Wygrana z Miedzią Legnica zagwarantowała Wiśle Płock zajęcie trzeciego miejsca w tabeli BetClic I ligi, co z kolei gwarantuje, że półfinał i ewentualny finał baraży Nafciarze rozegrają przy Łukasiewicza 34. Na Orlen Stadionie im. Kazimierza Górskiego Wiśle wiedzie się dobrze - gdyby decydowały tylko mecze rozgrywane na swoich stadionach, Nafciarze cieszyliby się z awansu już od niedzieli. W sezonie 2024/25 w Płocku wygrały tylko dwa zespoły - Znicz Pruszków i Wisła Kraków, a aż 11 drużyn wracało do domu bez zdobyczy punktowych.
Od poniedziałki Wisła Płock przebywa na mini zgrupowaniu w hotelu Bonifacio pod Płońskiej. We wtorek 27 maja porozmawialiśmy z Krystianem Pomorskim, wychowankiem Wisły.
*************
Czy 5 lat temu uwierzyłbyś, gdyby ktoś ci powiedział, że wrócisz do Wisły Płock i będziesz się bił do ostatnich chwil o awans do Ekstraklasy?
Krystian Pomorski: Nie tyle bym nie uwierzył, co pomyślał, że jest to trudne do zrealizowania. Wszystkie moje kroki i cała przygoda od odejścia z Wisły do powrotu była ukierunkowana na ten moment.
Spotykamy się 2 dni przed najważniejszym meczem sezonu. Czy na to pracowałeś całe życie? Po to się trenuje, żeby grać i wygrywać takie mecze.
Dobrze to ująłeś. Pracowałem całe życie, żeby być w takim miejscu. Trzeba się z tego cieszyć i udźwignąć ten moment.
Ty już wywalczyłeś awans w swojej karierze.
Tak w Zniczu Pruszków z II do I ligi. Byłem też w kadrze Wisły, która robiła awans z II do I ligi. “Byłem w kadrze” to adekwatne określenie roli, którą wtedy pełniłem.
To doświadczenie, które pomaga w tym momencie? Trener Mariusz Misiura często wraca do tego momentu.
Czuliśmy, grając z Hutnikiem Kraków, że jeśli wygramy, to dwie pozostałe drużyny są lekkim dołku i się potkną. Jeśli wygramy, to będzie awans.
Tak, to doświadczenie może mi pomóc. Rzadko gra się taki mecz w Polsce, porównałbym to do Mistrzostw Świata - albo w lewo albo w prawo. Jesteśmy w takiej sytuacji, przeżyłem to. Trudno grało się ten mecz z Hutnikiem, czułem jego wagę, ale udźwignąłem to, awansowaliśmy. Wierzę, że teraz też tak będzie.
Nie chcę niczego ujmować Zniczowi Pruszków ani Hutnikowi Kraków, ale czym innym było na pewno granie przy 750 kibicach, a czym innym będzie mecz przy Łukasiewicza 34 przy kilku tysiącach fanów.
Zdecydowanie tak. Rola Znicza Pruszków wtedy w II lidze i później w I jest zupełnie inna, niż dzisiejszej Wisły Płock. Każdy remis jest rozpatrywany w kategorii straconych 2 punktów, a w Zniczu remis był zdobytym punktem. Ciężar gatunkowy jest inny, ale tak jak mówiłeś: na to pracuje się całe życie. Trzeba się cieszyć, że jest taki moment sezonu, a my gramy o coś dużego.
Na stadion przyjdą tysiące kibiców, wśród nich rodzina, znajomi, sąsiedzi.Wpadną też na pewno koledzy z poprzednich drużyn. Czy taka presja pomaga czy pęta nogi?
Teraz już pomaga. Na początku było z tym trudniej, bo wiadomo, że chce się pokazać przed trenerem, włodarzami, ale i bliższymi i dalszymi znajomymi. Trzeba było się przyzwyczaić, że w Płocku jest więcej par oczu, które patrzą głównie na ciebie. Liczyłem się z tym. Nie ukrywam, że potrzebowałem chwili czasu, żeby to mnie napędzało a nie podcinało skrzydła.
Wróćmy do momentu, w którym wracałeś do Wisły. Wiadomo było, że trener Mariusz Misiura nie trafi do Warty Poznań, władzom Wisły udało się porozumieć i kilkanaście dni później potwierdzenie, że Krystian Pomorski wraca. Jak to wyglądało? Mariusz Misiura zadzwonił i powiedział “potrzebuję cię mój żołnierzu”?
