Płocczanie musieli wygrać, by zachować szansę na zdobycie tytułu mistrza Polski w tym sezonie. Oczywiście gdyby punkty stracił jeszcze zespół z Kielc, wszystko byłoby możliwe, ale porażka Vive na krajowym podwórku raczej jest mało prawdopodobna.
Jesienią ub.r. w Orlen Arenie płocczanie wygrali tylko 27:26 i wiadomo było, że zajmujące trzecie miejsce w tabeli Azoty będą w piątek bardzo wymagającym rywalem.
Azoty - Wisła. Wysoka przewaga płocczan
W drugiej minucie meczu w nowej hali w Puławach rzutem z dystansu wynik otworzył Zoltan Szita. Po obronie Adama Morawskiego na 2:0 podwyższył Szita i słychać było kibiców ekipy z Płocka. Koncertowe parady "Loczka" sprawiły, że po kontrze Przemysława Krajewskiego było 4:1.
Gdy w 8. minucie z kontry na 6:1 trafił Krajewski, zdenerwowany trener gospodarzy poprosił o czas. Nafciarze grali bardzo szybko, twardo w obronie, w tym okresie z płockim "murem" Azoty nie dawały sobie rady.
Nafciarze nie wykorzystali kilku sytuacji, ale i tak po 14. minutach było 10:5. Gra się wyrównała, wciąż świetnie bronił Morawski, ale sześciobramkowa przewaga chyba nieco uśpiła Nafciarzy. Płocczanie zaczęli popełniać błędy w ofensywie. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Azoty zmniejszyły straty do trzech trafień (14:11).
Ale Wisła znów zagrała o półkę lepiej, niż Azoty. Po trafieniu Lovro Mihica trzy sekundy przed końcem na tablicy pojawił się wynik 18:12.
W drugiej połowie goście początkowo grali bardzo dobrze, po 39. minutach wygrywali już 22:14. Ale to nie był koniec walki, W ciągu zaledwie sześciu minut Azoty - często po rzutach do pustej bramki, gdy Wisła grała w osłabieniu - doszły na 23:20!
Azoty - Wisła. Stuprocentowy Krajewski
Niewiele pomógł czas dla Nafciarzy, na dodatek świetnie zaczął bronić Mateusz Zembrzycki. Miejscowi uwierzyli, że ten pojedynek jeszcze nie jest przegrany. Przy stanie 24:21 znów błysnął Morawski, broniąc karnego. Dwie bramki dołożył Lovro Mihić, Wisła powiększyła prowadzenie do 26:21 i w niespełna dziewięć minut przed końcem trener gospodarzy poprosił o czas.
Ale Nafciarze byli skoncentrowani, znów obronił Morawski (MVP meczu, 11 obron), trafił świetnie dysponowany Szita i przewaga wzrosła do 6 trafień. Cztery minuty przed końcem Krajewski trafił z karnego na 29:23, po chwili poprawił z kontry i znów bardzo głośno zrobiło się w sektorze, zajmowanych przez fanów Wisły.
Gospodarze ambitnie walczyli do końca, ale byli po prostu znacznie słabsi od płocczan. Kolejną bramką popisał się Michał Daszek, grający z tamponem w nosie, gdyż ucierpiał w jednej z akcji.
W ostatniej sekundzie Azoty dobił Krajewski (9 rzutów, 9 bramek w tym meczu!), Wisła wygrała różnicą 8 bramek i zawodnicy mogli się cieszyć razem z fanami. Wszystko wskazuje na to, że o mistrzostwie Polski decydować będzie dopiero mecz Wisły w Płocku z Łomżą Kielce.
Azoty Puławy - ORLEN Wisła Płock 24:32 (12:18)
Bramki dla Wisły: Krajewski 9, Szita 7, Mihić 6, Kosorotow 5, Daszek 2, Serdio 1, Sunsja 1, Mindegia 1
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.