W płockim Sądzie Rejonowym we wtorek oczekiwano na rozprawę w sprawie przyklejania ulotek w grudniu 2016 roku na budynku, w którym ma swoją siedzibę lokalne biuro Prawa i Sprawiedliwości. Te ulotki zostały w Płocku powieszone w czasie, kiedy w Warszawie i w innych polskich miastach trwały protesty wobec możliwości ograniczenia wolności mediów.
Pamiętacie jeszcze grudniowe protesty przed budynkiem Sejmu, kiedy jednocześnie w środku protestowali parlamentarzyści opozycji? Wcześniej była okupacja mównicy w sali plenarnej i decyzja o wykluczeniu z udziału w dalszych obradach jednego z posłów Platformy Obywatelskiej.
[ZT]14080[/ZT]
W tym samym czasie przed płockim biurem Prawa i Sprawiedliwości na starówce palono znicze, a także, jak ostatnio pisała płocka Gazeta Wyborcza, przyklejano ulotki z napisami "Precz z komuną" i "Łapy precz od wolności". Płocczanie poprzez swój wieczorny, kilkuminutowy happening włączyli się w ogólnokrajowy protest wobec bieżących wydarzeń.
Przyjechała policja.
[ZT]14093[/ZT]
Tak wówczas wypowiadał się rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek:
- Policjanci wczoraj otrzymali informację z Miejskiego Centrum Monitoringu, że pod siedzibą PiS ktoś nakleja jakieś naklejki i zapala znicze. W związku z powyższym patrol udał się na miejsce. Drzwi do biura PiS były oklejone naklejkami i innymi kartkami z napisami, natomiast na chodniku ustawiono dziewięć zapalonych zniczy. Na miejscu zostało wylegitymowanych kilka osób. W związku z faktem, że naklejki i kartki z napisami umieszczono w miejscu do tego nieprzeznaczonym, co wyczerpuje znamiona wykroczenia z art. 63 § 1 Kodeksu Wykroczeń - a ten brzmi: "Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny" - niewykluczone, że sprawa będzie rozpatrywana pod kątem wykroczenia z tego właśnie artykułu.
Rzeczywiście tak się stało. Pierwsza rozprawa odbyła się 8 sierpnia. Jednocześnie przypomnijmy, że do Ratusza sprawy z naklejkami i zniczami nikt nie zgłaszał. - Znicze sprzątają pracownicy Muniserwisu - odpowiadał w grudniu 2016 roku Hubert Woźniak z zespołu medialnego Ratusza. Nie widział w stawianiu zniczy nic dziwnego, w innych miejscach Płocka przy okazji różnych rocznic też są zapalane. Policja jednak uznała inaczej.
Tak się składa, że budynkiem, w którym znajduje się biuro PiS, zarządza Agencja Rewitalizacji Starówki. Teraz spółka ARS w tej sprawie, która rozpoczęła się w płockim Sądzie Rejonowym 8 sierpnia, jest uznana za stronę pokrzywdzoną. Nie było zgody spółki na te ulotki.
Było troje obwinionych: Małgorzata P., Agnieszka S. i Paweł B.. Skorzystali z usług tego samego adwokata, Jakuba Szczepańskiego (działa pro bono). Osoby, które stanęły przed sądem we wtorek, tłumaczyły że przepis wskazany przez policję "jest z lat 70., dzięki któremu ówczesne władze wojowały z opozycją. Od dawna, z nielicznymi wyjątkami, w Polsce właściwie to przepis niewykorzystywany". Jeszcze przed rozprawą to wyjaśnienie zamieszczono na Facebooku.
Nie przyszli świadkowie (dwaj policjanci), dlatego proces odroczono do 18 września. Jeden z funkcjonariuszy, który miał stawić się we wtorek przed sądem i nie dostarczył usprawiedliwienia (drugi przysłał), został przez sędziego ukarany karą porządkową (500 zł).