reklama

100 etatów. Ratusz to nie pośredniak?

Opublikowano:
Autor:

100 etatów. Ratusz to nie pośredniak? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzeszło 100 nowych osób zatrudniono w Ratuszu, ale nie w charakterze urzędników. Jedna z radnych próbuje dowiedzieć się, dlaczego takich osób jest coraz więcej. Kim są? Radni pytają też, dlaczego w Urzędzie Stanu Cywilnego czeka się w kolejce półtorej godziny. Nowemu sekretarzowi miasta postawiono sporo pytań.

Przeszło 100 nowych osób zatrudniono w Ratuszu, ale nie w charakterze urzędników. Jedna z radnych próbuje dowiedzieć się, dlaczego takich osób jest coraz więcej. Kim są? Radni pytają też, dlaczego w Urzędzie Stanu Cywilnego czeka się w kolejce półtorej godziny. Nowemu sekretarzowi miasta postawiono sporo pytań.

W połowie lutego podejmowaliśmy wątek (zresztą nie pierwszy raz) zatrudnienia w płockim Ratuszu. Jego korytarze i gabinety mieszczą już ponad 700 osób. Ostatnio w drodze konkursu wybrano nowego sekretarza miasta Krzysztofa Krakowskiego. Został on zaproszony na ostatnie posiedzenie komisji rewizyjnej.

Przyszło mu wypowiedzieć się w sprawie, którą dotychczas miała w swojej pieczy pełniąca obowiązki miejskiego sekretarza, Dorota Kozanecka. Chodzi o stan zatrudnienia, ale nie urzędników, tylko osób na stanowiskach dodatkowych, nieurzędniczych. Gdy ostatni raz rozmawialiśmy o tym z radną i jednocześnie wiceprzewodniczącą komisji rewizyjnej, Wiolettą Kulpą, ta zapowiadała, że zamierza wrócić do tej kwestii właśnie podczas obrad komisji. Tym bardziej, że liczba zatrudnionych, jak się okazało, podskoczyła z dwudziestu paru osób do ponad setki.

Według radnej, taki rodzaj zatrudnienia to sposób na ukrycie rzeczywistego poziomu zatrudnienia, ponieważ w oficjalnych zestawieniach wskazuje się przeważnie na etaty urzędnicze. – Proszę mi wytłumaczyć rozrost administracji w takim tempie? – zwróciła się do Krzysztofa Krakowskiego, który rozpoczął od wzmianki o zatrudnieniu 10 osób do monitoringu.

- Jeśli mnie pamięć nie myli, miejski monitoring tworzono w latach 2006 – 2010 – odparła mu zaskoczona Kulpa. – To były etaty urzędnicze. Tylko proszę mi teraz nie mówić, że ten rozrost to z powodu monitoringu… - ale nowy sekretarz sprostował, że rozpoczął od ogólnych informacji na temat zatrudniania.

– Wśród nieurzędniczych mamy 31 gońców, ludzi przyjmowanych na zastępstwa z powodu choroby. Wówczas dochodzi do zdublowania etatów – ale ostatecznie odparł, że coś jest na rzeczy i chyba rzeczywiście z takiej formy zatrudniania powinniśmy zrezygnować. Tylko radny Leszek Latarski zaoponował, że w ten sposób spada bezrobocie. – Ratusz to nie pośredniak – ucięła Kulpa, natomiast Krakowski dodał, że nowi ludzie z monitoringu jednak zostali zatrudnieni jako urzędnicy.

Wiolettę Kulpę interesowały dwie sprawy, koszty i rodzaj wykonywanej pracy osób zatrudnionych na stanowiskach nieurzędniczych. Tym razem okazało się, że wśród nich mamy również kilkadziesiąt osób sprzątających, kierowców, dwóch strażaków, za to kwestią ochrony zajmuje się firma zewnętrzna wyłoniona w przetargu. Dla radnej to były zbyt skąpe informacje, ale nie dla Artura Krasa, który wyszedł z propozycją, aby sprawę odłożyć i dać czas sekretarzowi na odpowiedź na piśmie.

– Nie ma problemu, mogę napisać interpelację – ironizowała Kulpa w stosunku do radnego, który uznał temat za wyczerpany. – Lepiej nie zgłębić, tylko odfajkować – docięła przewodniczącemu komisji rewizyjnej.

W tym momencie do dyskusji podłączył się Michał Twardy z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Poprosił o przedstawienie danych za lata 2002 – 2009. – Nie ma problemu, ja poczekam – dodał Twardy.

- Dajmy sekretarzowi troszkę czasu – zaapelował Artur Kras. – Dopiero co objął osadę.

O to samo poprosił Krakowski. Zamierza przypatrzeć się efektywności pracowników Ratusza. – Tak samo, jak z centralnym systemem informatycznym „Źródło” (wdrożonym w Urzędzie Stanu Cywilnego od początku marca tego roku, który podłączył nasz do ogólnokrajowej bazy) – wyjaśniał. – To, że nie działa, nie oznacza, że zaraz zatrudnimy kolejne dziewięć osób. W ten sposób nie sprawimy, że nagle zacznie działać.

Wioletta Kulpa zapytała więc, dlaczego właściwie nie zrezygnujemy z tego programu, jak zdecydowano w Warszawie. – Ale ja nie odpowiadam za decyzje w stolicy – odbił piłeczkę Krakowski, który dobrze zdawał sobie sprawę, co dzieje się w USC. - Ludzie stoją nieraz półtorej godziny w kolejce.

– Frustracja w nich narasta – kontynuował nowy sekretarz Płocka. – Pamiętajcie, że nie chodzi wyłącznie o nadanie dziecku imienia i śluby. W rachubę wchodzą również emocje negatywne - przypominał. Mimo to na rezygnację z programu u nas raczej się nie zanosi.

Według danych Krzysztofa Krakowskiego, 5% pracowników Ratusza ma uprawnienia emerytalne. – Zgodnie  przepisami, to urzędnik musi sam chcieć odejść - podkreśla sekretarz miasta. - Poza tym zwolnienie to utrata doświadczonego pracownika. Jeśli urzędnik ma służyć mieszkańcom, musimy zmienić ten urząd w taki sposób, aby nadążył za zmieniającymi się realiami. A to wymaga czasu.

Kulpa dopytywała, kiedy dostanie swoje odpowiedzi. – Za miesiąc, za pół roku? – dociekała coraz bardziej zrezygnowana. – Nie przejmujcie się, złożę interpelację (w takiej sytuacji obowiązuje 30-dniowy termin na udzielenie odpowiedzi). – Ktoś tu spłyca rolę radnego. Przedstawiono nam kilka cyferek i mamy się cieszyć, że jest jakiś materiał i koniec sprawy. A mnie interesuje dlaczego zatrudniono ponad setkę osób poza budżetem.

Michał Twardy próbował ją zapewniać, że komisja poczeka do uzyskania materiału od sekretarza. Nikt dyskusji nie zamyka. – Dajmy się wykazać panu Krakowskiemu i do tematu wrócimy – podsumował sprawę Kras.

Czytaj też:

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE