reklama

Chcą zakazać spacerów po parku z psem

Opublikowano:
Autor:

Chcą zakazać spacerów po parku z psem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzy powinno się całkowicie zamknąć park dla spacerujących z psami? Tego domagają się niektórzy mieszkańcy Podolszyc Północ. Słusznie?

Czy powinno się całkowicie zamknąć park dla spacerujących z psami? Tego domagają się niektórzy mieszkańcy Podolszyc Północ. Słusznie?

To postulat rady osiedla Podolszyce Północ przedstawiony przez radnego Wojciecha Hetkowskiego w jednej z ostatnich interpelacji. Mimo że istniejący regulamin mówi wyraźnie o zakazie wyprowadzania psów na parkowe trawniki i spuszczania czworonogów ze smyczy, osiedlowi radni chcą jeszcze większych obostrzeń - domagają się takiej zmiany regulaminu parku, by żadna psia łapa nie miała tam wstępu. Powód? Bezpieczeństwo i względy higieniczne.

- Zgłosiłem ten postulat na wyraźną prośbę mieszkańców, bo rada osiedla stawia tę sprawę bardzo ostro - przyznaje Wojciech Hetkowski, znany ze swej miłości do psów. - W moim przypadku trudno o jednoznaczne stanowisko. Z jednej strony jestem wielkimi miłośnikiem psów, uważam nawet, że dzieci wychowywane w domach, w których są zwierzęta, wyrastają na lepszych ludzi. Z drugiej - rozumiem obiekcje mieszkańców. Regulamin regulaminem, ale jego zapisy bywają trudne do wyegzekwowania. Całkowity zakaz wprowadzania psów z pewnością rozwiązałby ten problem.

Wiceprzewodniczący rady miasta uważa, że rozwiązaniem byłoby - zresztą postulowane od lat zarówno przez niego samego, jak i innych radnych, a także nasz portal - utworzenie na niezagospodarowanym terenie w pobliżu parku i górki saneczkowej ogrodzonego wybieg, na którym hasać mogłyby czworonogi. - Można skorzystać z doświadczeń innych miast, choćby znacznie mniejszej od Płocka Pszczyny - proponuje Wojciech Hetkowski. - Psie parki kosztują maksymalnie ok. 30-40 tys. zł, a doskonale łagodzą tego typu konflikty między mieszkańcami.


Komentują inni radni


O komentarz na temat wprowadzenia zapisu zabraniającego właścicielom psów spacerów z ich pupilami zapytaliśmy kilkoro radnych, który do rady miasta dostali się jako reprezentanci tego okręgu wyborczego:

Artur Jaroszewski (PO): Sedno problemu leży nie w zachowaniu psów, tylko ich właścicieli. I dotyczy to nie tylko Parku Północnego, ale całego Płocka. Właściciele piesków muszą sprzątać po swoich pupilach. Ja, gdy idę na spacer ze swoim Baronem, zawsze mam przy sobie "torebki specjalnego przeznaczenia". Dużą rolę do spełnienia ma tu straż miejska. Ale musimy wszyscy przestać udawać, że nie widzimy problemu.  Pewnie każdemu z płocczan od czasu do czasu zdarzą się w "coś" wdepnąć. Gdy widzimy, że właściciel nie sprząta po swoim piesku, zwracajmy mu uwagę. Jak nie pomoże - róbmy zdjęcia. Na marginesie - ja do zamkniętych parków nigdy z psem nie wchodzę. Bez względu na to, czy obowiązuje taki zakaz czy też nie.

Małgorzata Struzik (PSL), radna miasta i osiedla Zielony Jar: Uczestniczyłam w spotkaniu, podczas którego dyskutowano na ten temat i ostrzegałam, że taka decyzja na pewno spotka się z protestami społecznymi nie tylko osiedla Podolszyce, ale i pobliskich osiedli, czyli Podolszyc Południe i Zielonego Jaru, których mieszkańcy również spacerują po parku. Przeciwnicy psów w parku twierdzą, że oddawanie moczu przez psy negatywnie wpływa na cenny drzewostan parku, ale moim zdaniem, to nie jest takie proste - ewentualne decyzja tego typu spotka się z ogromnym oporem społecznym, bo miłośników zwierząt jest bardzo wielu. Zobaczymy, jakie stanowisko zajmie w tej sprawie pan prezydent w odpowiedzi na interpelację.

Joanna Olejnik (PO): Wbrew pozorom, to wcale nie jest prosty temat i trzeba się zastanowić, jak pogodzić tak różne interesy. Na pewno trzeba również wysłuchać właścicieli psów. Przyznaję, że jeszcze nigdy nie wpłynęły do mnie żadne skargi ani na zanieczyszczenie parku.

Komentarz autorki

Zakaz wchodzenia do parku z psami stałby się de facto zakazem korzystania z niego przez właścicieli psów i uderzyłby w niemałą część mieszkańców trzech wielkich osiedli. W praktyce nie mogliby oni przekroczyć progu parku i korzystać z jego uroków. Ktoś powie: „Mogliby, ale bez psa”.  To faktycznie propozycja nie do odrzucenia: „Drogi właścicielu czworonoga, pospaceruj z psem trzy razy dziennie, po czym zaprowadź zwierzę do domu i wróć sobie pochodzić po parku sam”. Brzmi kusząco, prawda?

Uważam, że obecny regulamin jest dobry, bo godzi interesy różnych osób odpoczywających w parku. Maluchy bawią się na placu zabaw, w części piknikowej tatusiowie puszczają latawce, a dzięki zakazowi wyprowadzania czworonogów na trawnik nikt nie martwi się, że latorośl wdepnie w cuchnącą niespodziankę. O dziwo, jakimś cudem właściciele przestrzegają tego zakazu znacznie sumienniej niż za bramą parku.  Z kolei dzięki zakazowi spuszczania psów ze smyczy latawców za tatusiami nie goni stado rozwścieczonych rottweilerów.  Samopas po parku biegają jedynie zające, zostawiając - o zgrozo - swe zajęcze bobki z nieszczepionych jelit w cennym drzewostanie i pachnących różach...

Co innego, gdyby park był zapaskudzony psimi kupami, a spacerowicze drżeliby ze strachu przed hordami  pitbuli i nie byłoby innych widoków na utemperowanie zuchwałych miłośników psów. Ale w tej sytuacji naprawdę trudno dostrzec racjonalne przesłanki dla uprzykrzania życia znacznej liczbie płocczan.

 

A jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii?


Czytaj też:

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE