To było ekstremalnie trudne zadanie. Nowacki miał przejechać 1000 km bez snu, by pomóc Aleksandrze, dziewczynie, u której zdiagnozowano nieoperacyjnego guza. By pomóc Oli potrzebna jest terapia, kosztująca 30 tys. zł miesięcznie. Sebastian postanowił pomóc, zobowiązał się pokonać 1000 km trasę bez snu, podczas której promował zbiórkę na rzecz leczenia dziewczyny, oraz rozpoczęte aukcje charytatywne. Wsparie finansowe zapowiedzieli też partnerzy wzywania.
W środę, 22 września, media obiegła niepokojąca informacja. Nowacki uległ wypadkowi po przejechaniu 380 km. Zderzył się z samochodem ciężarowym pod Bydgoszczą. Rowerzysta został zabrany na badania, a ekipa techniczna, która czuwa nad trasą, naprawiła rower.
Po badaniach policjant wrócił na trasę i zaczął pokonywać kolejne kilometry.
- Miałem kolizję – kierowca samochodu ciężarowego nie udzielił mi pierwszeństwa. Kask uratował mi życie, dlatego zachęcam wszystkich do jego noszenia – przekonywał Nowacki. - Obrażenia, które odniosłem nie były jednak wielkie i zdecydowałem się kontynuować trasę – mówił.
Niestety, pomimo wielkich chęci, policjant z Płocka musiał się poddać.
- Niestety z wynikiem 470 km jestem zmuszony zakończyć podróż. Podczas jazdy pojawił się duży ból i krwiak, którego wcześniej nie było – tłumaczył Sebastian. - Zasięgnąłem kolejnej opinii lekarskiej, podczas której usłyszałem, że dalsza jazda może zagrażać mojemu zdrowiu.
Jest jednak dobra wiadomość: partner wyprawy, pomimo niewykonanego zadania, zdecydował się przekazać środki na leczenie 19-latki. Cały czas prowadzona jest też charytatywna zbiórka, trwają też licytacje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.