reklama

Rozkopali stary grób. Szukają rodziny

Opublikowano:
Autor:

Rozkopali stary grób. Szukają rodziny - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaNa starym cmentarzu przy Kobylińskiego, pomiędzy starymi mogiłami, dokładnie miejscu grobu rodziny Bronarskich, zobaczymy duże gruzowisko. - Wszystko, co nad ziemią, zostało właśnie celowo skute – mówi Jerzy Skarżyński ze Stowarzyszenia Starówka Płocka. I zdradza, że w połowie września w Płocku odbędą się większe uroczystości, ale najpierw potrzebny jest materiał DNA od jednego z pochowanych w nekropolii płocczan.

Na starym cmentarzu przy Kobylińskiego, pomiędzy starymi mogiłami, dokładnie miejscu grobu rodziny Bronarskich, zobaczymy duże gruzowisko. - Wszystko, co nad ziemią, zostało właśnie celowo skute – mówi Jerzy Skarżyński ze Stowarzyszenia Starówka Płocka. I zdradza, że w połowie września w Płocku odbędą się większe uroczystości, ale najpierw potrzebny jest materiał DNA od jednego z pochowanych w nekropolii płocczan.

Twarz płocczanina, porucznika Stefana Bronarskiego, ps. Liść, widzieliśmy już na muralu przy Jagiellonce, do której uczęszczał za młodu, podobnie dostrzeżemy ją na muralu przy Kilińskiego. Jego imieniem nazwano także rondo, które kierowcy mijają w drodze na Winiary. W chwili śmierci miał 35 lat. Stracono go, jako jednego z Żołnierzy Wyklętych w więzieniu mokotowskim w styczniu 1951 roku po skazaniu go na 5-krotną karę śmierci za „udział w nielegalnych organizacjach AK i NSZ” i „współpracę z Niemcami”. Wyrok wydał sędzia Mieczysław Widaj, ten sam który wydał wyrok skazujący także wobec Zygmunta Szelendziarza ps. Łupaszka czy biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka w sfingowanym procesie pokazowym z zarzutem szpiegostwa. Ciało porucznika znajduje się w nieznanym miejscu.

Sześć trumien, dwie to zagadka

W Płock pochowano jego najbliższych. Przymiarki do renowacji grobu trwały już od dawna. Grobowiec jest ogromny, w środku pomieściłby ze 20 trumien. Tyle że tak naprawdę w środku stoi ich sześć, po dwie w trzech warstwach i tylko w prawej komorze, lewa pozostała pusta. Aby było ciekawiej, nie wiemy do końca, kogo pochowano w tym samym grobie. Pewne jest tylko to, że spoczywają w nim rodzice porucznika, Teodor Antoni i Helena, brat Stanisław Marek i siostra Jadwiga Bronisława Julia. - Na to wskazują księgi cmentarne – wyjaśniała Dorota Zaremba, która przez dwa miesiące prowadziła kwerendę dotyczącą losów całej rodziny. Siostra Liścia spoczęła w rodzinnym grobowcu jako ostatnia. Zmarła w czasie świąt Bożego Narodzenia w 1996 roku. Sprawami pochówku zajął się przyjezdny, starszy mężczyzna.

- Nie udało się nam określić jego tożsamości – opowiada dalej Dorota Zaremba. - Z relacji Wojciecha Popielskiego wynika, że był to mecenas z Warszawy, który opiekował się nią w ostatnich latach jej życia, pomagał załatwić emeryturę. Potwierdziły to panie z PCK. Liczyłam, że zachowają się jakieś informacje w archiwach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Nie udało się. Wydaje mi się, że wyczerpałam już wszystkie możliwości, aby ustalić, kim był.

Innymi słowy, nie ma już nikogo, kto mógłby opowiedzieć jakieś rodzinne historie. A wielka szkoda, bo rodzina była duża. Rodzice porucznika mieli czterech synów i córkę. Żadne z nich nie miało jednak dzieci, które byłyby strażnikami pamięci. Powróćmy do sprawy pozostałych trumien. W końcu można by sądzić, że poza Liściem, w czterech spoczywają właśnie trzej bracia i siostra. Taką możliwość Dorota Zaremba od razu wyklucza. Powołuje się przy tym na wyniki swojej kwerendy. Wątpi, aby leżał w jednej z nich najstarszy z braci, Eugeniusz Antoni Marek.

- Największym zaskoczeniem dla mnie była informacja, że on już został upamiętniony w Płocku – relacjonuje przebieg prac przy sporządzaniu kwerendy. Chodzi o pomnik na placu Narutowicza przy sądach. Napisano na nim: „Pracownikom wymiaru sprawiedliwości z Płocka poległym w walce z okupantem i pomordowanym przez hitlerowców w latach 1939-1945”. Przed wojną pracownik sekretariatu Sądu Grodzkiego w Płocku. Aresztowany w marcu 1941, zginął w KL Sachsenhausen 21.11.1941”. Raczej niewielkie jest prawdopodobieństwo, że ciało Stanisława dowieziono do Płocka i tu pochowano. W grobowcu nie ma także maleńkiej trumny, w sam raz dla małego chłopca. Urodzony w 1918 roku Jan Piotr zmarł w mieszkaniu przy ul. Bielskiej 51 mając zaledwie dwa lata i dwa miesiące. A co się tyczy Leona Stefana, członka Stronnictwa Narodowego w Płocku, to wiadomo o nim, że w 1939 roku został powołany na stanowisko kierownika propagandy (tak wynika z „Notatek Płockich). Zmarł na grypę w czerwcu 1944 roku, później pochowano go na cmentarzu w Radziwiu.

- Wiemy, jak wyglądali dwaj najstarsi bracia – dopowiada Dorota Zaremba. - Byli z Liściem podobni do siebie. Identyczny kształt głowy, te same duże oczy...

Drugą wojnę światową przeżyła matka Liścia, Helena (zmarła w Płocku 24 grudnia 1974 roku), natomiast jako jedyni z rodzeństwa także Stanisław Marek i Jadwiga Bronisława Julia. Stanisław zmarł na zawał serca w Łodzi przy ul. Fornalskiej 22/51 w tym samym roku, co jego mama, w maju 1974 roku. Zgodnie z księgami, pochowano go jednak w kwaterze ósmej na płockim cmentarzu. Jedyna siostra nie miała łatwo. Opiekowały się nią panie z płockiego PCK, Danuta Folgier i Gabriela Wierzbicka. Wiadomo, że od 1988 roku utrzymywała się z zasiłku z opieki społecznej, jeszcze nie miała wówczas przyznanej emerytury. Po jej śmierci mieszkanie przy ul. Mieszka I przejęła spółdzielnia mieszkaniowa.

Nie mieli szansy na życie

- Kiedy zaczynamy zajmować się jakimś grobem, to każda osoba w nim leżąca jest już nasza – tłumaczy Dorota Zaremba. - Staramy się, aby ten grób wyglądał jak najlepiej. Z szacunku dla zmarłych. Każdy z tej rodziny angażował się w życie polityczne. Cała historia Bronarskich jest tragiczna. Byli piękni, wykształceni i majętni. Połowa osiedla Tysiąclecia leży na dawnych gruntach należących do Bronarskich. Najprawdopodobniej ma to związek z drugim małżeństwem babci Liścia, Teofili (pochowano ją w Radziwiu w 1942 roku), zawartym z Wilhelmem Braun, właścicielem domu przy ul. Bielskiej. Sądzę, że w prezencie ślubnym przekazała swojemu synowi, Teodorowi darowiznę w formie tej nieruchomości. Później ten dom rozebrano, a w zamian otrzymali mieszkanie przy ul. Mieszka I. Wszystko im się z czasem rozsypało. Matka słała listy, skarżąc się  w nich na dokwaterowania dodatkowych lokatorów do tego mieszkania. Jej zostawiono jeden pokoik. Pisała w tych listach, że chociaż to hitlerowcy zabili dwóch najstarszych synów, to jednak komuniści ją jeszcze upokorzyli. Oni nie mieli szansy na życie. Obrywali od wszystkich. Jakby porozmawiać z dyrektorem płockiego Archiwum Państwowego, to zaraz powie „a ileż to takich rodzin było wówczas w Płocku”, z tak tragiczną historią.

Niewiele po nich się zachowało. M. in. ta ostatnia kwerenda, podobizna Liścia na muralu, a teraz nawet rodzinny grobowiec przypomina jedno wielkie gruzowisko. Ale do czasu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, do końca sierpnia grobowiec będzie wyglądał zupełnie inaczej. W rzeczywistości trumny pozostały na swoim miejscu. Zostaną jednak otworzone, aby pobrać materiał DNA. W ten sposób może poznamy tożsamość dwóch pozostałych osób, to po pierwsze, a po drugie na Łączce ekipa prof. Szwagrzyka wciąż prowadzi prace poszukiwawcze. Być może odnajdą także szczątki porucznika Stefana Bronarskiego. W tym celu przyda się materiał DNA pobrany od jego ojca. Jak dotąd nie ustalono tożsamości wszystkich osób, których kości odkopano na Łączce.

Ku pamięci

- Chcemy ratować grobowiec – zapewnia Jerzy Skarżyński, prezes stowarzyszenia Starówka Płocka. I opowiada: - Ściany grobu były już w bardzo kiepskim stanie. W lutym przyjechał do Płocka rzeźbiarz, Marek Szczepanik. Jeszcze nie doszedł nawet do bramy, a już powstał pomysł, aby na płycie umieścić rzeźbę Bronarskiego, jakby wychodził prosto z podziemi, zdołał pokonać śmierć i powrócił do rodziny. Później dyskutowaliśmy, powstały dwie kolejne koncepcje. Wszystko będzie tak wyglądało, jakby porucznik stanął przy grobie rodziców, ze zdjętą czapką, która będzie na wysokości pasa, i patrzył na ich mogiłę. Teraz płyta zostanie umieszczona niżej. W części, w której nadal będą spoczywać Bronarscy, pojawi się inskrypcja: „Pamięci Rodziny Bronarskich pochowanych w tym grobie i tych, których szczątki los rozproszył po świecie”.

Z boku zobaczymy tablicę z wypisanymi nazwiskami wszystkich członków oddziału Liścia (najprawdopodobniej z napisem „Żołnierze Niezłomni. Męczennicy w obronie ojczyzny, Wiary, Godności. Powstańcie do chwały”). Krypta z rodzicami i rodzeństwem ma być zamknięta, w przeciwieństwie do tej drugiej. Ta posłuży jako mauzoleum dla tych Żołnierzy Niezłomnych, których szczątki zostaną odnalezione. Wciąż trwają prace w byłej komendzie przy ul. 1 Maja. Niewykluczone, że wrześniowe uroczystości mogą stać się także mszą żałobną.

Stowarzyszenie Starówka Płocka z zeszłorocznej kwesty zebrało na ten cel niemal 50 tys. zł, a że kilka tysięcy jeszcze zostało po odnowieniu grobu Kazimierza Wojnarowskiego, to w sumie uzbierali kwotę 55 tys. zł. Wiadomo, że nadal brakuje 30 tys. zł. Trwają rozmowy ze sponsorami. Jednym z nich zostanie dobrze znana w Płocku firma, może dojdzie kolejny fundator. Pracami kamieniarskimi zajmie się Wojciech Popielski. Przetarg na prace rozbiórkowe, przygotowanie pola grobowego, wykucie liter i zrobienie stropu już rozstrzygnięto. Tylko ten zakres ma kosztować 42 tys. zł. Kolejne 18 tys. zł potrzebują na granit, z którego powstanie rzeźba porucznika. Kamień znajduje się już od początku lipca w pracowni u Marka Szczepanika. Wykucie postaci będzie droższe i pochłonie 25 tys. zł.

Uroczystości, które wspólnie organizuje Stowarzyszenie historyczne im. 11. Grupy Operacyjnej NSZ i Stowarzyszenie Starówka Płocka, zaplanowano na 17 września. Rozpoczną się od mszy w katedrze o godzinie 11.00. Później wszyscy przejdą Tumską i Jachowicza na cmentarz przy ul. Kobylińskiego, gdzie nastąpi odsłonięcie pomnika. Przejściu ma towarzyszyć kompania honorowa, Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego. Gdyby nabożeństwo w katedrze okazało się jednak mszą żałobną, wówczas na lawecie przejedzie na cmentarz maleńka trumienka. Po części na cmentarzu w auli Chemika odbędzie się sesja naukowa o Żołnierzach Niezłomnych z udziałem m.in. dyr. Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacka Pawłowicza, Leszka Żebrowskiego, być może też prof. Krzysztofa Szwagrzyka.

Porucznik Stefan Bronarski urodził się 17 sierpnia 1916 roku. Uczęszczał do płockiej Jagiellonki, odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Pułtusku. Naukę w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie przerwał wybuch wojny. Walczył w obronie stolicy, po kapitulacji trafił do obozu jenieckiego w Aupitz niedaleko Berlina. Udało mu się powrócić do Warszawy, działał w konspiracji. W 1942 roku znalazł się w płockich strukturach Narodowych Sił Zbrojnych. Zorganizowano akcję dywersyjną w Płockiej Stoczni Rzecznej, gdzie produkowano elementy do niemieckich łodzi podwodnych. Od sierpnia 1944 roku współtworzył sztab Inspektoratu Płocko-Sierpeckiego AK, objął dowództwo Kedywu. Podlegały mu dwa plutony bojowe. W 1945 roku groziło mu aresztowanie, przeniósł się do województwa bydgoskiego. W Szczecinie zatrudnił się jako księgowy w gorzelni. Kiedy w październiku żołnierze sowieccy napadli na magazyn z alkoholem, on zostaje ciężko ranny. Po wyjściu ze szpitala ponownie kontaktuje się z podziemiem, staje na czele 11. Grupy Operacyjnej NSZ i kontynuuje walkę. Aresztowany 26 września 1948 roku, stracony 18 stycznia 1951 roku.

 

Od autorki

Za udostępnienie wyników kwerendy, dzięki którym tekst mógł powstać, dziękujemy Dorocie Zarembie. Z kolei Dorota Zaremba dziękuje za pomoc w poszukiwaniach: ks. kanonikowi Wiesławowi Gutowskiemu - proboszczowi z płockiej fary; opiekunkom Jadwigi Bronarskiej z ramienia PCK Płock: Pani Danucie Folgier i Pani Gabrieli Wierzbickiej; Pani Elżbiecie Wasilewskiej - kierownikowi USC w Płocku; pracownikowi USC w Płocku Pani Ewie Bąbale; z-cy dyrektora Archiwum Państwowego w Płocku Pani Krystynie Bańka; Archiwiście Sądu Rejonowego w Płocku, Panu Markowi Wojciechowskiemu; Pani Krystynie Grzegorzewskiej z Płockiej Spółdzielni Mieszkaniowej; rzecznikowi prasowemu ZUS w Płocku Pani Barbarze Smardzewskiej-Czmiel. Specjalne podziękowania dla Pani prof. Grażyny Rybickiej – za pomoc przy tworzeniu tekstów kommemoratywnych.

Czytaj też: 

 

 

 

 

 

Fot. Tomasz Miecznk/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo