Historia Jime i Wisły Płock nie jest usłana różami. Urodzony w Madrycie zawodnik przeniósł się do Polski latem 2023 roku - to był jego pierwszy wyjazd do innego kraju w roli piłkarza. W ojczyźnie grał głównie w III lidze, choć od kilku lat wiadomo, że nawet tacy zawodnicy są w stanie podbić rozgrywki nad Wisłą.
Jime nie od początku odnajdywał się jednak w Wiśle Płock. Kontuzje, zmiany trenerów, ustawień - Hiszpan w sezonie 2023/24 nie pokazał pełni swoich możliwości, zagarł zaledwie 761 minut w 12 meczach. Nie zdobył żadnej bramki, zaliczył 3 asysty.
Po sezonie wrócił do Hiszpanii - w kontrakcie co prawda była klauzula o możliwości przedłużenia umowy, ale była opcja, by nie weszła ona w życie. Mariusz Misiura, jeszcze jako trener Znicza Pruszków, regularnie pojawiał się przy Łukasiewicza 34 i dostrzegł potencjał Jime. Wskazywał, że niewielu jest zawodników w I lidze, którzy są w stanie okiwać 1,2, a nawet 3 rywali. Obecny trener Wisły Płock widział więcej, niż kibic, bo płaczu po Jime w Płocku nie było.
Mariusz Misiura się jednak uparł i przekonał zawodnika do podpisania nowego kontraktu z Wisłą Płock - tym razem do 30 czerwca 2026 roku. To była bardzo trafna decyzja, bo Jime z miejsca stał się jednym z najważniejszych zawodników w układance Nafciarzy. Sezon skończył z 33 meczami na koncie i 12 zdobytymi bramkami - był najskuteczniejszym zawodnikiem Wisły w sezonie 2024/25. W tym sezonie również zaczął strzelać - w meczu z Piastem Gliwice zdobył swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie.
Były tygodnie, że w klubie obawiali się, że przyjdzie oferta za Jime i zawodnik opuści Wisłę. Pytania były, ale nic konkretnego się nie pojawiło. Przy Łukasiewicza 34 postanowili nie zwlekać i już teraz rozpocząć rozmowy o przedłużeniu kontraktu. Efektem jest nowa umowa, ważna do 30 czerwca 2028 roku.
Komentarze (0)