reklama

Jak warszawiak ukradł swój samochód

Opublikowano:
Autor:

Jak warszawiak ukradł swój samochód - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW całym misternym planie wystrychnięcia na dudka firmy ubezpieczeniowej cwanemu warszawiakowi pomogła rodzina z jednej z miejscowości w gminie Łąck.

W całym misternym planie wystrychnięcia na dudka firmy ubezpieczeniowej cwanemu warszawiakowi pomogła rodzina z jednej z miejscowości w gminie Łąck.

Całą historię opowiedział rzecznik płockiej policji. Dwa tygodnie temu 21-latek z Warszawy zgłosił się do płockiej policji. Twierdził, że przy jednej z płockich galerii ukradziono mu vw golfa. Kradzieżą zajęli się policjanci z zespołu specjalizującego się w takich sprawach, którzy szybko zorientowali się, że w opowieści warszawiaka, jego dwóch braci i bratowej coś nie gra. Zaczęli rozwiązywać łamigłówkę. Co się okazało - otóż warszawiak i jego rodzinka chcieli zarobić. - Właściciel rzekomo skradzionego pojazdu wraz ze swoim bratem przyjechał z Warszawy, do swojej rodziny mieszkającej w jednej z podpłockich miejscowości, w gm. Łąck - opowiada Krzysztof Piasek. - Prawdopodobnie podczas rodzinnego spotkania wymyślili plan, dzięki któremu mieli zarobić pieniądze. 12 lutego przystąpili do jego realizacji.

Trzej bracia i bratowa wybrali się do jednej z płockich galerii na zakupy. Niezamkniętego golfa z kluczykami w stacyjce i dowodem rejestracyjnym zostawili na parkingu. Jeden z braci wysiadł wcześniej, jakieś 300 m przed galerią, i gdy cała trójka buszowała po sklepach, odjechał golfem do Łącka. Po czym przesiadł się w inny samochód i wrócił do galerii. W ubikacji przekazał dokumenty i kluczyki właścicielowi auta, a ten zgłosił kradzież policji. Potem golf został zdemontowany: pocięta karoseria trafiła na złom, a pozostałe części rabusie własnego auta chcieli sprzedać na giełdzie samochodowej. Kasa ze sprzedaży miała trafić do brata 21-latka z Warszawy, on sam chciał się zadowolić odszkodowaniem od ubezpieczyciela.

Ale plany braci pokrzyżowali płoccy policjanci. - Po ustaleniu przez policjantów faktycznego przebiegu zdarzenia cała czwórka została przesłuchana ponownie - wtedy przyznali się do upozorowania kradzieży - mówi Krzysztof Piasek. - Materiały zebrane w tej sprawie zostały przekazane do prokuratury w celu podjęcia dalszych czynności w sprawie zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz składania fałszywych zeznań.


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE