Kolejny dzień przez Płock przechodzą burze i nawałnice. Te zjawiska pogodowe są szczególnie trudne do zniesienia dla zwierząt. Wiedzą o tym doskonale właściciele psów i kotów, którzy próbując pomóc zwierzęciu zarywają kolejną nockę. Z relacji czytelników wiemy, że pupile reagują w najróżniejszy sposób. A to wchodzą na właścicieli – czy ten śpi czy siedzi przy stole bądź biurku - domagając się, by trzymać je na rękach, a to skaczą po meblach, co - jak zaznaczają właściciele psów - nigdy się nie zdarza, a to chowają się gdzieś w kącie albo w łazience np. w wannie. Niekiedy w nocy – gdy drzwi do sypialni są zamknięte – drapią i skaczą na nie, by dostać się do środka. Zdarza się też, że zwierzaki ze strachu wypróżniają się w domu. Właściciele czworonogów nie tylko nie mogą spać w nocy, co przekłada się na utrudnione funkcjonowanie następnego dnia, ale przede wszystkim martwią się o swoje ukochane zwierzaki. Bo te już kolejny dzień trzęsą się ze strachu. Czy można im jakoś pomóc?
Nie okazujmy psu zdenerwowania
- Psy i koty boją się burzy, nie wiedzą co się dzieje i reagują podobnie jak w Sylwestra. Jednak w ostatni dzień w roku spodziewamy się wystrzałów, a w przypadku burzy nie zawsze jesteśmy w stanie określić kiedy przyjdzie – mówi Marta Krasuska, behawiorystka, miejska radna i kierowniczka płockiego schroniska dla zwierząt. – Podczas burzy przede wszystkim my – właściciele - musimy zachować spokój. Jeśli bowiem będziemy zestresowani, to nasze nerwy udzielą się pupilowi. Jeśli zwierzę przychodzi do nas i się tuli, to oczywiście pogłaszczmy je, ale sami nie zaczynajmy go przytulać, bo wtedy pokażemy mu, że dzieje się coś złego. Zachowujmy się normalnie, tak jakby się nic nie działo. A jeśli pies wyjątkowo źle znosi burzę, to spróbujmy się nim tak zaopiekować, by poczuł się bezpiecznie. Włączmy muzykę albo telewizor. Wtedy słyszy znajome odgłosy. Pozwólmy mu się schować jeśli chce np. w łazience czy nawet w wannie. Znając zwierzaka wiemy, co koi jego nerwy. Jeśli uspokaja się w łazience przy odgłosach pralki, to dajmy mu taką możliwość.
Szefowa schroniska dodaje, że rozwiązaniem na przyszłość może być zakupienie klatki kennelowej, w której pies będzie miał takie swoje mieszkanko. Na czas burzy można go w niej zamknąć. Ale tej metody nie można zastosować dopiero jak przyjdzie burza. Trzeba wcześniej przyzwyczaić psa do klatki, pokazać mu, że to jego miejsce, azyl.
Obrońcę posesji wpuśćmy do domu
Marta Krasuska dodaje, że jeśli pies na co dzień przebywa na podwórku, to dobrze, żeby miał kojec i budę. Jeśli jednak widzimy, że psiak mimo to bardzo się denerwuje i boi, to wpuśćmy go chociażby do garażu jeśli mamy taką możliwość albo do jakiegoś innego pomieszczenia – w zależności jaki mamy dom – np. na korytarz, do wiatrołapu itp. Warto wiedzieć, że przestraszone zwierzę nie zachowuje się racjonalnie, wręcz przeciwnie.
– Przestraszone zwierzę zachowuje się tak jakby straciło mózg. Gdy jest na podwórku potrafi przeskoczyć przez ogrodzenie. Następnie biegnie przed siebie, gubi się i zupełnie nie zważa na to, co się wokół dzieje. I niestety czasem wpada pod samochód – mówi Krasuska i dodaje, że w ciągu ostatnich dni, gdy przechodziły burze, bardzo dużo zwierząt trafiło do schroniska. Niestety część z nich z obrażeniami powypadkowymi.
Marta Krasuska podaje, że niestety nie wszystkie zwierzaki mają wszczepione czipy, dzięki którym można namierzyć właścicieli. A adres na obroży, to już w ogóle rzadkość. Szkoda, bo gdyby miały taką „adresatkę”, to wtedy nie byłoby problemu z zaprowadzeniem go do domu. W sytuacji, gdy przy zwierzaku nie ma informacji o jego adresie, schronisko podaje na swoich stronach informację o zgubie. Jego kierowniczka podaje, że częściej po pupila zgłaszają się właściciele psów. Koty są raczej traktowane na zasadzie „gdzieś poszedł, kiedyś wróci”.
Pomagajmy mądrze
Jednocześnie zdarza się, że ktoś bardzo chciałby pomóc bezdomnym kotom, ale nie do końca wie jak to zrobić. Ostatnio do schroniska ktoś przyniósł kilka bardzo małych kociąt. Mówił, że zabrał je z zalanej piwnicy, po tym jak kotka je porzuciła. Tymczasem okazało się, że kotka była w trakcie przenoszenia kociaków w bezpieczne miejsce. Jak wynosiła jednego, wtedy ten ktoś zgarnął pozostałe. I potem kotka szukała swoich maluchów.
- Ta osoba miała niewątpliwie dobre intencje. Jednak musimy wiedzieć, że jeśli zbyt wcześnie zabierzemy kocięta od matki, one mogą nie przeżyć. W sytuacji, gdy widzimy takie maleństwa bez kotki, najlepiej obserwować je przez trzy czy cztery godziny. Matka mogła pójść poszukać jedzenia albo – tak jak to było w tym przypadku – przenosić jednego kociaka. Dopiero jeśli kotka po kilku godzinach nie wróci, to wtedy możemy domyślać się, że coś jej się stało i musimy się zająć małymi – zaleca kierowniczka schroniska.
Zwierzaki w schronisku
Na szczęście na skutek ostatnich nawałnic płockie schronisko nie ucierpiało. Kierowniczka – by zapobiec przykrym konsekwencjom w przyszłości - zwróciła się natomiast do ratuszowego wydziału kształtowania środowiska o przegląd drzewostanu w sąsiadującym jarze Brzeźnicy. Martwi się, by drzewa, które zostały ostatnio poważnie podmyte, nie przewróciły się przy następnej wichurze.
Obecnie w płockim schronisku przebywa 110 psów i 60 kotów. Jak one sobie radzą podczas burzy?
- Wszystkie nasze zwierzęta mają budy i przebywają w kojcach. Ponadto my je znamy i wiemy jak zachowują się podczas burzy. Te, które ciężko ją znoszą zabieramy na czas nawałnicy do rzadko używanej części starego budynku szpitala. Tam są pod dachem, pod opieką człowieka. Chcemy w ten sposób sprawić, by poczuły się bezpiecznie – odpowiada Krasuska.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.