Jacek Kruszewski: Wisła wróciła na miejsce, na które ten klub i miasto zasługują [ROZMOWA]
Opublikowano:
Autor: Michał Wiśniewski | Zdjęcie: Wisła Płock S.A.
foto Wisła Płock S.A.
reklama
Przeczytaj również:
SportWisła Płock wywalczyła drugi w ostatnich 10 latach awans do Ekstraklasy. W 2016 roku sternikiem Nafciarzy był Jacek Kruszewski, który na stanowisku pozostał do końca sezonu 2019/2020. Z byłym prezesem Wisły rozmawiamy o wyzwaniach, przed jakimi stoi klub, a także o przyszłości Arkadiusza Recy.
reklama
Taka sama radość jak 9 lat temu czy jednak nieco inna?
Jacek Kruszewski: Radość z punktu widzenia fanatyka jest taka sama. Ja byłem, jestem i będę kibicem Wisły i tu nic się nigdy nie zmieni, więc cieszę się bardzo z powrotu na salony. Ale awans 2016 był szczególny, bo wtedy odpowiadałem za klub, a przede wszystkim odbudowywaliśmy go z głębokiej z ruiny. Gdy przejmowałem Wisłę w 2 lidze nikt, no może niewielu wierzyło, że za kilka lat będziemy mieć Ekstraklasę, utrzymamy ją, będziemy robić kosmiczne transfery, doprowadzimy do powrotu ORLENu i w końcu rozpocznie się inwestycja w obiekty. Tamten awans smakował niesamowicie. W mieście i okolicach czuć było euforię, prawdziwe szczęście kibiców. Potem kilka lat w Ekstraklasie przyzwyczaiło nasze społeczeństwo do wysokiego poziomu, przyszedł jednak dramat ze spadkiem i ludzie na pewno czuli się bardzo rozczarowani i zniechęcili się. Obecny powrót do Ekstraklasy to niewątpliwy sukces, ale nie można go porównywać do tego z 2016. To były inne realia, bieda aż piszczała, stadion się rozsypywał, a o takich pieniądzach jakie dzisiaj miasto przeznacza na Wisłę wtedy nawet nie marzyliśmy. Ale jaka tam była atmosfera! Ogień! A zespół mieliśmy złożony praktycznie z samych Polaków, z obcokrajowców był chyba tylko Mitko Iliev.
Rok przed awansem był jeszcze Marko Radić!
A no tak, kilka meczów rozegrał, podobnie jak Lukas Kubus. Dziś nie mam absolutnie zamiaru umniejszać sukcesu obecnej ekipie. Przekazałem gratulacje m.in. prezydentowi, wysłałem je też trenerowi. Ale nie będę ukrywał, że szkoda mi tych kilku straconych sezonów. Nie zapomnę jak rozpoczynaliśmy budowę stadionu i mówiłem “wytrzymajmy jeszcze kilka lat w ESA, zbudujemy stadion i będziemy mówić o wielkich planach na Wisłę”. I jestem przekonany, że dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby nie nerwowe ruchy podjęte kilka lat temu. Szkoda, po prostu szkoda, że zupełnie niepotrzebnie cofnęliśmy się o 9 lat, ale to już historia. Cieszmy się, że Wisła wróciła na miejsce, na jakie tak klub, jak i miasto zasługują.
Jesteś jedyną osobą w Płocku, która może powiedzieć z czym klub mierzy się w momencie awansu. Świętowanie może trwać pewnie maksymalnie 24 godziny, a później trzeba zakasać rękawy i działać.
Tak naprawdę dla działaczy nie ma w ogóle czasu na fetowanie, urlopy, odpoczynek. Świętować mogą piłkarze i kibice, ale dla reszty ludzi odpowiedzialnych za klub wielka praca dopiero się zaczyna.
A jest co robić, bo trzeba solidnie przygotować zespół i cały klub na ogromne wyzwanie, jakim jest Ekstraklasa. Na szczęście Wisła ma dziś nowy stadion i wciąż duży potencjał kibicowski, dobrą piramidę sponsorską, dojdą duże pieniądze z praw telewizyjnych. Właściciel też na pewno klubu nie opuści, więc bardzo solidne podstawy, jakich my nie mieliśmy, już są.
Słyszałem wypowiedź trenera na konferencji prasowej po meczu odnośnie kontraktów dla sztabu, posady dyrektora sportowego i rozumiem go. Poza tym zespół absolutnie wymaga wzmocnienia, bo Ekstraklasa to zupełnie inne wyzwania. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że trudno jest awansować, ale w elicie są już tylko najlepsze zespoły, duże marki, ogromne pieniądze, znacznie lepsi piłkarze. I bardzo ciężko się na tym poziomie utrzymać. Kadra na Ekstraklasę musi być solidnie zbudowana, bo jak mówiłem: czeka nas ogromne wyzwanie. Z mojej perspektywy, człowieka który wywalczył awans i się w niej 4 razy utrzymał, trudniej jest pozostać w elicie. Przed klubem więc na pewno dużo pracy, pewne decyzje trzeba szybko podejmować, ale wierzę, że przy Łukasiewicza 34 zdają sobie z tego sprawę.
Media we Wrocławiu podają, że Dariusz Sztylka jest już po słowie ze Śląskiem i wszystko wskazuje na to, że właśnie tak jest. Jak twoim zdaniem to zamieszanie wpływa na klub?
