum o koszty inflacji. Rośnie cena energii elektrycznej czy karmy. W tym roku wydamy na nią 1,1 mln złotych, a kto wie co będzie za rok? Nie chcemy się jednak "zarżnąć" - podnieść cen biletów i nie wpuścić ludzi - zapewnia dyrektor.

Co zmiana przyniesie pracownikom? Jak przekonują prezydent Nowakowski i dyrektor Kelman: nic. Odbyło się spotkanie w tej sprawie, na którym przedstawiono wizję. Pracownicy mają przejść na takich samych warunkach z jednostki budżetowej do miejskiej spółki. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama