reklama
reklama

Babka za kierownicą tira? "Usłyszałam, że jestem kobietą, więc takie prawo jazdy nie jest mi potrzebne"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Ewa

Babka za kierownicą tira? "Usłyszałam, że jestem kobietą, więc takie prawo jazdy nie jest mi potrzebne" - Zdjęcie główne

Praca dla Ewy jest pasją, a pasja – jak mówi – czyni ją wolną. Na Instagramie prowadzi swój profil _krokdowolnosci_ | foto Ewa

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Okiem Kobiety– Kiedy zadzwoniłam do jednego pracodawcy, który wystawił ogłoszenie i powiedziałam mu, że chcę zacząć pracę jako kierowca, że mam dokumenty, to odpowiedział mi, że... kobiety w różowych szpilkach nie potrzebuje. To była moja pierwsza przygoda z szukaniem pracy – mówi Ewa, która od czterech lat jeździ ciężarówkami po całej Europie.
reklama

Jest Pani w trasie?

Tak, w trasie. Dzisiaj jest dzień moich urodzin i dzięki temu, że jestem w pracy, mogłam spędzić piękny dzień na plaży we Włoszech. Pracując w innym zawodzie, nie mogłabym sobie pozwolić na taki szybki wypad (śmiech).

Podróż jest tym, co Pani najbardziej ceni w swojej pracy?

Jestem typem podróżnika, więc uwielbiam w tej pracy możliwość podróżowania i zwiedzania różnych zakątków. Ale uwielbiam też samotność. Jadę pustą autostradą, włączam muzykę i zatracam się w swoich myślach. Ten czas jest chyba dla mnie najbardziej cenny.

Introwertyczka. Ma Pani rodzinę? Trudno mi sobie wyobrazić matkę małych dzieci w trasie.

Tak, zdecydowanie jestem introwertykiem. Nie mam męża ani dzieci. Mam partnera, który również jest kierowcą, więc oboje wiemy, na czym to polega. Myślę, że z rodziną byłoby dużo trudniej, ponieważ kobiety mają taką wewnętrzna potrzebę, aby zaopiekować się swoim potomstwem.

reklama

Jak długo jeździ Pani na tirach? 

Ciężarówkami od 4 lat.

Jak to się stało? Przypadek czy marzenie od zawsze? I jak się Pani odnalazła w męskim gronie?

Przygoda z ciężarówkami zaczęła się od tego, że pojechałam w trasę z partnerem jako pasażer. Po kilku wyjazdach stwierdziłam, że podoba mi się taka praca i taki styl życia, więc zapisałam się na kurs prawa jazdy kategorii C. Chciałam spróbować swoich sił najpierw na mniejszych ciężarówkach. Egzaminy na prawo jazdy kategorii C były ogromnym stresem. Raz nawet usłyszałam, że jestem kobietą, więc takie prawo jazdy nie jest mi potrzebne. Ale nie poddałam się i osiągnęłam cel. Jeździłam solówką około pół roku i po tym czasie zaczęłam kurs na kategorie E, ponieważ chciałam jechać dalej w Europę, poznać nieznane. Patrząc na moje życie wstecz, zawsze lepiej dogadywałam się w pracy z mężczyznami niż z kobietami, więc odnaleźć się w środowisku typowo męskim nie było trudno.

reklama

To od egzaminatora usłyszała Pani, że niepotrzebne Pani prawo jazdy?

Tak. Pojechałam w miasto, wyjeździłam ponad 40 minut i wróciłam do ośrodka. Powrót do ośrodka za kierownicą z reguły oznacza zdany egzamin, więc miałam pozytywne myśli. Jednak na kartce zobaczyłam negatyw. Zapytałam, dlaczego i wtedy powiedział mi, że jestem kobietą i nie potrzebuję takiego prawa jazdy. Nic z tym nie zrobiłam, ponieważ u nas wtedy na egzaminy jeździło się do jednego ośrodka i mówili, że jak poskarżysz się na jednego, to potem koledzy staną za nim murem i ciężko będzie zdać. A kamera nie mogła być dowodem, ponieważ powiedział mi to przy opuszczaniu samochodu. Kamery były już wyłączone.

Miał podstawy, by nie zaliczyć Pani egzaminu? Czy to zwykły seksizm?

reklama

Myślę, że, niestety, to drugie. Miałam jeszcze jedną podobną historię, z okresu kiedy szukałam pracy. Mieszkam w małej wiosce i ciężko mi było znaleźć pracę po zdanym egzaminie. Kiedy zadzwoniłam do jednego pracodawcy, który wystawił ogłoszenie, i powiedziałam mu, że chcę pracować jako kierowca, że mam dokumenty. Odpowiedział mi, cytuję, "kobiety w różowych szpilkach nie potrzebuję". To była moja pierwsza przygoda z szukaniem pracy. "Dużego" [tira – przyp. red.] zaczepiłam się w firmie partnera i tam byłam pierwszą kobietą w firmie, ale i przez pracodawcę, i przez współpracowników byłam bardzo dobrze traktowana. Zawsze mogłam liczyć na ich pomoc, wsparcie czy rady.

Właśnie chciałam o to pytać. Czy trudno kobiecie przebić się w tym środowisku? Nie jest tak, że "jeśli kobieta, to gorzej jeździ"?

reklama

Myślę, że dalej panuje takie przekonanie. A niejedna kobieta potrafi wykonać tę pracę lepiej niż mężczyzna. Kobiety bardziej się przykładają. Sama usłyszałam od kilku przypadkowych mężczyzn na parkingu lub w firmie, że kobieta to w domu powinna siedzieć, ale takich przypadków nie jest wiele. Częściej spotykam się z miłymi opiniami albo ludźmi, którzy mi machają, pokazują super, dopytują, jak sobie radzę. Jak jeździłam plandeką, to często ktoś podszedł i mi pomógł, teraz, kiedy jeżdżę chłodnią, czasem pomagają mi otwierać drzwi.

A rodzina, znajomi? Jak zareagowali?

Rodzina była zaskoczona, ale bardzo mi kibicowali. Jeżeli chodzi o znajomych, to kiedyś kobieta – koło czterdziestki – powiedziała mi, że skoro ja mogę jeździć "dużym", to ona ma siłę zrobić na osobówkę. To było mega miłe. Często też słyszę od znajomych "Ewka, ja cię podziwiam", ale wtedy zawsze się uśmiecham i pytam, za co?

Ale ja też Panią podziwiam.

Myślę, że to jest kwestia tego, czego dana osoba pragnie. Ja już teraz nie wyobrażam sobie pracy w sklepie, w biurze, w restauracji, bo takie zawody wykonywałam wcześniej. Tutaj czuje się najlepiej. Czuję się wolna.

Wolność często oznacza samotność. Nie boi się Pani czasami?

Kwestia bezpieczeństwa kobiet jest ważnym tematem w tym zawodzie. Wiele razy słyszałam, że ktoś zaczepiał kobietę na parkingu w czasie odpoczynku. Ja, jeżdżąc po Europie, nie spotkałam się z sytuacją, w której mogłabym czuć się zagrożona ze strony na przykład innych kierowców, ale dla własnego bezpieczeństwa tych oto parkingów przy autostradzie w weekendy unikałam.

 Tych, przed którymi ostrzegały inne kobiety? 

Nie, ogólnie. Jeżdżąc po Niemczech, w weekendy staram się znaleźć miejsce postoju w strefach przemysłowych. Po pierwsze dlatego, że lubię wyjść na spacer czy na rower podczas takiej długiej przerwy, a po drugie dlatego, że w weekendy kierowcy z reguły piją alkohol na parkingach, zwłaszcza w letnie dni i dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie mieszać się do takiego towarzystwa.

 A te kobiety zaczepiali inni kierowcy czy po prostu ludzie "z ulicy"?

Raczej kierowcy, ale rzadko Polacy.

Niejednokrotnie śpicie w kabinie. Zamykacie się w niej. Mimo to, ma Pani przy sobie gaz pieprzowy czy coś, czym mogłaby się bronić? 

