Popołudniowa kontrola odbyła się z udziałem dwóch funkcjonariuszy Straży Miejskiej, pracownika MOPS-u oraz prezesa ogrodu „Goździk” przy ul. Traktowej 1, niedaleko szpitala na Winiarach. - Okazało się, że na terenie ogrodu przebywa dziewięciu mężczyzn i dwie kobiety w wieku od 47 do 60 lat, w tym dwa małżeństwa - mówi inspektor Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej.
- Niektórzy mieszkają całym rokiem w małych domkach murowanych, inni w zwykłych altankach – mówi nam właścicielka jednej z działek w „Goździku”. - Jesienią jeden z mężczyzn ścinał niepotrzebne drzewa, gałęzie i je zabierał na opał. Bardzo rzadko, wręcz wyjątkowo mają węgiel, raz widziałam, jak im przywieźli.
Można przypuszczać, że podobnie jest w innych ogrodach, dziś sprawdzany będzie kolejny. Patrole Straży tak są ustalane, aby często kontrolowały pustostany, ogrody działkowe, altany śmietnikowe, dworzec kolejowy, czyli inne miejsca przebywania osób bezdomnych. Bo mróz stał się śmiertelnym zagrożeniem.
Dyżurny Straży odbiera odbiera telefony od osób, które chcą po bliskich oddać dobrą, ciepłą zimową odzież dla bezdomnych. - W takiej sytuacji informujemy o tym Centrum Zarządzania Kryzysowego, które ustala placówkę, która chętnie weźmie odzież. A jeśli trzeba, służymy naszym autem, bez problemu możemy ją zabrać do wskazanej placówki - dodaje Głowacka
W czwartek strażnicy interweniowali siedem razy wobec osób bezdomnych nietrzeźwych, potrzebujących pomocy w związku z mrozem. Po południu i wieczorem pijani mężczyźni byli na klatkach schodowych budynków przy Kobylińskiego i Kolegialnej, zostali odwiezieni do Izby Wytrzeźwień. Podobnie jak dwaj inni o czwartej nad ranem ze sklepu przy Kobylińskiego. Z kolei bezdomny ze stajenki przy Wyszogrodzkiej trafił do schroniska dla mężczyzn,
Tuż przed północą bezdomny ...siedział przed bankomatem przy ul. 1-Maja! Odmówił jednak pomocy. Gdy rozmawiał z mundurowymi, najpierw był trzeźwy, potem już coś wypił... Pomocy odmówiło w sumie prawie 10 osób, między innymi z dworca PKP.