Pierwszy kontakt z Wisłą miałem już zimą. Rundę wiosenną grałem ze świadomością, że jest zainteresowanie. Co jakiś czas był telefon z Płocka, głównie od Bartka Sielewskiego. Osoba trenera Misiury dała ostateczną pieczątkę, ale jest bardzo duża szansa, że do Płocka i tak bym trafił.
Użyłem już sformułowania “żołnierz Mariusza Misiury”, bo kimś takim zdaje się byłeś w Zniczu Pruszków, tak cię określano. Postrzegasz się tak, że co trener nakreśli, to wybiegasz, wykonasz tę nieprzyjemną pracę na boisku, ale też weźmie na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach, jak teraz z Miedzią czy na wyjeździe w Stalowej Woli. Określiłbyś się mianem “żołnierza”?
W tym momencie tak. Gdyby prześwietlić moją całą przygodę, to ja zawsze oddaję całego siebie drużynie. Trener Misiura wymaga takich rzeczy, więc to robię. Staram się ze swoich zadań wywiązywać jak najlepiej. Zawsze oddaję siebie drużynie i myślę, że to pozwalało mi funkcjonować w poprzednich klubach i odnajdywać się na boisku.
Co Wisła Płock szlifuje przez 3 dni na zgrupowaniu?
Nic w te 3 dni nie wymyślimy, nie rozpiszemy futbolu na nowo i nie wywrócimy drużyny do góry nogami. Są szczegóły do dopracowania i tyle. Będziemy bazować na tym, co zbudowaliśmy przez rok, a jest tego trochę. Wyciągniemy z odpowiedniej szufladki dokumenty z naszymi wariantami, użyjemy ich w czwartek i miejmy nadzieję, że będą skuteczne.
Bramka z Miedzią Legnica to element taktyki czy po prostu zauważyłeś, że masz sporo miejsca i zdecydowałeś się na strzał?
Trenerzy od dłuższego czasu zachęcają nas do próbowania strzałów z dystansu, mamy na to przyzwolenie. Bywały mecze, w których staraliśmy się wejść z piłką do bramki. Nie było to trenowane przez ostatni tydzień czy dwa, ale mamy powtarzane, żeby próbować. Druga bramka Daniego, dużo ładniejsza od mojej, z podobnej pozycji, decyzja ta sama. W tym meczu ta broń zdała egzamin.
W tym sezonie zdobyłeś 6 bramek. To cię satysfakcjonuje? Wydaje mi się, że to wynik ponad oczekiwania. Nie wiem czy ktoś oczekiwał od Krystiana Pomorskiego, że zdobędzie 6 bramek.
Tak, satysfakcjonuje mnie to, ale nie ukrywam, że chciałbym jeszcze coś dołożyć.
Najlepiej już w czwartek, ale nie wybiegajmy może za daleko, bo na drodze do finału jest jeszcze Polonia Warszawa.
Okej, to jesteśmy umówieni na czwartek. Byłoby pięknie.
Jaka panuje atmosfera w zespole? Dla was płocczan to na pewno coś niesamowitego, ale jest duża grupa zawodników nie stąd. Mają szansę zapisać się na kartach historii Wisły Płock na zawsze. Jest takie poczucie?
Oczywiście każdy jest świadomy co możemy zrobić dla klubu, ale i dla nas. To duża różnica - grać w I lidze czy w Ekstraklasie. Każdy jest świadomy co może zrobić. Obcokrajowcy i wszyscy pozostali to rozumieją, że płocka publiczność jest wymagająca, a Wisła ma tradycje ekstraklasowe. Klub zawsze będzie dążył do tego, żeby grać w Ekstraklasie.
Czy uważasz, że lepiej smakuje awans wywalczony samemu czy na zasadzie transferu?
Miałem taką sytuację, kiedy to ze Świtu Nowy Dwór z III ligi poszedłem do II ligi do Znicza Pruszków. Do I ligi zrobiliśmy awans. Zdecydowanie lepiej samemu sobie wywalczyć promocję. Smakuje to bardzo dobrze i wierzę, że już niebawem posmakuję tego uczucia ponownie.
Jak ważne będzie wsparcie kibiców w barażu?
To dla nas mega ważne. Kiedy wiedzieliśmy już że nie wywalczymy bezpośredniego awansu, to bardzo chcieliśmy skończyć na 3. miejscu, które daje nam szansę rozegrania dwóch meczów na swoim stadionie. Bądźcie z nami, co by się nie działo. Myślę, że ta drużyna pokazała, że na to zasługuje. Kibice w tym sezonie są świetni. Nie zmieniajcie nic, kontynuujcie robotę, bo jest naprawdę super.
Komentarze (0)