reklama
reklama

Finał Ninja Warrior z udziałem płocczanina. - Jestem z siebie dumny

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum prywatne Adriana Fabrykiewicza

Finał Ninja Warrior z udziałem płocczanina. - Jestem z siebie dumny - Zdjęcie główne

foto Archiwum prywatne Adriana Fabrykiewicza

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZa nami finał trzeciej edycji Ninja Warrior Polska, w którym o główną nagrodę – 150 tys. złotych oraz elitarny tytuł – walczył m.in. płocczanin, Adrian Fabrykiewicz. Emocji i chęci na dotarcie na szczyt słynnej Góry Midoriyama nie brakowało. Niestety tor okazał się zbyt wymagający. – Zabrakło siły, odpowiedniego odpoczynku i dlatego wpadłem do wody – tłumaczył w rozmowie z nami uczestnik show Polsatu.
reklama

Udział płocczanina w trzeciej edycji Ninja Warrior był bardzo udany. Jak już pisaliśmy, Adrian Fabrykiewicz rywalizował w gronie 192 zawodników, z których tylko 24 najlepszych mogło walczyć w wielkim finale. Płocczanin przeszedł przez wyzwania castingowe, pokonał tor eliminacyjny i półfinałowy.

- Po zakwalifikowaniu się do programu nie miałem specjalnych oczekiwań, ale potraktowałem to jako nowe wyzwanie – mówił w rozmowie z nami Fabrykiewicz. – Nie myślałem, że przyjdzie mi zmierzyć się z najlepszymi "ninja" w Polsce – przekonywał.

reklama

Tor show Polsatu nie raz udowodnił, że zasługuje na miano „morderczego”. Śmiałków, którzy chcieli go ukończyć było naprawdę wielu, ta sztuka jednak udała się tylko nielicznym. Nawet zwycięzca trzeciej edycji nie dał rady zdobyć legendarnej Góry Midoriyama. Sebastian Kasprzyk, zwycięzca programu, wywalczył tytuł Last Man Standing (a więc doszedł najdalej spośród finalistów).

Czego zabrakło płocczaninowi? Jak przekonywał w rozmowie z nami: czasu na regenerację oraz odpowiedniego przygotowania kondycyjnego.

- Odpadłem na drugiej przeszkodzie. Była ona tego dnia poza moim zasięgiem – przyznał Fabrykiewicz. – To przez zmęczenie. Finał był nagrywany zaledwie dzień po półfinale. Odczuwałem to, byłem „pospinany” i ciężko przeskakiwało mi się nawet przez pierwsze platformy. Doszło zmęczenie, stres i dlatego odpadłem – analizował po czasie.

reklama

Jak przyznaje finalista z Płocka, choć czuje on duży niedosyt po swoim występie w finale, to jednocześnie i dumę z osiągniętego rezultatu.

- Znalazłem się pośród 24 najlepszych nijna w kraju. Jestem z tego dumny i w sumie zadowolony – przekonywał. - Czuję jednak, że nie wykorzystałem w pełni swojego potencjału, ale tor Ninja Warrior udowadnia, że jeden błąd może zakończyć zabawę – przyznał po chwili.

Fabrykiewicz już teraz zapowiada, że wystartuje w czwartej edycji programu.  Jak zapewnia, dzięki zdobytemu doświadczeniu wie co zrobić, by zwiększyć swoje szanse na sukces i dotarcie ponownie do finału. 

-  Muszę inaczej się przygotować i intensywniej trenować trzy dni z rzędu, tak, by przyzwyczaić ciało do kilkudniowego wysiłku – zdradził płocczanin. – Teraz tego zabrakło. Nie wiedziałem, że nagrania do programu odbywają się dzień po dniu. Czwartkowy półfinał mnie zmęczył, a w piątek realizowany był finał – dlatego nie dałem rady – dodał po chwili.

reklama

Co ciekawe, wczorajszy finał programu miał dwa płockie aspekty. Jednym z nich był udział Adriana Fabrykiewicza, drugim Roberta Bandosza z Sierpca, Last Man Standing z drugiej edycji show. Niestety tym razem Robert odpadł dość szybko – także zaliczając kąpiel w basenie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama