reklama
reklama

Cztery mecze, zero punktów Nafciarzy. Tym razem od Wisły minimalnie lepszy Magdeburg [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock słabo zaczęli mecz z triumfatorem zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, później ambitnie odrabiali straty, ale ostatecznie ulegli zespołowi z Niemiec 26:28 (12:14).
reklama

W czwartkowy wieczór zespół z Płocka zagrał po raz czwarty w obecnym sezonie EHF Champions League. Wcześniej Nafciarze przegrali wszystkie trzy mecze - w Porto 23:24, w Płocku z GOG 26:30 i w Montpellier 28:30. 

Boli, że na koncie Wisły jest okrągłe zero punktów, bo w każdym z tych trzech meczów zespół z Płocka prowadził nawet różnicą 3-4 bramek, była więc szansa na całkiem pokaźną zdobycz punktową.

Teraz trzeba szukać punktów już w każdym kolejnym meczu, bo z ośmiozespołowej grupy do dalszej fazy awansuje sześć, więc sprawa się Wiśle zaczyna mocno komplikować.

Kalendarz sprawił, że w czwartej kolejce Nafciarze trafili na triumfatora zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, wicemistrza Niemiec - SC Magdeburg. W poprzednim sezonie Wisła toczyła z Niemcami bardzo wyrównane pojedynki, więc kibice liczyli, że w czwartek jest w stanie wygrać.

Dodajmy, że Magdeburg w Bundeslidze prezentuje się dobrze, po ośmiu kolejkach zajmuje trzecie miejsce. Ale już w Lidze Mistrzów w trzech meczach zgromadził zaledwie dwa punkty, to znacznie poniżej oczekiwań.

- Musimy się postarać zdobyć punkty w szczególności, że gramy we własnej hali przed naszymi kibicami. Znamy SC Magdeburg całkiem dobrze, ponieważ w poprzedniej edycji rozgrywek mierzyliśmy się z nimi 4 razy. Mamy nadzieję, że niesieni przez doping naszych fanów wygramy i dopiszemy pierwsze punkty na konto – mówił przez meczem Gonzalo Perez Arce, skrzydłowy Wisły.

W czwartek w Wiśle nie zagrał obrotowy Abel Serdio. W zespole z Niemiec wystąpił były Nafciarz - Piotr Chrapkowski. 

Płocczanie rozpoczęli od mocnej obrony, ale Magdeburg po 2 minutach prowadził 1:0, karnego wykorzystał Omar Ingi Magnusson. Trzy razy gospodarze nie popisali się w ataku, dwukrotnie pięknie obronił Marcel Jastrzębski, po pięciu minutach było 0:2.

Ofensywną niemoc gospodarzy przerwał wreszcie Dawid Dawydzik. Miha Zarabec na rozegraniu nie dawał sobie rady z niemieckim murem, po 10 minutach przy stanie 2:6 poprosił  Xavi Sabate, trener Orlen Wisły Płock.

W tym okresie była zdecydowanie słabsza, Niemcy ogrywali swobodnie m.in. Leona Susnję. Doping dla gospodarzy nie ustawał, ale obraz gry budził coraz większy niepokój widzów. Po kwadransie było już 5:10.

Gospodarze zerwali się do odrabiania strat, po karnym Tina Lucina zrobiło się 7:10. Ale przy stanie 8:11 Lucin nie wykorzystał kolejnej "siódemki". 

Wisła walczyła, dobrze kierował grą Niko Mindegia, po ładnym podaniu w powietrzu piłkę złapał Tomas Piroch i trafił na 10:12, a po chwili poprawił Lucin i była już tylko jedna bramka straty! (11:12). 

Niestety, Nafciarze grali w podwójnym osłabieniu. Do przerwy Magdeburg wygrywał 14:12.

W drugiej połowie gra była wyrównana, kibice ożywili się, gdy Piroch rzucił do siatki na 15:16 w 37. minucie. Pogoń udała się w 42. minucie, na 17:17 trafił Dmitrij Żytnikow. Dobry mecz grał Dawid Dawydzik, bardzo pożyteczny w ataku.

Zespół wsparł także bramkarz Mirko Alilović, a do siatki trafił Dawydzik i na dodatek "wyrzucił" rywala na dwie minuty! Magdeburg miał ogromne problemy z defensywą płocczan. 

Kwadrans przed końcem tablica pokazywała wynik po 19. Trafili Dawydzik i Gergo Fazekas, obronił Alilivić, publiczność wspierała Wisłę z całych sił, było 21:20.

Niestety, odrobinę dokładniejsi Niemcy wyszli na prowadzenie 24:23. Kompletnie niewidoczny w tym pojedynku Michał Daszek z karnego trafił przypadkowo w twarz bramkarza i zakończył ten mecz z czerwoną kartką. Eh, gdzie jest ten "Dachu" z poprzednich sezonów?

Na dodatek grający w czterech rywale Wisły wywalczyli rzut karny i z karnego objęli prowadzenie 25:23. Gdy spudłował Gonzalo Perez, a Magdeburg trafił na 28:25 wiadomo było, że punkty wyjadą z Płocka. 

Ostatecznie płocczanie przegrali dwoma bramkami i - mimo naprawdę pięknej walki z bardzo mocnym rywalem - ponownie oddalili się od awansu do dalszej fazy LM. 

- Brakuje nam troszkę szczęścia. Mieliśmy swoje szanse, mogliśmy odskoczyć na 2-3 braki, szkoda, bo zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku, a punktów zabrakło - mówił po meczu Przemysław Krajewski. - Walczymy dalej, nie skreślajmy nas jeszcze!

Orlen Wisła Płock - SC Magdeburg 26:28 (12:14)

Bramki dla Wisły: Lucin 6, Dawydzik 5, Fazekas 3, Piroch 3, Krajewski 2, Perez 2, Mihić 2, Zhitnikov 2, Mindegia 1.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama