reklama

Zachwalają Jarmark. Tylko czy z klasą…

Opublikowano:
Autor:

Zachwalają Jarmark. Tylko czy z klasą… - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTegoroczni organizatorzy Jarmarku Tumskiego nie mogli się nachwalić siódmej edycji imprezy na głównym deptaku miasta. Uparcie milczeli o tych, którzy rozkręcili święto Tumskiej.

Tegoroczni organizatorzy Jarmarku Tumskiego nie mogli się nachwalić siódmej edycji imprezy na głównym deptaku miasta. Uparcie milczeli o tych, którzy rozkręcili święto Tumskiej.

W piątek w Ratuszu odbyło się spotkanie podsumowujące siódmy Jarmark Tumski, organizowany tym razem bez Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego. Wszyscy tegoroczni organizatorzy radośnie uścisnęli sobie w auli dłonie i obdarowali się dyplomami, a nawet wierszowanym podziękowaniem opatrzonym pieczęcią dla prezydenta Andrzeja Nowakowskiego i wiceprezydenta Romana Siemiątkowskiego, czyli, jak to ujął dyrektor Muzeum Mazowieckiego Leonard Sobieraj, „ojców miasta”. W sympatycznej atmosferze uhonorowano chyba wszystkich, kogo tylko było można, łącznie z pracownikami zespołu medialnego i promocyjnego Ratusza. Nie wspomniano ani słowem o tych, którzy oddali mnóstwo sił i energii przy tworzeniu poprzednich edycji.

Przypomnijmy, skąd wziął się ten rozdźwięk. W tym roku już od kilku miesięcy atmosfera wokół kolejnego Jarmarku Tumskiego gęstniała coraz bardziej, aż po licznych perturbacjach doszło do wzajemnego pożegnania Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego z Płockim Ośrodkiem Kultury i Sztuki, tyle że za tym drugim stał rozdający karty Ratusz.

W ostatecznym rozrachunku od stolika organizatorów odeszła część z dotychczasowej ekipy kojarzonej z prezesem SPMM Pawłem Mieszkowiczem, powrócili starzy, jak Muzeum Mazowieckie, obłożono obowiązkami logistycznymi Agencję Rewitalizacji Starówki, sporo pracy scedowano na POKiS. Gorączkowo szukano recepty na sukces. Wymyślono podział na strefy, dodano część cyrkową dla dzieci. Na autobusach i wiatach przystankowych, a także w Internecie pojawiły się zaproszenia, a nawet na czas samego miejskiego świętowania zapewniono darmowe przejazdy jedną linią Komunikacji Miejskiej.  Chyba jeszcze nigdy dotąd Jarmark Tumski nie miał zewsząd tak rozbuchanej promocji…

Zgodnie z oficjalnymi informacjami przekazanymi na spotkaniu, na siódmym Jarmarku Tumskim zagościło 356 wystawców, 68 dodatkowych stoisk, pojawiło się także 16 punktów zarezerwowanych dla instytucji i stowarzyszeń oraz 91 zwolnionych z opłat kolekcjonerów, czyli łącznie 531 (według Pawła Mieszkowicza przez dwa ostatnie lata na Tumskiej swoje stoiska miało ponad 700 wystawców, w tym 240 kolekcjonerów dwa lata temu i 230 rok temu). Choć to o wiele mniej niż w ub. roku, konkluzja i tak była jasna: Jarmark okazał się sukcesem. – To był bardzo duży wysiłek, ale i ogromnie udana impreza – chwalił prezydent Andrzej Nowakowski.

Prezydent zachwalał też frekwencję siódmego jarmarku, szczególnie wysoką drugiego dnia trwania imprezy. Dowodem miała być konieczność podwójnego dodruku darmowej gazety „Kurier Tumski” (stworzonego w znacznej mierze przez pracowników Ratusza i placówek muzealnych), rozdawanych przez dwójkę gazeciarzy. – Rozchodził się w szalonym tempie - mówił prezydent. Dodał, że wzorowano go na podobnych wydawnictwach, w tym na „Echach Łomżyńskich” z XIX wieku. I tym razem ani słowem nie wspomniano o gazecie poprzednich jarmarków. Wówczas przy roznoszeniu „Expressu Tumskiego” również uwijał się gazeciarz. Wnuczek Pawła Mieszkowicza.

Wśród całej góry podziękowań co jakiś czas ktoś pozwalał sobie na kilka słów od siebie. Dyrektor POKiS-u Artur Wiśniewski oświadczył, że nie boi się żadnych wyzwań. Nawet tak dużych, jaką była organizacja Jarmarku Tumskiego.

– Z przyjemnością pracowaliśmy przy jarmarku – stwierdził z kolei dyrektor Muzeum Mazowieckiego Leonard Sobieraj. – Zwracaliśmy uwagę głównie na jakość, szczególnie strefy edukacyjnej zlokalizowanej na pl. Dąbrowskiego. Sobieraj przypomniał nawet o odrzuceniu w toku naboru 56 wystawców.– Uznaliśmy, że albo nie spełniają naszych oczekiwań, albo już dysponujemy bardzo podobną ofertą.

Generalnie wyszło na to, że wszystko na jarmarku z 2015 roku przebiegło jak trzeba: dopisała pogoda, ściągnęli płocczanie i turyści, w centrum zrobiło się gwarno, zagrali kataryniarze, czyli miasto sprawiło się na medal. Ale czy to Jarmark Tumski, który pokochali płocczanie, czy wyłącznie w miarę sprawna podróbka, jak mówi Paweł Mieszkowicz i społecznicy działający od lat przy Jarmarku?  Jedno jest pewne - tegoroczni organizatorzy głośno chwalą swe dzieło. Już przy otwarciu ten tegoroczny nazwano „największym i najlepszym”. A w piątek z ust prezydenta padło na koniec „do zobaczenia za rok”…


Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE