Blisko 2 lata temu rozgrywki PKO Ekstraklasy stanęły, pierwszy raz od kilkudziesięciu lat. W piłkę nożną nad Wisłą grano nawet w latach, kiedy w Polsce obowiązywał stan wojenny. Wirus wywrócił wszystko do góry nogami, choć rozgrywki póki co udało się ukończyć. Tak samo będzie zapewne i tym razem, choć trzeba się liczyć z tym, że nie zawsze będzie decydowała siła zespołu.
Przez ostatnie miesiące koronawirus nie był tak uciążliwy w Polsce, w Ekstraklasie jesienią obyło się bez przekładania meczów ze względu na zakażenia. Wiosną też nie będzie zbyt wielu takich możliwości - wprowadzony przepis jest jasny: jeśli zdrowych jest 13 zawodników pierwszego składu, w tym przynajmniej 1 bramkarz i 1 młodzieżowiec, zespół nie może starać się o przekładanie spotkania. Trzeba grać, a ławkę rezerwowych uzupełnić zawodnikami z drugiej drużyny.
- Zapis w regulaminie jest spowodowany tym, co się dzieje w Europie. Widzieliśmy to w Niemczech, Anglii czy we Włoszech. Jeśli chcemy, żeby rozgrywki trwały, to taki zapis musi być. Musimy się z tym zmierzyć i być przygotowani. Miejmy nadzieję, że przypadków zakażeń w Wiśle Płock będzie jak najmniej. W naszym klubie zaszczepieni są wszyscy zawodnicy, więc liczymy na to, że będziemy mogli grać w optymalnym składzie - mówi prezes Tomasz Marzec.
Zaszczepieni zawodnicy nie są testowani co tydzień, jak było jeszcze całkiem niedawno. Piłkarze i trenerzy będą poddawani rzadszym kontrolom, choć w przypadku jakicholwiek objawów grypopodobnych będą izolowani i kierowani na badanie.
- Zawodnicy w ostatnim czasie byli testowani już kilkukrotnie - po powrocie z urlopów, przed wylotem do Turcji, po powrocie z obozu. Nie mamy obowiązku cotygodniowego testowania zaszczepionych piłkarzy, ale dla własnego bezpieczeństwa będziemy wykonywać testy co jakiś czas - tłumaczy prezes.
Nietrudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym ze względu na dodatni wynik testu trener Maciej Bartoszek nie może skorzystać z kilku kluczowych zawodników. Może się to okazać szansą dla zawodników, którzy grają mniej.
- Zawsze staram się prowadzić tak zespół, żeby jak najwięcej zawodników było pod tzw. "prądem", co było widać choćby w meczach sparingowych. To, że wszyscy zawodnicy są cały czas dostępni, w formie - to duży plus. Powinniśmy sobie z pewnymi rzeczami radzić. Na pewno spędza to sen z powiek, bo oprócz kwestii pandemii, koronawirusa i różnych jego odmian, są też inne infekcje i drobne urazy, kartki, które powodują to, że z meczu na mecz jedenastka może się różnić - odpowiedział z kolei trener Bartoszek.
To działa jak system naczyń połączonych. Można wyobrazić sobie sytuację, w której pierwszy zespół ma zaplanowany wyjazdowy mecz w niedzielę, a II drużyna gra sobotę. Jeśli w czwartek okaże się, że spora grupa Nafciarzy ma dodatny wynik, być może trener Marek Brzozowski w piątek, na 24 godziny przed meczem, będzie musiał oddać kilku ważnych zawodników. Wynik I zespołu jest najważniejszy, ale II walczy o awans do III ligi.
Najczarniejszy z czarnych scenariuszy przewiduje nawet wydłużenie sezonu o tydzień. Jeśli do ewentualnego przekładania meczu ze względu na liczbę infekcji w zespole miałoby dojść pod koniec rundy, może skończyć się nawet walkowerem. To jednak skrajne scenariusze.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.