reklama

Mariusz Misiura przerwę wykorzystuje na staż w Slavii Praga. - Nie możemy się zatrzymywać, bo Europa biegnie [ROZMOWA]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Miecznik/Portal Płock

Mariusz Misiura przerwę wykorzystuje na staż w Slavii Praga. - Nie możemy się zatrzymywać, bo Europa biegnie [ROZMOWA] - Zdjęcie główne

foto Tomasz Miecznik/Portal Płock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportZawodnicy Wisły Płock dostali kilka dni wolnego w czasie przerwy na mecze reprezentacji. Wielu z nich zmaga się z mniejszymi lub większymi urazami i temu jest poświęcony ten tydzień. Trener Mariusz Misiura nie daje sobie jednak wolnego - szkoleniowiec Nafciarzy 5 dni spędzi na stażu w Slavii Praga.
reklama

Skąd w ogóle pomysł na staż w Slavii Praga?

Mariusz Misiura: Slavia w tym roku gra w Lidze Mistrzów. To dość niezwykłe osiągnięcie. W ostatnich latach regularnie grają w Europie, czy to w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Osiągnęli ten poziom i wiedzą jak to robić. Chcę zobaczyć co robią inaczej, co myślą i w co wierzą - coś co im daje regularnie to, co w naszym kraju na tę chwilę jest nieosiągalne. Na razie gramy w Lidze Konferencji i to jest dla nas sukcesem. Tutaj Liga Europy czy Liga Mistrzów to norma.

Dzięki znajomości Radka Kucharskiego z dyrektorem Slavii mam możliwość stażu właśnie tutaj. 

Czego trener może się nauczyć przez 5 dni? A może chodzi o podpatrzenie podejścia?

reklama

Tu właśnie nie chodzi o naukę, a o zrozumienie w jakim momencie i co zrobiła Slavia Praga, że jest w tym miejscu, w którym jest. Nie przyjechałem tu zobaczyć jak rozmawiać z zawodnikami czy prowadzić treningi. Każdy z nas ma jakieś przekonania, że filozofia którą ma i wdraża przyniesie jakiś efekt. Spotykam się i rozmawiam z dyrektorem sportowym, szefem skautingu, trenerami - chcę zrozumieć ich perspektywę, co zmienili w swoim podejściu na przestrzeni ostatnich lat, jakie są ich przemyślenia i w jaką drogę wierzą, żeby regularnie grać w Europie i ile to kosztuje pieniędzy, ale też czasu i zaangażowanych osób. Czesi dali mi poczucie, że wszyscy mają tu otwarte głowy i nic nie dzieje się bez przyczyny. Najpierw trzeba zainwestować pieniądze i czas w projekt. Oni przemyśleli dlaczego nie awansowali wcześniej do Pucharów, co robili źle, że zawodnicy wyglądają gorzej od zawodników w innych krajach. Później wprowadzili swój plan i nawet jeśli są niepowodzenia, to rozumieją z czego wynikają, wprowadzają modyfikacje i konsekwentnie idą dalej. To im dało to, co teraz mają.

reklama

Powiedziałbym, że to wiara, konsekwencja, otwarty umysł, żeby poszerzać takie obszary jak sztab trenerów i ciągły ich rozwój, skauting, psycholog w klubie, medycyna, ludzie dbający o boiska. To co ja mówię od początku w Płocku: “jedność”. Widziałem to w Hiszpanii i Chinach, widzę że dotarło też do Czech. Im więcej kompetentnych ludzi w wielu obszarach, współpracujących ze sobą dla dobra klubu i drużyny, tym lepszy i bardziej wymierny efekt. Jeśli każdy w swoim obszarze będzie robił dobrą pracę, rozmawiał z innymi działami o problemach, które trzeba pokonać, to później jest to widoczne na boisku. Zawodnik czuje się w danym klubie dobrze, spełnia oczekiwania. Jestem tu trzeci dzień i jestem pod niesamowitym wrażeniem tego, jak ludzie potrafią ze sobą rozmawiać, jak mają otwartą głowę. Nie są zamknięci w bańce, że jeśli 5-6 lat temu odnieśli sukces, to niekoniecznie trzeba tak samo pracować, bo piłka się zmieniła. Trzeba coś w sobie zmienić.

reklama

Trener jest w Pradze sam?

Tak.

Ilu trenerów na takim stażu jest?

Różnie. Tu jest grupa szwedzka, 12 osób, która jest przy okazji na stażu w akademii. Ja łączę czas - jestem na niektórych wykładach akademii, gdzie mogę zobaczyć jaką mają filozofię w szkoleniu w Slavii Praga. Codziennie spędzam razem 11 godzin.