Na pewno działa to na niekorzyść Wisły. Sam dostałem kilka pytań od ludzi, którzy nie wiedzą że już nie jestem w klubie, na zasadzie “co tam się dzieje?”, że trener kilkadziesiąt minut po wywalczeniu awansu mówi publicznie takie rzeczy.
Osobiście się nie dziwię, że Mariusz Misiura wyciąga wnioski z tego co się dzieje w polskiej piłce, bo czasami decyzje niektórych klubów rzeczywiście są absurdalne.
Szczerze jestem zaskoczony, że te ważne tematy nie zostały omówione wcześniej. Wiedzieliśmy przecież od dawna, że mamy baraże i można poczynić pewne ustalenia, że w przypadku awansu robimy tak, a w przypadku jego braku usiądziemy i porozmawiamy. Sam tak zrobiłem, awans w 2016 roku robiliśmy bez dyrektora sportowego, ale Łukasz Masłowski był już dogadany, a sztab w 100% wiedział na czym stoi bardzo długo przed Zawiszą.
Nie chcę oceniać pracy zarządu, bo to nie moja rola. Takie sygnały jednak nie działają niestety dobrze na wizerunek klubu. Podoba mi się natomiast podejście trenera. Jest konkretny i bardzo ambitny. Kiedy słyszę o grze o mistrzostwo Polski, to naprawdę mocny plan. A to w takim razie ogromne wyzwanie dla władz klubu, bo zespół i warunki do gry o wysokie cele muszą zapewnić szkoleniowcowi działacze. Pracy jest więc mnóstwo, ale jak powiedziałem wcześniej - Wisła to obecnie zupełnie inny, o innych diametralnie możliwościach, klub jeśli porównamy go do tego sprzed 9 lat temu. Awans to ponadto zastrzyk potężnej energii, której nie może zabraknąć działaczom, właścicielowi, radzie nadzorczej żeby poskładać to wszystko. Wierzę, że właśnie to robią.
Gdybyś miał się wcielić w rolę podpowiadacza to na jakich pozycjach widziałbyś wzmocnienia?
Nie chcę się bawić w podpowiadacza. To co widzimy na boisku to jedno, ale to czego nie zobaczy się z trybun to zupełnie inna sprawa. Obserwacja, zachowanie na treningach, w szatni. Wiele aspektów wpływa na to jak zespół wygląda w meczu. Jest kilku liderów i ciężko sobie wyobrazić dziś Wisłę bez Daniego Pacheco czy Łukasza Sekulskiego, ale uważam, że nie zaszkodziłoby wzmocnić każdą formację, bo przed Wisłą zupełnie inne wyzwania.
Myślę, że dyrektor jest na tyle doświadczony, że gdzieś ten plan na zespół ma i będzie go teraz realizował, zakładając że zostaje w klubie. Oby te głosy niepokoju na jego temat, a także zarządu, trenerów już się nie pojawiały. Praca, praca i jeszcze raz praca, najlepiej w ciszy.
Widziałem zdjęcie na stronie Wisły Płock, na którym pozujesz z koszulką Arka Recy. Jest szansa na powrót Arka? [Jacek Kruszewski jest teściem Arkadiusza Recy - red.]
A tak, tę koszulkę obiecałem jednemu z kibiców Wisły i sympatykowi Arka. Niestety Spezia przegrała minimalnie finał o awans do Serie A. Reci wrócił co prawda na boisko po kilkutygodniowym leczeniu kontuzji, ale grał tylko kilkanaście minut. Przed rokiem jego gole uratowały Spezię przed spadkiem, teraz się nie udało.
Co do powrotu, to oczywiście rozmawiamy w domu także o tym. Prawie na każdym meczu Bartek Sielewski pyta co u o Arka i kiedy będzie gotowy na powrót do Płocka. Reci nigdy nie ukrywał, że Płock traktuje jak dom, a Wisła to najważniejsza klub w jakim grał, bo z niej ruszył w wielki świat. Wierzę, że wcześniej czy później założy jeszcze koszulkę Wisły. Dziś losy jego dalszej kariery się ważą. Opcji jest kilka - pozostanie w lidze włoskiej, powrót do Polski, są inne możliwości. Wszystko wyjaśni się w najbliższych dniach. Arek, Kasia też kibicują Wiśle, nie może być inaczej. Bardzo bym chciał, żeby wrócił do Płocka, grać z Wisłą o najwyższe cele, a jest jeszcze przecież kilku „moich” piłkarzy, którzy mogliby w tym pomóc, np. Damian Szymański.
Ja pomyślałem o Przemku Szymińskim.
Oczywiście, Szymi to też kozak. Dziś to są jeszcze piłkarze, którzy wnieśli by dużą jakość do polskiej ligi. Myślę, że jest szansa, że jeszcze ich kiedyś przy Ł34 zobaczymy.
Które miejsce Wisła Płock zajmie w sezonie 2025/26?
W pierwszym sezonie spokojne utrzymanie biorę w ciemno, bo wiem jak tam jest ciężko przetrwać. Wiele oczywiście zależy od tego jak zespół będzie wyglądał - czy uda się zatrzymać wszystkich podstawowych piłkarzy i jak poważne będą wzmocnienia.
Ale ambicje trenera mi bardzo imponują, gra o europejskie puchary i mistrzostwo Polski - tak trzeba mówić, mierzyć wysoko. Dziś jesteśmy już takim klubem przed którym można i trzeba stawiać wysokie cele.
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)