Z reguły śpimy w kabinie. Jak jedzie się do pracy na 2-3 tygodnie, to nocuje się tylko w kabinie. Zamykam się zawsze, nawet w dzień, ale do toalety trzeba wyjść, a wtedy lepiej unikać "wypitego" towarzystwa, bo jak się już przyczepią, to ciężko ich odgonić. Gaz mam, ale problem polega na tym, że nawet zwykły gaz pieprzowy jest niedozwolony i to jest dla mnie dziwne. Takim gazem nie wyrządzi się dużej krzywdy, a jednak nawet takiej ochrony przy sobie mieć nie wolno.

Naprawdę? Posiadanie gazu pieprzowego jest niedozwolone? 

W Niemczech ktoś potraktowany gazem może nas podać do sądu i udowodnienie, że było się w niebezpieczeństwie, jest podobno bardzo ciężkie. Legalny jest taki na zwierzęta. W Szwajcarii słyszałam, że kolega miał problemy na granicy, ale oddał go celnikom i go puścili. Sama nie miałam takiej kontroli, w której by mnie o niego pytali. To tylko informacje, które otrzymywałam. Zasadniczo nie ma legalnej broni, którą możemy się obronić. Miałam kiedyś taką latarkę z paralizatorem i ona raczej średnio kopała, ale żeby uciec może by się nadała. Kierowca na Anglię został oskarżony o napaść na policjanta, bo miał taką latarkę w schowku w drzwiach i policjant przy kontroli włożył tam rękę i go popieściło. Kierowca co prawda wybronił się, że policjant sam tam rękę włożył, ale od tamtej pory nie zabieram jej ze sobą, bo szkoda się narażać.

Wspomniała Pani o toalecie. Nie zawsze jest blisko. Jak sobie radzicie?

Najgorszy temat.

To oznacza, że ważny. Samo życie.

Chyba najważniejszy, bo z tym jest masakra.

To jak?

Prysznice są dostępne na większość stacji. W Polsce jakość tych obiektów jest całkiem dobra, ale w innych krajach bywa różnie. Sprzątane są co kilka osób, więc ciężko trafić na czysty. Jak nie ma możliwości skorzystać z prysznica na stacji, to kąpię się na naczepie. Mam ze sobą bańki na wodę, takie z kranikiem. Wystawiam na słońce lub grzeję wodę i prysznic na naczepie. Raczej o codziennym pełnym prysznicu można zapomnieć. Kwestia makijażu jest dosyć prosta. Po prostu nauczyłam się żyć bez niego, makijaż u mnie teraz od święta. Najgorsza kwestia to kwestia załatwiania potrzeb fizjologicznych. Często toalet nie ma albo są zamknięte. Wtedy nie ma co ukrywać. Ląduję pod naczepą. Wymyśliłam sposób na załatwianie siku na stojąco. Otóż obcinam sobie półlitrową butelkę podstawiam i załatwiam, co trzeba. Wygląda to komicznie, ale jest bardzo wygodne.

A podczas okresu? 

Przerzuciłam się na kubeczki menstruacyjne, bo w razie długiego braku toalety są w stanie to wytrzymać. Często przy okresie, jak nie mam możliwości wzięcia prysznica, to mam w kabinie miskę i ratuję się taką "kąpielą".

Pytała Pani, za co tu podziwiać. Właśnie za to.

Myślę, że właśnie ten temat weryfikuje ilość kobiet za kierownicą. 

Jaka sytuacja dla Pani jako kobiety była najbardziej ekstremalna albo – po prostu – najtrudniejsza?

Hmm… Sama nie wiem. Muszę pomyśleć (cisza). Jeżeli chodzi o jazdę, to chyba test spedytora. Jak w pierwszą samotną trasę w marcu wysłał mnie na przełęcz w Szwajcarii. Wąsko, ślisko, kręta droga i świadomość, że nie ma odwrotu, bo cofanie nie wchodzi w grę. Jak dojechałam do firmy, byłam cała mokra. Dosłownie. Musiałam się ogarnąć, zanim poszłam na rozładunek. I sytuacja z toaletą. Kiedyś 6 godzin czekałam na rozładunek. To był czas pandemii i Pani za żadne skarby nie chciała mnie wpuścić do toalety. A że biały dzień, sporo innych kierowców, pod naczepę się nie dało, to trzeba było iść na naczepę. W sumie to po tej akcji wymyśliłam sikanie na stojąco.

Rozmawiała Justyna Glapiak

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama