Skarpa nad Wisłą w Płocku jest piękna, ale i przy tym niebezpieczna. Mniej więcej na wysokości zalewu Sobótka znajduje sę Jama Morusa, która kusi spacerowiczów. Jama została nazwana na cześć bohatera jednej z miejskich legend. To właśnie w jamie kryminalista miał ukrywać się przed rosyjską żandarmerią.
Co jakiś czas płocczanie czy też turyści wspinają się na górę, co samo w sobie łatwe nie jest. Jeszcze trudniej jest zejść - skarpa jest stroma, wysokość też niemała. Tak było i tym razem. W poniedziałek 29 lipca do jamy wdrapała się 12-letnia dziewczyna. Potem zaczęły się problemy.
- Zgłoszenie dostaliśmy od ciotki dziewczyny. Poinformowała nas, że w jamie znajduje się jej 12-letnia siostrzenica. Po dojechaniu na miejsce strażacy zabezpieczyli teren zdarzenia. Zeszli do dziewczyny i asekurowali przy zejściu na dół - mówi mł. bryg. Edward Mysera, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Płocku.
Tym razem nikomu nic się nie stało. Dziewczynka została przekazana pod opiekę cioci - skończyło się tylko na strachu.
Rzecznik przyznaje, że co jakiś czas płoccy strażacy są wzywani do takiej akcji.
- Od czasu do czasu znajdzie się osoba, która przecenia swoje możliwości. Chodzenie po Wzgórzu Tumskim jest bardzo niebezpieczne - mówi rzecznik.
Jama Morusa jest nieogrodzona i ogólnie dostępna. Kilka tygodni temu została zdewastowana.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.