Mam też indywidualny czas przy pierwszej drużynie. Poznaję pracę i ludzi, którzy zajmują się pierwszym zespołem.

Czy są już spostrzeżenia co można przełożyć na pracę w Wiśle Płock na już?

reklama

Doceniam świetną pracę w ostatnim czasie naszych Prezesów, rady, dyrektorów, sztabu i zawodników, ale musimy iść dalej. Nie możemy się zatrzymywać, bo Europa biegnie w szybkim tempie a my, żeby ich dogonić, musimy iść na dużej ilości sprintów.

Otwartość ludzi. Uważam, że to klucz. Poczynając od właściciela, przez radę nadzorczą, zarząd, dyrektora, zawodników - żeby nam wszystkim przyświecał jeden cel: dobro klubu i drużyny, robienie wszystkiego, żeby drużyna była dobrem. Myślę, że wymaga to szerszego spotkania, wypracowania kierunku w którym wszyscy idziemy i żeby później wszyscy chcieli się z nim utożsamiać i robili wszystko, aby osiągnąć cel. To inspiracja i chcę, żeby to u nas zaistniało w jeszcze większym wymiarze.

Tu nie ma problemu, żeby trenować trzy razy na płycie boiska. Pierwsza drużyna pracuje na tym samym boisku, co zespół U-9. Kiedy pytam się dlaczego tyle razy mogą trenować na boisku, to pada odpowiedź, że boisko jest do grania w piłkę, a nie robienia zdjęć. Boisko ma być przygotowane tak, jak piłkarze chcą: odpowiednia ilość wody, trawa ma być skrócona tak, jak chcą piłkarze, a nie jak pracownikowi się wydaje, bo to nie pracownik później gra. To piłkarze muszą się czuć na boisku jak najlepiej, bo to oni mają później wygrać mecz. Po pierwsze kluczem jest, żeby zawodnik trenował w warunkach, jakie będzie miał w meczu, czyli na płycie. Jeśli zawodnicy lubią grać na mokrym boisku, to nawodnienie murawy ma być takie, jak chcą. To samo z długością trawy.

W skautingu po kilku kolejkach trener mówi np. że brakuje mu kreatywnego skrzydłowego, który wyróżniałby się w bocznym sektorze dryblingiem. Liga czeska jest dziś najbardziej intensywna w całej Europie. Zawodnik, który dołączy do klubu, musi pasować pod tym względem. Nawet jeśli ma super umiejętności, ale nie może grać na takiej intensywności, to jest od razu skreślany. Muszą się wszystkie parametry zgadzać, żeby taki zawodnik trafił do drużyny i można go było pokazać na boisku. Potem nie ma rozczarowania, bo ktoś ma umiejętności, ale nie pasuje pod względem wymogów motorycznych. Patrzę, jak wszystkie departamenty współpracują. To niesamowite. To mnie utwierdza, że czas w Chinach czy Hiszpanii to jedność, w szerszym wymiarze. W Płocku pracujemy dobrze, jest postęp, progres, ale musimy cały czas być głodni, chcieć więcej i więcej. Tu chodzi o jeszcze szersze spojrzenie, określenie gdzie chcemy, żeby Wisła Płock była za jakiś czas. Uważam, że trzeba sprecyzować strategię i później wszystkie ręce na pokład i współpraca. Nie wytykanie palcami, ale ciężka praca.

Zespół dostał kilka dni wolnego. Kiedy wracacie do pracy?

Jest podział. Część zawodników wraca w środę, część w czwartek, Edi np. dopiero w niedzielę. Podzieliliśmy to na różne momenty. Kontuzjowani zawodnicy dołączą jeszcze później.

Staraliśmy się podzielić to tak, żeby wszyscy zawodnicy byli dostępni na mecz z Termaliką. Chcemy wykorzystać tę przerwę na maksymalną regenerację. W tygodniu przed meczem skupimy się stricte na planie meczowym. Kluczem jest jednak odzyskanie wszystkich zawodników do gry. Przez ostatnich 5 meczów mieliśmy zawodników, którzy grali z jakimiś blokadami, na zastrzykach, tabletkach, z dyskomfortem.

Albo w ogóle nie grali.

Dokładnie. To nie pozwalało nam w pełni pokazać potencjału. Wyszliśmy z założenia, że naszym priorytetem jest doprowadzenie zawodników do zdrowia.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo