reklama

Puchar Polski nie dla Wisły Płock

Opublikowano:
Autor:

Puchar Polski nie dla Wisły Płock - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportTylko jednej bramki w niezwykle dramatycznej końcówce meczu z Vive Targami Kielce zabrakło Wiśle, aby doprowadzić do wyrównania. Niestety, po końcowej syrenie to kieleccy kibice mogli śpiewać „Puchar jest nasz”.

Tylko jednej bramki w niezwykle dramatycznej końcówce meczu z Vive Targami Kielce zabrakło Wiśle, aby doprowadzić do wyrównania. Niestety, po końcowej syrenie to kieleccy kibice mogli śpiewać „Puchar jest nasz”.

Każdy z trenerów miał przed finałem Pucharu Polski swoje problemy. Trener Kisiel przyzwyczaił się wprawdzie do faktu, że wciąż nie może korzystać z usług kontuzjowanego Petara Nenadicia, ale po sobotnim meczu wypadł mu z drużyny również Paweł Paczkowski. Tymczasem trener Bogdan Wenta ma zgoła inny kłopot – czyli problem bogactwa. Kontuzjowani jeszcze niedawno zawodnicy wrócili do gry i bardzo chcieli „zaistnieć” w meczu o pierwsze tegoroczne trofeum.

Wisła w finale grała w roli gospodarza i jak przystało na tę rolę, zdobyła bramkę jako pierwsza. Niestety, odpowiedź kielczan była niemal natychmiastowa. Gra bramka za bramkę toczyła się przez pierwsze dziesięć minut, ale w roli zespołu goniącego wynik występowały Vive Targi.

Wisła miała kilka okazji do powiększenia przewagi, ale gdy kielczanie tracili piłkę, drużyna prowadzona przez trenera Krzysztofa Kisiela zazwyczaj „odwdzięczała się” tym samym.

Role odwróciły się po dziesięciu minutach. Na prowadzenie wyszli obrońcy pucharu, a Wisła musiała gonić wynik. Do pewnego momentu czynili to wprawdzie dość skutecznie, ale na przerwę schodzili z dwubramkową stratą.

Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli kielczanie, którzy dość szybko odjechali na sześć bramek i wydawało się, że zaczynają przejmować pełną kontrolę nad meczem. Ale Wisła nie zamierzała rezygnować z walki. Zaczęło się powolne, mozolne niwelowanie strat. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden...

Za każdym razem trzeba było potężnego wysiłku, aby zbliżyć się do Kielczan o jedno oczko. Chociaż w bramce cudów dokonywał Marin Sego, koledzy z zespołu nie zawsze potrafili w pełni wykorzystać szanse, jakie dawały jego genialne interwencje.

Końcówka meczu była niezwykle dramatyczna i nerwowa. Czerwone kartki zobaczyli Kamil Syprzak i Rastko Stojković. Gdy niedługo przed końcem Valentin Ghionea zdobył z rzutu karnego bramkę na 27:28, wydawało się, że jest jeszcze szansa na remis, jednak nie udało się.

Ambitnie walczącej w końcówce Wiśle zabrakło czasu, ale przede wszystkim skuteczności i zimnej krwi w kilku momentach.

O ile jednak po ligowym meczu w Kielcach niewiele dobrego dało się po wiedzieć o grze nafciarzy, to teraz było znacznie lepiej. A to – mimo wszystko – daje cień szansy przed finałami fazy play-off.


Wisła Płock – Vive Targi Kielce 27:28 (12:14)

Wisła: Sego – Ghionea 9, Wiśniewski 6, Nikcević 3, Toromanović 2, Eklemović 2, Syprzak 2, Spanne 1, Kubisztal 1, Kavas 1, Twardo, Chrapkowski, Ilyes.

Vive: Szmal, Losert – Zorman 4, Buntić 3, Lijewski 3, Stojković 3, Jurecki 3, Jachlewski 3, Cupić 3, Olafsson 2, Rosiński 2, Bielecki 1, Musa 1, Strlek.



fot. Paweł Jakubowski

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE